Co ze śrutem ołowianym na obszarach wodno-błotnych?
Listopad 18
13:28
2025
Wydrukuj
To już ponad 1000 dni od kiedy obowiązuje unijny zakaz używania ołowianej amunicji śrutowej na terenach wodno-błotnych. Jak przebiega respektowanie przyjętych na jego podstawie niejasnych zapisów dotyczących definicji terenu podmokłego oraz związanych z nią stumetrowych stref buforowych?
No właśnie, czy ktoś wdrażanie unijnych przepisów w zakresie stosowania amunicji z ołowianym śrutem oraz ich konsekwencje weryfikuje? Czy przeprowadzono, zgodnie zresztą z art. 28 ustawy Prawo łowieckie, jakiekolwiek badania naukowe na terenach obwodów łowieckich wyłączonych z wydzierżawienia – ośrodków hodowli zwierzyny zarządzanych przez PGL LP czy ZG PZŁ – w zakresie stosowania dostępnych rozwiązań wariantywnych dla amunicji zawierającej ołów, abyśmy mieli oręż w dyskusji? Niestety nie. I pomimo trwających na poziomie unijnym prac nad całkowitym zakazem używania i produkcji amunicji ołowianej zarówno śrutowej, jak i kulowej, żyjemy w bańce, żywiąc nadzieję, że polskich myśliwych to nie dosięgnie. Być może wynika to z tego, że wspomniany zakaz jest na chwilę obecną praktycznie nieweryfikowalny w terenie.
Prace nad całkowitym zakazem ołowiu w amunicji toczą się wprawdzie mozolnie, ale jednak krok po kroku zmierzają do celu, mimo negatywnych stanowisk ze strony rządów wielu państw członkowskich UE, podnoszonych zarówno w trakcie posiedzeń Rady ds. Środowiska (ENVI), jak Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa (AGRIFISH), o czym więcej pisałem TUTAJ. Kluczowym argumentem za spowolnieniem lub przynajmniej czasowym wstrzymaniem procesu kształtowania nowego rozporządzenia w ramach REACH jest trwająca wojna w Ukrainie. Zresztą na dobrą sprawę tylko i wyłącznie dzięki temu, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, unijny proces toczy się żółwim tempem. Nie miejmy złudzeń, prędzej czy później projekt Komisji Europejskiej zostanie zaakceptowany przez Parlament Europejski wspólnie z Radą i rozporządzenie wejdzie do obiegu prawnego, a to na pewno spowoduje wzrost cen amunicji do celów łowieckich i sportowych, a także przynajmniej czasowe jej niedobory.
Aktualny projekt przewiduje osiemnastomiesięczny okres przejściowy na wycofanie ołowianych pocisków centralnego zapłonu, stosując podział na kalibry „duże” (≥ 5,6 mm) i „małe” (< 5,6 mm). Oznacza to, że praktycznie wszystkie kalibry amunicji myśliwskiej zawierającej ołów zostałyby zakazane po półtorej roku od wejścia w życie nowych przepisów. Z kolei zamienniki bezołowiowe stanowią obecnie zaledwie około 10% dostępnej amunicji centralnego zapłonu używanej w Europie. Zmiana produkcji tego rodzaju amunicji z 10% na 100% w krótkim okresie zdaje się być niemożliwe.
Dla amunicji śrutowej przewidziano trzyletni okres przejściowy, aby przestawić się np. na najtańszą z dostępnych alternatyw, jaką jest amunicja stalowa. Doświadczenia państw członkowskich wyraźnie jednak pokazują, że osiągnięcie zgodności z przepisami i ogólnie stabilności rynku wymaga zdecydowanie więcej czasu. Dla przykładu Dania na zakończenie procesu transformacji potrzebowała piętnastu lat (1981–1996), Holandia – siedmiu, z kolei Region Flamandzki w Belgii – pięciu (2003–2008). Kluczowe znaczenie w tym szczególnym procesie ma stopniowe dostosowywanie do zmian prawnych.
Szacuje się, że trzyletnia transformacja w całej UE wymusiłaby zastąpienie ok. 14 000 ton śrutu ołowianego śrutem stalowym. Biorąc pod uwagę ograniczenia w wydajności linii produkcyjnych, a także zależność od importu w przypadku śrutu stalowego, tak krótki okres przejściowy spowodowałby znaczne niedobory w amunicji śrutowej, a tym samym wzrost jej cen. Co również istotne, z szacunków przeprowadzonych przez Europejską Federację Łowiecką (FACE) wynika, że ¼ myśliwskiej broni gładkolufowej nie spełnia wymagań dla bezpiecznego stosowania amunicji stalowej.
Monitoring ankietowy przeprowadzony przez Europejskie Forum Strzelectwa Sportowego (European Shooting Sports Forum, ESSF) wykazał z kolei, że w momencie wejścia w życie aktualnie procedowanego projektu rozporządzenia o całkowitym zakazie używania amunicji ołowianej, jeden na czterech myśliwych w Europie przestanie polować, a co najmniej 30% będzie polować zdecydowanie rzadziej. Ponadto jeśli zakaz ten stanie się rzeczywistością, jednorazowe koszty związane z modyfikacją i wymianą milionów sztuk broni palnej mogą potencjalnie sięgnąć 14,5 mld euro. ESSF szacuje, że straty gospodarcze dla UE z powodu zaprzestania i ograniczenia działalności łowieckiej wyniosą co najmniej 5,7 mld euro.
Warto podkreślić, że łowczy krajowy Eugeniusz Grzeszczak w trwającym procesie legislacyjnym nowego rozporządzenia aktywnie reaguje na poziomie krajowym, składając pisemne uwagi do polskich przedstawicieli biorących udział w posiedzeniach Komitetu REACH oraz dbając o to, aby finalny dokument uwzględniał uwagi Polskiego Związku Łowieckiego. Natomiast obserwowana cisza po stronie polskiego rządu wiąże się z jednej strony z naszą niedawną prezydencją w Radzie UE, kiedy wygłaszanie własnych stanowisk nie jest wskazane, a z drugiej – najprawdopodobniej z pożądanym kierunkiem trwających prac.
Wszystko to dzieje się w obliczu wojny i zwiększania wydatków na obronność krajów członkowskich UE oraz NATO. Czy KE chodzi zatem faktycznie o to, by szkodliwy pierwiastek, jakim jest ołów, nie był już tak groźny dla dzikich zwierząt oraz konsumentów ich mięsa? A może chodzi o to, by spowodować naprawdę duże zamieszanie w sektorze broni i amunicji?
Jarosław Kuczaj, przedstawiciel PZŁ w FACE.
Fot. rodimovpavel/ Adobe Stock