strona główna

Aktualności

1886 wilków w Polsce. I nie ma powodów do obaw

1886 wilków w Polsce. I nie ma powodów do obaw
Luty 11 17:24 2021 Wydrukuj

Podczas ostatniego posiedzenia senackiej Komisji Środowiska, które odbyło się w czwartek 4 lutego br., poruszono kwestie związane ze stanem populacji wilków w Polsce, z telazjozą u bieszczadzkich żubrów oraz zarządzaniem dzikami w związku z ASF-em.
 
Ujmując rzecz w skrócie, dowiedzieliśmy się, że walka z afrykańskim pomorem świń przebiega bardzo sprawnie. Wkrótce zostaną wdrożone nowe narzędzia, które uczynią podejmowane działania jeszcze skuteczniejszymi. Wobec planowanego odstrzału w Bieszczadach do 40 żubrów z wyraźnymi objawami telazjozy (białe oczy) lub wykazujących zaburzenia behawioralne sugerujące ślepotę o dziwo nie podniosły się żadne głosy sprzeciwu ani powątpiewania – choć w posiedzeniu brali zdalnie udział reprezentanci organizacji, które nie tak dawno opowiadały się przeciwko jakimkolwiek odstrzałom motywowanym dobrostanem tych zwierząt. Gorącą dyskusję na temat wilka można natomiast podsumować stwierdzeniem, że choć coraz częściej widać go w obejściach, to w gruncie rzeczy nic nadzwyczajnego się nie dzieje.
 
Gdy spotkasz wilka
Wzmożone obserwacje drapieżników w pobliżu człowieka, które mogą nasuwać refleksję o ich rozzuchwaleniu się i utracie przez nie instynktu, wcale nie są powodem do obaw. Wiemy przecież doskonale, że wilki boją się ludzi, a spotkania z nimi nadal należą do rzadkości, o czym zapewniają nas choćby informacje w witrynach regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Do nieszczęścia – jak stwierdził dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży – może dojść jedynie w ramach wypadku. Mieszkańcy w szczególności regionów dopiero kolonizowanych przez wilki muszą natomiast odświeżyć sobie zasady koegzystencji z tymi zwierzętami. O tych regułach przypominał Piotr Chmielewski z fundacji WWF Polska, która dostarcza hodowcom ogrodzenia elektryczne oraz psy pasterskie, zapewniające bezkonfliktowe sąsiedztwo z drapieżnikami. Organizacja oferuje także swoje wsparcie doradcze z zakresu zabezpieczania zwierząt gospodarskich.
 
W rządowych witrynach internetowych możemy zaś znaleźć następujące zalecenia, na wypadek gdyby pewna bariera poczucia bezpieczeństwa została naruszona: unieś ręce i machaj nimi w powietrzu, pokrzykuj głośno ostrym tonem lub zagwiżdż w stronę zwierzęcia, a jeśli nie reaguje i nadal się zbliża, to rzucaj w nie będącymi w zasięgu ręki przedmiotami, najlepiej kijem albo kamieniem. Dobrze jeszcze uwiecznić zdarzenie na zdjęciu czy filmie i przekazać materiał do urzędu gminy oraz właściwej regionalnej dyrekcji ochrony środowiska. Jeśliby jednak doszło do bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia, to ustną zgodę na wymagające natychmiastowej interwencji odstępstwo od zakazów, obejmujące nawet uśmiercenie drapieżnika, można uzyskać pod całodobowym numerem telefonu, podanym w witrynie internetowej GDOŚ (tel. 669 660 648) – o czym przypomniała wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska
 
GIOŚ vs. GUS
Podczas senackiej komisji otrzymaliśmy ważną informację o liczebności drapieżników, oszacowanej podczas pilotażowego projektu monitoringu wilków oraz rysi, który realizowano w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska i zakończono w 2020 roku. Według GIOŚ w Polsce mieliśmy łącznie 1886 (należy to, oczywiście, traktować jako dane szacunkowe, przyjmijmy więc ok. 2 tys.) wilków, przy czym 294 osobniki występowały w regionie alpejskim, obejmującym pasmo Karpat. Stan tej populacji oceniono jako właściwy, a jej liczebność – jako stabilną. W regionie kontynentalnym odnotowano występowanie 1592 wilków. Paradoksalnie według unijnych wytycznych ta populacja jest niestabilna, a stan jej ochrony – niezadowalający, ponieważ cały czas trwa jej ekspansja w zachodniej części kraju.
 
Dane przedstawione przez GIOŚ odbiegają od oficjalnych statystyk podawanych przez GUS – te mówią, że mamy ponad 3 tys. wilków. Powód tej rozbieżności wyjaśniła dr hab. Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. To nie regionalne dyrekcje ochrony środowiska powinny składać raporty o liczebności do GUS-u, ponieważ nie gromadzą danych w jednolity, metodyczny sposób. Najlepiej byłoby pozostawić te rachunki badaczom i w ogóle nie zaprzątać sobie głowy tym, ile mamy wilków. Nie istnieje bowiem dobra metodyka inwentaryzacji, czego dowodzą choćby powyższe różnice w liczebności.
 
Naprzeciw tej argumentacji wyszła zapowiedź pełnomocnika rządu ds. leśnictwa i łowiectwa Edwarda Siarki (PiS). Najpewniej od przyszłego roku będzie już można precyzyjnie określić stan populacji wilków w Polsce. Jakim sposobem? W ciągu najbliższych kilku miesięcy elektroniczna książka polowań ma się stać obowiązkowa dla wszystkich kół łowieckich (minister zapowiadał to w rozmowie opublikowanej w nr 12/2020). Znajdzie się w niej rubryka pozwalająca odnotowywać spotkania z wilkami. Dzięki temu dowiemy się, gdzie ten gatunek występuje, co z kolei stanie się podstawą do dalszych, pogłębionych analiz. Łowczy krajowy Paweł Lisiak zapewnił, że zgodnie ze stanowiskiem PZŁ wilki powinny być w przyrodzie, ale w liczbie dostosowanej do siedliska. Zdradził także kolejną funkcjonalność EKEP PZŁ planowaną do wdrożenia. To możliwość monitorowania żubrów z telazjozą.
 
Mierzyć konflikty, a nie liczyć wilki
Wróćmy jednak do wilków. Naturalnym odruchem wydaje się dociekanie, ile – skoro mimo wszystko już je policzyliśmy – powinno ich być w przyrodzie. Senator Józef Łyczak (PiS) wyrażał związane z ekspansją gatunku obawy o bezpieczeństwo nie tylko zwierząt domowych, lecz także ludzi, szczególnie w kontekście nagłaśnianych ostatnio ataków na psy w miastach. Przewodniczący komisji senator Zdzisław Pupa (PiS) dopytywał o poziom liczebności gwarantujący przyrodniczą równowagę. Pozbawiony tych dylematów senator Sławomir Rybicki (KO) wyraził zdanie, że zagrożenie dla ludzi ze strony wilka to wyimaginowany problem, rodem ze świata bajek i legend. Przyczyna leży zaś w braku świadomości i niczym nieuzasadnionym strachu. Senator sam jest mieszkańcem Borów Tucholskich, dumnym z tego, że podczas spacerów odnajduje wilcze tropy.
 
Poniekąd przychylił się do tego dr hab. Krzysztof Schmidt. Jak stwierdził, temat liczebności to zły kierunek w debatach dotyczących tego gatunku. A już na pewno nie może ona stanowić podstawy do decyzji o odstrzale. Trzeba monitorować i mierzyć lokalne konflikty oraz podejmować indywidualne decyzje. Tak jak w głośnym przypadku wilka spacerującego po Białowieży. Naukowcy monitorują sytuację, badają genezę oraz skalę zjawiska, żeby się upewnić, czy już należy zacząć działać. I uważają, że jednego osobnika trzeba będzie najprawdopodobniej unieszkodliwić przez odłów, odstraszanie, a może nawet zabicie. Konkretna reakcja na konkretny przypadek.
 
Znacznie poważniejszy jest inny problem. Mianowicie słabe wsparcie finansowe oraz decyzyjne dla prowadzenia działań zapobiegawczych. Choć uzyskano wszystkie niezbędne zgody na odstępstwa od obowiązujących zakazów, to nie wiadomo choćby tego, kto powinien odstraszać ani kto ma za to płacić. Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności. Muszą więc się pojawić rozwiązania systemowe. Krzysztofowi Schmidtowi wtórował prof. Roman Gula z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Warszawie – potrzeba nam instytucji, która sprawnie i właściwie reagowałaby na sytuacje kryzysowe. Jak mówił profesor, wilki nie są niebezpieczne, ale stwarzają problemy.
 
Kary za fake newsy
Według uczestników spotkania wspomniane problemy często bywają wyolbrzymiane. Działacz WWF-u zaznaczył, że błędny przekaz na temat wilka też jest dla niego dużym zagrożeniem. Dr hab. Pierużek-Nowak w tym kontekście proponowała, aby wprowadzić mechanizmy karania autorów fałszywych informacji rozpowszechnianych w internecie. Na przykład ludzi udostępniających filmy z zagranicy w sposób sugerujący, że zostały nagrane w Polsce. To bowiem zastraszanie ludzi.
 
Wiele bez wątpienia prawdziwych sygnałów o zdarzeniach z wilkami dociera m.in. z Bieszczadów. Na czym polega problem z punktu widzenia podkarpackiego samorządu, wyjaśnił wójt gminy Solina Adam Piątkowski. Mówił o zauważalnym poszerzeniu wilczych terytoriów o ludzkie siedliska. Na 182 km2 obszaru gminy notuje się do 40 wilków. Drapieżniki pojawiają się w pobliżu zabudowań nawet w ciągu dnia. Zdaniem wójta należałoby więc przede wszystkim uprościć procedury uzyskiwania zezwoleń na płoszenie. Działania zmierzające do zachowania bezpiecznego dystansu między drapieżnikami a ludźmi wiążą się natomiast z kosztami sięgającymi kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, które nie podlegają refundacji. Dla budżetu gminy to istotne obciążenie.
 
Bezużyteczna strategia
Obecni na posiedzeniu prof. Wanda Olech oraz członek ZG PZŁ Jarosław Kuczaj przypomnieli o opracowanej w 2012 r. i przekazanej do GDOŚ strategii ochrony wilka, warunkującej trwałość gatunku w Polsce. Może stałaby się dziś przynajmniej punktem wyjścia do przygotowania nowego planu łagodzenia nabrzmiewających konfliktów? Polska populacja wilka znajduje się przecież w załączniku V dyrektywy siedliskowej, a ten pozwala nam aktywnie nią zarządzać. I to mimo nieodpowiedniego stanu ochrony, który raportowaliśmy do KE. Piłeczka jest po stronie rządu. Wiceminister Małgorzata Golińska nie okazała jednak szczególnego entuzjazmu dla tej propozycji. Zauważyła, że wilk to u nas gatunek ściśle chroniony, a strategia nie miałaby charakteru wiążącego prawnie. Rozwiązania konfliktów, wspomniane już wyżej, funkcjonują zaś w naszym porządku prawnym i wystarczy z nich korzystać. Co do wzmiankowanych problemów systemowych zaś, to jest jasne, że za bezpieczeństwo publiczne odpowiadają samorządy. Wydaje się zatem, że należałoby zacieśnić ich współpracę z regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska. Trzeba też uświadamiać samorządowców, że można wnioskować o zgody na odstępstwa od zakazów, a zwierzęta gospodarskie da się odpowiednio ochronić przed wilkami.
 
Do rozwiązania problemu nie zbliżyliśmy się jak widać ani na krok. Senacka Komisja Środowiska planuje jednak zorganizować kolejne spotkanie poświęcone wilkom.
 
ADP, Fot. Wojciech Sobociński (wataha białowieskich wilków), andamanec/Adobe Stock

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.