Treści publikowane na tej stronie możesz czytać za darmo dzięki osobom, które kupują „Brać Łowiecką” i w ten sposób wspierają naszą działalność. Dziękujemy czytelnikom papierowego i elektronicznego wydania czasopisma! Jeżeli uważasz zamieszczane tutaj materiały za wartościowe, to zachęcamy do kupowania miesięcznika. Dołącz do grona naszych prenumeratorów!
Prawo
22 lipca z szerokimi uśmiechami na twarzach sejm opuszczali reprezentanci KO i Lewicy (w tym m.in. posłanki: Daria Gosek-Popiołek, Klaudia Jachira, Gabriela Lenartowicz i Dorota Niedziela) wespół z przedstawicielami antyłowieckich organizacji pozarządowych, skupionych w koalicji „Niech Żyją!”, z Tomaszem Zdrojewskim i Radosławem Ślusarczykiem na czele. Towarzyszyły im posłanki spoza sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa – Katarzyna Piekarska (KO), która w kwietniu br. została wezwana przez Komisję Kultury NRŁ do zwrotu honorowej odznaki za zasługi dla łowiectwa, i liderka Partii Zieloni Małgorzata Tracz.
Obecny na spotkaniu Michał Wasiukiewicz, prezes Stowarzyszenia Myśliwych i Rolników, wyraził nadzieję, że PiS przychyli się do oczekiwań środowiska łowieckiego – w myśl przedwyborczej deklaracji ideowej prezydenta Andrzeja Dudy, który w Karcie rodziny zawarł zapis o prawie rodziców do decydowania, w jakim duchu będą kształcić swoje dzieci. Nie sposób jednak przewidzieć, jaki kierunek obiorą posłowie tego ugrupowania. Małgorzata Golińska (PiS), na posiedzeniu komisji reprezentująca Ministerstwo Środowiska, poinformowała, że nie ma stanowiska rządu w sprawie obywatelskiej nowelizacji Prawa łowieckiego, a do wyrażenia własnego zdania nie została upoważniona. To, niestety, bardzo symptomatyczne i dowodzi, że odpowiednie decyzje jeszcze nie zapadły na szczeblu partyjnym. Wydaje się ponadto, że przeciwko przyjęciu projektu musiała się opowiedzieć w komisji również część posłów PiS-u.
Odrzucić – nie odrzucić
Niekorzystny dla myśliwych finał sprawy był dość zaskakujący. Pierwsze głosowanie w trakcie posiedzenia komisji dotyczyło odrzucenia projektu w całości, co nie znalazło poparcia większości członków tego gremium. Nie przegłosowano również wniosku Klaudii Jachiry (KO) o wykreślenie kolejno proponowanych w projekcie zmian, co byłoby równoznaczne z negatywnym zaopiniowaniem przez komisję całej propozycji.
Posłowie przeszli więc do kompromisowych rozwiązań. Pierwsze z nich przedstawił reprezentujący wnioskodawców prezes NRŁ Rafał Malec. Nie wiedzieć czemu, zamiast stanowczo trzymać się pierwotnego brzmienia projektu, wyszedł on z propozycją ugodowego wyjścia (może uległ presji politycznej?). Złożył poprawkę, w której dolną granicę udziału dzieci w polowaniach ustalono na 14 lat. Nie pod taką regulacją zbierano podpisy w ramach obywatelskiego zrywu. Czy więc gdyby wniosek Malca został przyjęty, PZŁ nadal miałby prawo mówić o naszym projekcie?
Mimo że część posłów przychyliła się do konieczności dojścia do porozumienia w sprawie granicy wieku, odrzucono zarówno tę zmianę, jak i propozycje przewodniczącej komisji Urszuli Pasławskiej z PSL-Kukiz’15 (13 lat) oraz Przemysława Koperskiego z Lewicy (16 lat, z wyjątkiem uczniów średnich szkół leśnych). Tym większe zdziwienie wywołał brak większości w kończącym środowe posiedzenie głosowaniu nad przyjęciem obywatelskiego projektu w pierwotnym brzmieniu.
Okrucieństwo polowania
W spotkaniu uczestniczyli reprezentanci PZŁ, w tym łowczy krajowy Paweł Lisiak, przedstawiciele Ministerstwa Środowiska oraz członkowie organizacji działających na rzecz łowiectwa, m.in. fundacji Instytut Analiz Środowiskowych, Stowarzyszenia Przewodników Psów Myśliwskich oraz wspomnianego wyżej Stowarzyszenia Myśliwych i Rolników. Paweł Lisiak w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na aspekt wspólnego spędzania czasu i przypomniał, że zadania związane z gospodarką łowiecką myśliwi realizują w wolnym czasie. Dlaczego nie możemy pokazać dzieciom, czym żyjemy? – pytał. Podkreślił także, że nikt nie chce zabierać ich na polowania na siłę. Odnosząc się do stawianych przez oponentów zarzutów, skomentował, że rodzice nie chcą krzywdy swoich pociech, a w łowiectwie nie ma miejsca na agresję i przemoc.
Za myśliwymi, znów nie przebierając w słowach, ujęli się reprezentanci Konfederacji – Grzegorz Braun i Dobromir Sośnierz. Niestety ostry język tych parlamentarzystów odwraca uwagę od meritum ich wypowiedzi, a obaj stanęli w obronie praw rodziny i wolności obywatelskich. W wystąpieniu posła Marka Dyducha (Lewica) jasno wybrzmiało z kolei, że utrzymanie zakazu w obecnym kształcie może się stać furtką do wprowadzania pod dyktando polityków ograniczeń w innych dziedzinach życia.
Wspierani przez aktywistów politycy przeciwnej strony byli jednak liczniejsi, a przez to – lepiej słyszalni. W obronie swoich racji podnosili oni kwestię zagrożenia bezpieczeństwa dziecka na polowaniach, z czego wywodzili konstytucyjną konieczność jego ochrony jako dobra nadrzędnego nad prawem rodziców do swobody wychowania. Zwracali także uwagę na narażenie na szwank psychiki i wrażliwości młodych ludzi doświadczających zabijania zwierząt, co stanowi przemoc psychiczną wobec nich, a tej nie mają one siły się przeciwstawić, oraz na traumę, która tłumi ich głos i nie pozwala na bronienie się przed presją najbliższych. Przeciwnicy zmiany ustawy argumentowali ponadto, że tradycję, kulturę i zasady związane z łowiectwem można przekazać bez zabierania dzieci na polowanie, wobec czego odwołujące się do tych aspektów uzasadnienie przygotowane przez wnioskodawców trzeba uznać za naciągane i nie zasługuje na przyjęcie.
Takie stawianie sprawy dowodzi nie tylko braku świadomości, czym jest i jak wygląda polowanie, które nie zawsze kończy się odebraniem życia zwierzęciu, lecz także nieznajomości prawnego tła wprowadzonego zakazu i jego praktycznych konsekwencji. Nie sposób też się zgodzić z utożsamianiem tej aktywności z przemocą, okrucieństwem, narażaniem na agresję, rozbudzaniem braku szacunku i współczucia dla żywych istot, siłowym odbieraniem życia (jak obrazowo przedstawiła to jedna z dyskutantek: „zwierzę kona, wydając dźwięki rozpaczy”) czy demoralizacją. A właśnie takie stwierdzenia padały z ust przeciwników zmiany prawa. Dobrze wiemy, że akurat wymienionych elementów polowanie jest pozbawione. To fałszywe założenia, które przyjęto jako punkt wyjścia do debaty nad udziałem dzieci w polowaniach. Niestety wyznaczyły one jej niewłaściwy kierunek.
Reprezentujący koalicję „Niech Żyją!” Tomasz Zdrojewski wręcz uciekał się do manipulacji. Mówił o „dziesiątkach” badań potwierdzających szkodliwy wpływ przemocy wobec zwierząt na psychikę dziecka. Jednoznacznie łączył przy tym zadawanie cierpienia z polowaniem. W rzeczywistości – co wytknął jeden z uczestników spotkania – brak jest badań na ten temat, które odnosiłyby się do polowań. A wynika to zapewne z tego, że nie mieszczą się one w katalogu działań stanowiących jakiś rodzaj odstępstwa od normy. Już pobieżne przejrzenie ogólnodostępnych w internecie prac naukowych pozwala stwierdzić, że analizom jest poddawane znęcanie się nad zwierzętami, głównie domowymi. (Z równie dużą łatwością można odnaleźć porady, jak wprowadzić najmłodszych w świat łowiectwa oraz jak im je wytłumaczyć – szkoda, że ten aspekt nie spotkał się z zainteresowaniem posłów i aktywistów, którym na sercu leży dobro cudzych dzieci). Przyłapany na tym, zapewne świadomym, niedopowiedzeniu Tomasz Zdrojewski bronił się, że wynika to z braku zgody myśliwych na badanie ich dzieci. I na wszelki wypadek pogroził palcem, że gdyby do tego doszło, powinniśmy pamiętać o zachowaniu reprezentatywności, a nie wybrać badanych według własnego klucza.
Prawa rodziców i prawa dzieci
W momentami dość chaotycznej retoryce antagonistów zmiany Prawa łowieckiego padło również, że myśliwi koncentrują się na swoich prawach, a należałoby mieć na uwadze prawa dzieci. Słusznie odniósł się do tego prezes NRŁ. Jak stwierdził, walka toczy się właśnie o prawa dzieci, które powinny mieć możliwość pójścia z rodzicem na polowanie, jeżeli tego chcą. To one są głównymi pokrzywdzonymi po feralnej nowelizacji sprzed dwóch lat.
Na nic się zdały argumenty, że jako jedyny kraj w Europie zakazujemy biernego udziału dzieci w polowaniach. Na potwierdzenie tej tezy reprezentujące 7 mln europejskich myśliwych FACE w reakcji na sytuację w Polsce przygotowało zestawienie rozwiązań obowiązujących w państwach zrzeszonych w tej organizacji. Zostało ono rozesłane do wszystkich polskich parlamentarzystów, również tych zasiadających w Parlamencie Europejskim. Poza reprezentantami PZŁ zwróciła na to uwagę m.in. posłanka Agnieszka Górska (PiS). Przeciwstawiła ona także proeuropejskość ugrupowań opozycyjnych ich niezgodzie na dorównanie zachodnim standardom w zakresie udziału dzieci w polowaniach.
W dyskusji przytoczono również dość jaskrawy przykład Norwegii – kraju szczególnie wyczulonego na zdrowie psychiczne niepełnoletnich, gdzie polować można już od 14. roku życia. Czy dla tej aktywności uczyniono wyjątek i ignoruje się głos specjalistów w tym zakresie? Nie mamy badań potwierdzających szkodliwy wpływ polowań na dzieci, co – jak zauważyła Urszula Pasławska – ostatecznie przyznał reprezentant koalicji „Niech Żyją!”. Powinniśmy zatem zgodzić się na kompromis. Niestety siłę argumentów i logikę po raz kolejny pokonała ideologia.
Tekst i zdjęcie ADP
Retransmisję z posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z 22 lipca 2020 r. można obejrzeć TUTAJ.
Galeria
Przeczytaj również
- Trwają konsultacje publiczne w sprawie usunięcia siedmiu gatunków ptaków z listy zwierząt łownych
- Program zwalczania ASF-u obejmie trzy kolejne lata od 2025 r.
- Hańbiący projekt Hołowni. Plany wprowadzenia okresowych badań myśliwych pokrzyżowane przez sejm
- Stanowisko TSUE dotyczące zakazu używania amunicji ołowianej
- Nowelizacja UoBiA w zakresie okresowych badań myśliwych do odrzucenia w pierwszym czytaniu
- MKiŚ wywraca stolik negocjacyjny. Polska 2050 złożyła projekt wprowadzenia badań okresowych
- PSL przywraca samorządność PZŁ w projekcie noweli Prawa łowieckiego
- Program zwalczania ASF-u na 2024 r. Mniej środków na odstrzał dzików
- Ważny wyrok sądu – zwrot wypłaconego przez koło odszkodowania
- Prace nad zakazem importu trofeów wstrzymane. Afryka weźmie udział w debacie parlamentarnej