strona główna

Aktualności

Pies na ASF

Pies na ASF
Styczeń 15 18:29 2020 Wydrukuj

Jednym z bardzo istotnych działań na rzecz zapobiegania skutkom ASF-u są wczesne zlokalizowanie padłych dzików oraz ich usuwanie ze środowiska i utylizacja. W związku z tym w Niemczech rozpoczęto szkolenie i certyfikowanie psów układanych do poszukiwania padłych osobników. Najwcześniej, bo już dwa lata temu, taką inicjatywę podjęto w Saarze w odpowiedzi na wystąpienie wirusa ASF-u w sąsiedniej Belgii oraz rosnące ryzyko rozprzestrzenienia się epidemii na obszar Niemiec. Organizację i finansowanie wzięło na siebie tamtejsze ministerstwo środowiska przy współpracy związku łowieckiego, ośrodka szkolenia służbowych psów policyjnych w Koblencji oraz osób prywatnych zajmujących się tresurą psów. Po ułożeniu biorą one udział w specjalnym konkursie i otrzymują certyfikaty użytkowości.

 
Według informacji z końca 2019 r. w tej chwili w Saarze jest do dyspozycji sześć przygotowanych do odnajdywania padłych osobników czworonogów. Szkolenie trwa tam dość długo, a jego koszty oszacowano na 10 000 euro.
 
Nieco inną metodę szkoleń stosuje się w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie również są już do dyspozycji pierwsze psy ułożone do poszukiwań padłych dzików. Wykorzystano tam rasy myśliwskie (wyżeł szorstkowłosy, labrador, jagdterier oraz wachtelhund) z certyfikatem podstawowej użytkowości łowieckiej, które zaliczyły stosunkowo krótkie, bo tylko półroczne, specjalistyczne szkolenie. Koszty przejęli prywatna fundacja oraz myśliwi biorący udział w tym przedsięwzięciu organizowanym przez tamtejszy związek łowiecki. Ci z nich, którzy przeszli już realizowane w powiecie Segeberg szkolenia, mają pełnić funkcję instruktorów przy układaniu innych psów. Miejscowy związek łowiecki udostępnił uczestnikom projektu zagrodę z dzikami służącą do tej pory do układania i konkursów dzikarzy. Po pojawieniu się ASF-u w pobliżu wschodniej granicy Niemiec wzrosło zainteresowanie szkoleniem psów również w innych landach. Działania w tym kierunku podjęto m.in. w Dolnej Saksonii (przy granicy z Holandią) i w Saksonii (graniczącej z Polską).
 
Przydatność psów do poszukiwania padłych dzików oraz ich efektywność jako środka minimalizowania skutków ASF-u zweryfikuje z pewnością dopiero praktyka. Myśliwi i administracja w Niemczech wychodzą jednak z założenia, że lepiej już teraz mieć jakiś środek, niż pięć po dwunastej ubolewać nad tym, że dobrze byłoby coś mieć. Tym bardziej że mimo zainwestowania sporych kwot w przygotowania jego wykorzystanie może pozwolić zaoszczędzić spore nakłady sił w przyszłości, a także zwyczajnie zwiększyć skuteczność poszukiwań padłych dzików.
 
Po wystąpieniu pierwszych przypadków ASF-u w zachodniej Polsce zarządzono przeprowadzenie zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań martwych osobników z udziałem wielu osób. Z pewnością było to konieczne, lecz skutek uboczny stanowiło też z dużą dozą prawdopodobieństwa płoszenie watah i pojedynczych dzików, wśród których mogły się znajdować osobniki w różnych stadiach choroby. Niewątpliwie racjonalniejsze byłoby więc osiągnięcie tego mniej inwazyjnymi metodami – np. z udziałem mniejszej liczby osób, z zastosowaniem techniki i właśnie psów ignorujących zdrowe zwierzęta. Takich środków w Polsce najwyraźniej w praktyce brak mimo trwającej już od kilku lat walki, a obecnie wręcz wojny z ASF-em.
 
Trzeba też sobie otwarcie powiedzieć, że szkolenie psów w naszym kraju w celu efektywnego wykorzystania ich do poszukiwania padłych dzików jest formalnie niemożliwe ze względu na zakaz układania psów myśliwskich z udziałem żywych zwierząt oraz likwidację służących do tego zagród. Jednym z kluczowych elementów decydujących o przydatności psa do poszukiwań padłych zwierząt jest bowiem ignorowanie przez niego tych żywych, zdrowych i uciekających. Jeśli wykorzystany do poszukiwań czworonóg koncentruje się bardziej na żywych niż na padłych osobnikach i goni dziki przebywające na przeszukiwanym obszarze objętym obostrzeniami, to ma tak samo destrukcyjny wpływ jak przeprowadzenie na tym terenie polowania zbiorowego. Obie te rzeczy mogą zmusić zwierzęta do zmiany ostoi, a tym samym zwiększają ryzyko rozprzestrzenienia wirusa. Weryfikacja przydatności konkretnych psów do poszukiwań padłych dzików oraz wykształcenie nieodzownych nawyków wyłącznie za pomocą atrap są zaś w zasadzie niemożliwe. Jeśli więc chodzi o ewentualne zastosowanie w Polsce środków do minimalizacji skutków ASF-u podobnych jak te obecnie testowane za Odrą, to koło się tutaj zamyka.
 
Z Niemiec Andrzej R. Krysztofiński, Fot. Alena/Adobe Stock

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.