„Dezubekizacja TAK! Upolitycznienie NIE!” – samorządność PZŁ obroniona (?)
Luty 06
14:31
2018
Wydrukuj
Posiedzenie połączonych komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, które 5 lutego procedowały sprawozdanie podkomisji nadzwyczajnej do nowelizacji Prawa łowieckiego, przyniosło pozytywne wieści dla myśliwych popierających działania Tymczasowego Komitetu Krajowego Protestu Myśliwych PZŁ.
Wśród rekomendacji ministra środowiska zgłaszanych przez posła Roberta Telusa (PiS) w formie poprawek do przegłosowanych przez podkomisję regulacji znalazł się zapis o wyborze łowczego krajowego spośród trzech kandydatów wysuniętych przez Naczelną Radę Łowiecką.
Jak stwierdził minister środowiska Henryk Kowalczyk (PiS), który osobiście brał udział w kilkugodzinnym posiedzeniu (trwało od godz. 13.00 do 21.00), takie rozwiązanie zostało wypracowane z przedstawicielami środowiska łowieckiego. Przychylił się on także do propozycji płynącej ze strony myśliwych, aby odwoływanie przewodniczącego Zarządu Głównego PZŁ następowało po zasięgnięciu opinii NRŁ (w pierwotnym brzmieniu miałby tego dokonywać minister bez uzgodnień). Minister pozostawił sobie w ten sposób możliwość odwołania łowczego w sytuacji, kiedy nie wykonywałby on polityki rządu lub zaleceń ministerstwa. Podziękował zarazem Tymczasowemu Komitetowi Krajowemu Protestu Myśliwych PZŁ za konstruktywny udział w dyskusji nad zmianami ustawy i przyszłym kształtem łowiectwa.
Jak uzasadniał prowadzący posiedzenie poseł Jan Ardanowski (PiS), konieczność ścisłego nadzoru nad Związkiem wiąże się z przywilejem PZŁ do bycia jedyną organizacją, w której członkostwo uprawnia do wykonywania polowań. Przestrzegł jednak, że przyjęcie regulacji wprowadzającej – jak określił to z kolei poseł Jan Duda (PiS) – „samorządność z elementem państwowym” to kredyt zaufania dany myśliwym. Jeżeli demokratyzacja Związku nie będzie postępować, a nadzór ministra stanie się iluzoryczny, to konieczne będzie przeprowadzenie dalszych reform.
W pakiecie poprawek wzmacniających nadzór ministra nad PZŁ znalazły się także zatwierdzanie statutu oraz likwidacja Głównej Komisji Rewizyjnej, okręgowych komisji rewizyjnych i okręgowych rad łowieckich jako niepotrzebnie rozbudowanego aparatu administracyjnego – zadania tych organów miałaby przejąć NRŁ.
Przegłosowano również dekomunizację struktur Związku (ale uwaga, ma ona dotyczyć tylko pracowników, funkcjonariuszy lub żołnierzy organów bezpieczeństwa, a nie ich współpracowników, jak pierwotnie rekomendował minister Kowalczyk). Ta propozycja wzbudziła jednak pewne wątpliwości posłów opozycji. Zastanawiali się mianowicie, dlaczego tak radykalna regulacja została wymierzona akurat w PZŁ (chodzi tutaj nie tylko o oświadczenie lustracyjne, lecz także o brak szans pełnienia funkcji w czołowych organach Związku). Wyjaśnienia udzieliła Anna Paluch (PiS). Stwierdziła, że realizacja zadań publicznych przez Związek musi się wiązać z bezstronnością i brakiem obciążeń, a te staną się możliwe po odcięciu pozostałości minionego ustroju. Posłowie przyznali, że powinno to być zrobione zaraz po transformacji. Również przewodniczący Tymczasowego Komitetu Krajowego Protestu Myśliwych PZŁ Dariusz Dudkiewicz przychylił się do zamiarów dekomunizacji władz – stwierdził, że da to szanse na zmiany. Dla osób kandydujących na członków organów PZŁ, w tym koła łowieckiego, wprowadzono też wymóg niekaralności i ograniczenie pełnienia funkcji przez maksymalnie dwie kadencje (dotyczy to stanowisk wybieralnych i ma zapobiegać tworzeniu „skostniałych układów”).
W trakcie posiedzenia, kiedy na myśliwych spadł grad oskarżeń i pretensji ze strony zarówno rolników, jak i reprezentantów organizacji przyrodniczych, zarysował się konflikt między oczekiwaniami obu tych grup. O ile rolnicy winą za zaognienie stosunków z myśliwymi obarczają nadmierne stany zwierzyny, które biorą się z niewłaściwie prowadzonej gospodarki łowieckiej, o tyle posłowie opozycji wspierani przez aktywistów dążyli do jak najdalej idącego sparaliżowania możliwości wykonywania polowań. Gdy procedowano sprawozdanie, po raz kolejny zgłaszali poprawki odnoszące się do kwestii już odrzuconych w pracach podkomisji, m.in.: zakazu wykonywania polowań zbiorowych, udziału dzieci w polowaniach, stosowania amunicji ołowianej, obowiązku ewidencjonowania niepodniesionych postrzałków w RPŁ i sporządzania ocen oddziaływania na środowisko dla WŁPH (tutaj Bartłomiej Popczyk z ZG PZŁ przypomniał, że zgodnie z ustawą gospodarka łowiecka jest elementem ochrony środowiska, a więc ocen nie wymaga), zniesienia kary za umyślne utrudnianie polowania czy odsunięcia myśliwych od zabudowań do 500 m. Przyjęcie ostatniego pomysłu, którego jako minimalnego kompromisu domagała się Sylwia Szczutkowska z koalicji „Niech żyją!”, uniemożliwiłaby wykonywanie polowania na znacznym obszarze kraju, w szczególności na terenach wiejskich najbardziej poddanych presji zwierzyny. Dlatego oprotestowali ją również rolnicy. Stąd zaproponowane przez resort środowiska 150 m jako największy dopuszczalny i racjonalnie uzasadniony dystans. Ponowione poprawki opozycji były konsekwentnie odrzucane przez komisję.
Wśród istotniejszych przyjętych rozwiązań znalazł się także obowiązek przyjmowania do koła łowieckiego w pierwszej kolejności myśliwych zamieszkujących dany obwód, chyba że stanowią oni już 50% składu członkowskiego. Zaproponowano ponadto utworzenie przy PZŁ funduszu gwarancyjnego albo odpisu obowiązkowego na poczet odszkodowań wypłacanych w razie niewydolności lub likwidacji koła łowieckiego, czemu przyklasnęli rolnicy z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” województwa zachodniopomorskiego.
Z nieoczywistą reakcją spotkała się kwestia wyłączania nieruchomości z granic obwodów łowieckich. Może to nastąpić na drodze zarówno uwag składanych na etapie przygotowywania uchwał o podziale województwa (o ile zostaną one uwzględnione), jak i poświadczonego notarialnie oświadczenia woli złożonego w dowolnym momencie. Właścicielowi nie przysługuje wówczas odszkodowanie. Rolniczka z Podhala, która nie życzy sobie myśliwych na własnym gruncie, oczekuje natomiast, że Skarb Państwa wynagrodzi szkody wyrządzone przez zwierzynę, będącą w stanie wolnym dobrem publicznym. Tej argumentacji nie przyjęto. Rolnicy zachodniopomorscy wyjaśniali natomiast, że nie chcą utrudniać myśliwym wstępu na swoje grunty, tylko pragną mieć wpływ na to, kto może na nie wejść.
Minister Kowalczyk zaaprobował kilka propozycji wzmacniających znaczenie izb rolniczych we wpływaniu na decyzje odnoszące się do gospodarki łowieckiej. Przychylił się mianowicie do przygotowania regulacji wprowadzającej przedstawiciela izby do zespołu opiniodawczo-doradczego do przygotowania uchwały o podziale na obwody łowieckie, co pozwoliłoby na wypowiedzenie umowy kołu łowieckiemu na wniosek izby (w przypadku negatywnej oceny prowadzenia gospodarki), a także opowiedział się za udziałem strony społecznej (w tym izb) w inwentaryzacji zwierzyny, pod warunkiem jednak, że nie będzie to blokowało całego procesu planowania.
Wypracowane rozwiązania nie zadowoliły ani strony rolniczej, ani aktywistów przyrodniczych. Reprezentujący NSZZ RI „Solidarność” Sławomir Anusz skwitował, że ustawa nadal dyskryminuje rolników, ponieważ nie liberalizuje łowiectwa (postulował m.in. sprowadzenie podziału na obwody na poziom gminy, aby rolnicy mieli bezpośredni wpływ na podział granic oraz na to, kto wydzierżawia obwód). Z kolei Sławomir Izdebski, lider rolniczego OPZZ-etu, ocenił, że ustawa w proponowanym kształcie nie nadaje się nawet do kosza (w przeciwieństwie do poprzedniej wersji projektu, który do kosza trafić powinien). Reprezentująca stronę społeczną Kinga Rusin oceniła natomiast, że dyskusja ma charakter edukacyjny, minister środowiska nie spełnił oczekiwań przyrodników, a posłowie partii rządzącej głosują pod dyktando. Takie postępowanie zostało przez znaną prezenterkę uznane za farsę i hipokryzję.
W dyskusji nad zmianami Prawa łowieckiego zabierali głos reprezentujący myśliwych Diana Piotrowska i wspomniany wyżej Bartłomiej Popczyk z ZG PZŁ, a także (oprócz już wymienionego Dariusza Dudkiewicza) Aleksandra Szulc i Krzysztof Lechowski z Tymczasowego Komitetu Krajowego Protestu Myśliwych PZŁ. W sali była obecna także członkini ZG PZŁ prof. Wanda Olech-Piasecka.
We wtorek 6 lutego połączone komisje zakończyły prace, przegłosowując rozwiązania w zakresie szkód łowieckich. Propozycja przywrócenia systemu likwidacji szkód z udziałem wojewodów i funduszu odszkodowawczego – uznana przez wnioskodawców za najbardziej sprawiedliwą – została odrzucona jako generująca zbyt duże koszty. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami likwidacja szkód ma przebiegać w trzyosobowych zespołach (poszkodowany, myśliwy oraz przedstawiciel organu gminy lub jednostki pomocniczej gminy), a instancją odwoławczą jest właściwy nadleśniczy. Zasugerowano jedynie, aby uzupełnić przepisy o zakaz delegowania do rozstrzygania sporów pracowników LP należących do koła łowieckiego, którego dotyczy odwołanie. Zgodnie z rekomendacją ministra środowiska na LP nałożono ponadto obowiązek organizowania szkoleń z zakresu likwidacji szkód wyrządzonych przez zwierzęta łowne w uprawach i płodach rolnych.
Nowelizacja ustawy ma wejść w życie 1 kwietnia br.
ADP, Fot. Anna Stępień/Marcin Chodorowski/Fotolia