Brandenburgia i Saksonia szykują się na ASF
Grudzień 30
11:50
2019
Wydrukuj
Wirus afrykańskiego pomoru świń, który dotarł nad Nysę, wywołał bezpośrednie reakcje również w Niemczech. Temat zagrożeń i ryzyka związanego z epidemią zaistniał w tym kraju w przestrzeni publicznej bardzo wcześnie, bo już kilka lat temu. Rząd federalny i kraje związkowe podjęły szereg działań – przede wszystkim w sferze ustawodawczej – które miały na celu efektywniejsze ograniczanie negatywnych ekonomicznych i społecznych skutków wystąpienia epidemii, na długo zanim się pojawiły realne zagrożenia. Politycy oraz administracja niemiecka nie obiecywali jednak, że dzięki „cudowi nad Odrą i Nysą” uda się zatrzymać epidemię i całkiem wykluczyć ryzyko. Opinię publiczną od początku informowano, że prędzej czy później ASF zawita również do Niemiec.
W odniesieniu do gospodarki łowieckiej i myśliwych nierzadko jest formułowana teza, że ryzyko ASF-u przyczyniło się do pozytywnych zmian w postrzeganiu łowiectwa oraz roli myśliwych w Niemczech, a także do docenienia przez polityków i administrację wpływu funkcji społecznej łowiectwa na ograniczanie zagrożenia epidemiologicznego. W tej chwili te funkcje weryfikuje rzeczywistość w przygranicznych landach Saksonii i Brandenburgii. Wchodzą w życie do tej pory trzymane w szufladach zarządzenia kryzysowe i są podejmowane konkretne działania. W Brandenburgii wzdłuż Nysy stawia się grodzenia. W piątek 20 grudnia uzgodniono ze stroną polską, że wzdłuż grodzeń w odległości 8–15 km od Nysy polowania na dziki powinny się odbywać z wykorzystaniem metod niepowodujących przemieszczania się watah na duże odległości. W Saksonii na początku grudnia przeprowadzono czterodniowe ćwiczenia, w trakcie których testowano m.in. użycie dronów i termodetekcji do poszukiwania padłych dzików. Wydano zarządzenia mające wyegzekwować wypełnianie obowiązków nakładanych na dzierżawców obwodów łowieckich w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. W części powiatów myśliwi zostali zobowiązani do pobierania próbek ze wszystkich znalezionych w ich obwodach padłych, w tym w wyniku wypadków, dzików. Za uchylanie się od tego grożą wysokie grzywny. O szczegółach i reakcjach na działania niemieckiej administracji, których nie przyjmują bezkrytycznie wszystkie środowiska, włącznie z samymi myśliwymi, będziemy na bieżąco informować czytelników BŁ.
Na fotografiach widać grodzenia nad Nysą Łużycką. Płot o wysokości 90 cm ma przede wszystkim zniechęcić watahy do przemieszczania się z terenu bezpośredniego ryzyka. W Brandenburgii już kilka lat temu przygotowano materiały na kilkadziesiąt kilometrów takich grodzeń na wypadek pojawienia się ognisk czy przerzutów wirusa. Obecnie te materiały wykorzystano jako prowizoryczną zaporę. Co do jej skuteczności w tym przypadku pojawia się wiele krytycznych głosów ze strony rolników i myśliwych.
Próbki z padłych, w tym wypadkowych, dzików są pobierane przez przeszkolonych myśliwych i dostarczane do powiatowych urzędów weterynaryjnych. Nie ma (na razie) obowiązku zabezpieczania miejsca znalezienia i utylizacji tusz.
Z Niemiec Andrzej R. Krysztofiński, Fot. autor