Myśliwi ze Szlezwika-Holsztynu nie chcą strzelać do wilka
Listopad 13
12:20
2019
Wydrukuj
W niemieckim kraju związkowym Szlezwiku-Holsztynie od 10 miesięcy trwa obława na wilka. Zakwalifikowany jako problematyczny ze względu na szkody wyrządzane w pogłowiu zwierząt hodowlanych osobnik o numerze GW924m (jeden z nielicznych bytujących w tym najdalej wysuniętym na północ Niemiec i graniczącym z Danią landzie) został w styczniu br. zakwalifikowany do odstrzału. Próba eliminacji zwierzęcia przez zawodowych myśliwych z wyspecjalizowanej firmy do tej pory się nie powiodła – spowodowała jedynie znaczne koszty. W związku z tym i na skutek protestów mieszkańców uskarżających się na permanentne szkody powodowane przez tego drapieżnika rozszerzono krąg osób potencjalnie uprawnionych do jego odstrzału do 175 miejscowych myśliwych, których obwody znajdują się na obszarze, gdzie jest notowana stała obecność basiora.
Każdy, kto podejmie się tego wyzwania, otrzymuje aplikację pozwalającą na stały kontakt z administracją landu oraz może liczyć na premię za eliminację wilka, przy czym jej wysokości media nie podają (z doniesień z początku br. wynika, że resort ochrony środowiska przeznaczył na odstrzał konfliktowego osobnika środki w wysokości ok. 50 000 euro).
Z informacji uzyskanych nieoficjalnie przez niemieckie media wynika, że do tej pory gotowość do zrealizowania odstrzału wyraziło mniej niż 10 myśliwych mimo zachęt ministra środowiska Szlezwika-Holsztynu Jana Philippa Albrechta, reprezentującego Partię Zieloni. Miejscowy związek łowiecki sugeruje wręcz wszystkim myśliwym odmowę udziału w przedsięwzięciu realizowanym na mocy przepisów o ochronie przyrody, gdyż jego podstawy prawne mogą w każdej chwili zostać zakwestionowane przez organizacje pozarządowe, a dokonująca odstrzału osoba prywatna – postawiona przed sądem bez zagwarantowanej ochrony prawnej. Składane przez zielone kierownictwo resortu środowiska deklaracje zachowania absolutnej anonimowości strzelca, który zdoła zabić wilka, nie budzą zaufania i są odbierane bardzo sceptycznie – szczególnie wobec bliskich kontaktów pracowników ministerstwa z przedstawicielami radykalnych NGO-sów. Niewykluczone, że świadome lub nieświadome upublicznienie danych osobowych myśliwego poskutkowałoby atakami zarówno na niego, jak i na jego rodzinę oraz bliskich.
Reprezentujący myśliwych w Szlezwiku-Holsztynie związek łowiecki deklaruje, że bez gruntownych zmian w przepisach dotyczących ochrony wilków jego członkowie nie wezmą udziału w tego typu działaniach. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że problematyczny basior zza Odry jeszcze długo może w tych okolicznościach delektować się świeżą baraniną i cielęciną, ciesząc się dobrym zdrowiem.
Opracował Andrzej R. Krysztofiński na podstawie informacji zamieszczonych na www.ndr.de
Fot. andamanec/Adobe Stock
W grudniowej BŁ ukaże się artykuł prof. Henryka Okarmy poświęcony problemom zarządzania populacją wilka w Polsce, a będący odpowiedzią na opublikowany w październikowym numerze tekst, w którym naukowcy z IBS PAN w Białowieży podkreślają konieczność ciągłej ochrony tego gatunku.