Książka PZŁ EKEP nie jest obowiązkowa
Październik 28
14:18
2021
Wydrukuj
Jak zapowiada PZŁ, a co wybrzmiewa również w wystąpieniach Edwarda Siarki – pełnomocnika rządu ds. leśnictwa i łowiectwa – w nowym roku ma nastąpić likwidacja papierowej wersji książki ewidencji pobytu myśliwych na polowaniu indywidualnym. Koła łowieckie w całym kraju mają zostać prawnie zobowiązane do wdrożenia rozwiązań elektronicznych. Choć planowanej nowelizacji Prawa łowieckiego nie przedstawiono jeszcze w żadnej formie, nie znamy też projektu zmian w ustawie ani ich oficjalnych założeń, to pojawiły się informacje o konieczności dostosowania się przed końcem grudnia do zmian, które dopiero nastąpią. Takie formalne pismo do kół wystosował m.in. ZO PZŁ w Krośnie. Poprosił przy tym o poważne potraktowanie sprawy.
Wespół ze zobowiązaniem do raportowania odstrzałów dzików i wielkości szkód łowieckich od 1 października tego roku wyłącznie za pośrednictwem systemu PZŁ dla kół powyższe zapowiedzi potraktowano jako nieuczciwą próbę przeforsowania elektronicznej książki polowań PZŁ EKEP. Oczywiście nie wprost, ale wiadomo, że przymusowe związanie użytkowników z jednym, w tym wypadku związkowym, oprogramowaniem, wobec nieuchronnego – jak się wydaje – przerzucenia kosztów jego działania na koła łowieckie (zgodnie z zapowiedziami PZŁ płatność za dostęp do systemu kół łowieckich oraz EKEP miała zostać wprowadzona już od początku 2021 r.), prędzej czy później doprowadzi do rezygnacji z innych dostępnych rozwiązań. Wielu myśliwych odbiera zresztą posunięcia ZG PZŁ jednoznacznie – są przekonani, że to elektroniczna książka proponowana przez Związek stanie się obowiązkowa.
W oficjalnej komunikacji milczeniem pomija się istniejące, dobrze przyjęte i wciąż doskonalone aplikacje komercyjne. Jak zwracają uwagę Marcin Krzesiński od EPI24 i Zbigniew Dolla od systemu e-Polowania, już przed kilkoma laty władzom PZŁ została przedstawiona propozycja, by oprogramowanie dostarczane przez niezależne podmioty zintegrować z systemem związkowym. Nie ma najmniejszego problemu z generowaniem wymaganych doraźnych raportów dotyczących choćby pozyskania dzików czy rozmiaru szkód łowieckich oraz przekazywaniem ich w sposób zautomatyzowany do zarządów okręgowych zgodnie z wymaganym standardem, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej ochrony pozostałych szczegółów działania koła. Informacja o możliwości stworzenia takiej funkcji raportującej została także ponowiona mailowo i przesłana do wiadomości Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz PZŁ we wrześniu tego roku. Należy w tym miejscu dodać, że wśród zalet dywersyfikacji systemów elektronicznej książki jest zabezpieczenie przed paraliżem polowań w razie awarii któregoś z systemów – a do takiego zdarzenia doszło w przeszłości i dotyczyło ono właśnie produktu oferowanego przez Związek.
Wielokrotne zapewnienia władz PZŁ o chęci osiągnięcia porozumienia i wypracowania reguł funkcjonowania aplikacji dostępnych na wolnym rynku dotąd nie zostały jednak dotrzymane. Dostawcy systemów e-Polowania oraz EPI24 wystąpili więc na drodze prawnej o zaprzestanie łamania przez PZŁ zasad uczciwej konkurencji przez wskazywanie zarządom okręgowym i kołom łowieckim jedynie słusznego rozwiązania (PZŁ EKEP) oraz wprowadzanie myśliwych w błąd sugestią, że przepisy nakazują wdrożenie do końca roku konkretnej platformy. W razie braku reakcji sprawa miałaby zostać skierowana do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
ZG PZŁ nie ustosunkował się do oficjalnego pisma w wyznaczonym terminie. W końcu jednak nadeszła odpowiedź łowczego krajowego, który zaznaczył, że Zarządowi Głównemu nie można przypisywać nakłaniania do tego, by korzystać z konkretnej aplikacji, ani wymuszania takich rozwiązań, ponieważ z treści pism wysyłanych do okręgów oraz do kół wcale nie wynika, że książka PZŁ EKEP jest obligatoryjna. Nawet jeśli powoływano się na tę aplikację, to „w celach promocyjnych, niezwiązanych z żadną formą nacisku czy ograniczania dostępu do rynku autorom innych, tożsamych platform”.
Jak więc widać, sam łowczy krajowy przyznaje, że nie ma przymusu stosowania PZŁ EKEP. Jednocześnie innymi działaniami, zamiast stymulować przedsiębiorczość i rozwijać współpracę w ramach dostępnych technologii prywatnych, a zarazem dać kołom wolny wybór dostawcy systemów informatycznych do obsługi gospodarki łowieckiej, władze zrzeszenia próbują tę dziedzinę zmonopolizować. W podporządkowanym polityce PZŁ nie jest to specjalnym zaskoczeniem, a o możliwych konsekwencjach nie trzeba się specjalnie rozpisywać. Zawiadomienie do UOKiK najprawdopodobniej mimo wszystko zostanie jednak złożone. Urząd rozstrzygnie wówczas, czy ZG PZŁ nadużywa swojej dominującej pozycji w zakresie elektronicznej książki polowań.
APr, Fot. Kyle/Adobe Stock