Treści publikowane na tej stronie możesz czytać za darmo dzięki osobom, które kupują „Brać Łowiecką” i w ten sposób wspierają naszą działalność. Dziękujemy czytelnikom papierowego i elektronicznego wydania czasopisma! Jeżeli uważasz zamieszczane tutaj materiały za wartościowe, to zachęcamy do kupowania miesięcznika. Dołącz do grona naszych prenumeratorów!
Prawo
Hańbiący projekt Hołowni. Plany wprowadzenia okresowych badań myśliwych pokrzyżowane przez sejm
Podczas 26. posiedzenia sejmu 9 stycznia br. większością głosów odrzucono złożony przez grupę posłów Polski 2050 projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji (druk nr 867), który wprowadzał m.in. obowiązek okresowych badań lekarskich i psychologicznych myśliwych. Jak przebiegała wymiana argumentów?
Pierwsze czytanie projektu, który został już okrzyknięty „ustawą Dorożały” (Mikołaja Dorożały, walczącego z myśliwymi polityka PL2050, wiceministra klimatu i środowiska oraz głównego konserwatora przyrody – przyp. red.), przeprowadził wicemarszałek Krzysztof Bosak (Konfederacja). Dokument z ramienia wnioskodawców uzasadniała Ewa Szymanowska (PL2050), argumentując m.in., że celem proponowanej regulacji jest zrównanie wymogów dla posiadaczy broni palnej – jej zdaniem myśliwi jako jedyna grupa osób dysponujących bronią nie mają obowiązku przechodzenia cyklicznych badań lekarskich i psychologicznych. Jest to ewidentne kłamstwo, konsekwentnie powielane przez zabierających głos posłów PL2050. Manipulację obnażył m.in. przez Krzysztof Tuduj (Konfederacja), który zauważył, że środowiska strzelców sportowych i kolekcjonerskich zostały przez wnioskodawców zmiany w ustawie na szczęście pominięte. Małgorzata Gromadzka (KO) pytała z kolei o liczbę wypadków powodowanych przez posiadaczy pozwoleń na broń inną niż do celów łowieckich, ochrony osobistej oraz osób i mienia, a także o powody pominięcia tych osób w projekcie nowelizacji.
Posłanka Szymanowska w swoim wystąpieniu przytoczyła kilka nagłośnionych medialnie wypadków z bronią na polowaniach z ostatnich lat i powołała się na wyniki badania opinii publicznej przeprowadzonego w grudniu ub.r. przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) na zlecenie MKiŚ, wg których 86% społeczeństwa oczekuje nałożenia na myśliwych obowiązku okresowych badań lekarskich. Zarzekała się ponadto, że projekt nie jest wymierzony w myśliwych ani nie stygmatyzuje osób starszych (którzy musieliby przechodzić badania co dwa, a nie pięć lat, jak młodsi posiadacze broni), a przyświeca mu zapewnienie bezpieczeństwa publicznego.
Dysharmonia Trzeciej Drogi
Sejmowa wymiana zdań na temat propozycji zmiany UOBiA to kolejny przykład dysharmonii między klubami tworzącymi polityczny projekt Trzeciej Drogi. Wniosek o odrzucenie w całości nowelizacji przygotowanej przez PL2050 złożyło m.in. PSL, którego działacze otwarcie kontestowali zamysł swojego koalicjanta. To samo zarekomendowały również Konfederacja, PiS oraz koło poselskie Wolni Republikanie. KO opowiedziała się za dalszym procedowaniem, w toku którego należałoby uwzględnić uwagi i wątpliwości zgłaszane m.in. przez PZŁ.
Wśród głównych argumentów przeciwko proponowanej regulacji pojawiały się niszczenie potencjału obronnego państwa w obliczu realnego zagrożenia czyhającego za wschodnią granicą, ryzyko zmniejszenia liczby myśliwych (choćby ze względu na niemałe koszty badań), co negatywnie odbije się na rolnictwie oraz brak związku pomiędzy regulowanym problemem i jego proponowanym rozwiązaniem. W dyskusji pojawiały się wręcz sugestie konieczności ułatwienia dostępu i zwiększenia liczby posiadaczy broni, a nie rzucania kolejnych legislacyjnych kłód pod nogi. Posłowie, w tym przychylni dalszym pracom nad projektem, często odwoływali się ponadto do wyczerpującego, krytycznego wobec projektu stanowiska PZŁ, dostrzegając zasadność podniesionych w nim problemów (dodajmy, że na negatywne skutki prawne, społeczne i gospodarcze projektu zwróciło uwagę również Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu).
Hołownia przeciwko interesowi państwa
Edward Siarka (PiS) podkreślał, że projekt nowelizacji jest przykładem złej diagnozy problemu i wprowadza rozwiązania nie mające związku z rzeczywistością. Zaznaczał, że żadne ze zdarzeń na polowaniach nie miało związku ze stanem zdrowia myśliwych, a wynikały one z nieostrożnego posługiwania się bronią lub naruszania obowiązujących zasad. Andrzej Zapałowski (Konfederacja) grzmiał, że nie można zrównywać posiadaczy broni do ochrony osobistej z myśliwymi – ci pierwsi noszą załadowaną broń na co dzień, drudzy zaś ładują ją tylko w łowisku. Sugerował natomiast, że należałoby się zająć nielegalną bronią. Sam projekt ocenił zaś jako hańbiący dla środowiska Szymona Hołowni i jego ugrupowania, które działa jego zdaniem przeciwko interesowi państwa. Krzysztof Tuduj (Konfederacja) stwierdził, że postulowania zmiana w przepisach jest przejawem ideologicznej nienawiści do myśliwych, została emocjonalnie i wyrywkowo uzasadniona, a wychodzi ze środowiska MKiŚ znanego z działań wymierzonych przeciwko leśnikom i myśliwym. Jarosław Sachajko (Republikanie) mówił o nakładaniu na obywateli niepotrzebnych kosztów oraz o dodatkowym, bezzasadnym obciążeniu służb medycznych i policji.
Zdaniem Andrzeja Śliwki (PiS) 22 wypadki z bronią na polowaniach, do których doszło w latach 2020–2023, to o 22 za dużo, ale nie mają one żadnego związku z argumentacją przedstawioną przez PL2050 jako uzasadnienie projektu nowelizacji UOBiA. Rafał Romanowski (PiS) pytał, kto i za czyje pieniądze napisał dla partii Szymona Hołowni projekt ustawy sabotujący polskie łowiectwo. Odwoływał się także do identycznej nagonki na myśliwych, która wystąpiła w 2018 r. w ramach nieproporcjonalnych działań Rosji wymierzonych w ukraińskich nemrodów. Dariusz Piontkowski (PiS) dociekał z kolei dlaczego ugrupowanie Hołowni jest bardziej progresywne niż inne kraje Europy, które podobnych restrykcji nie wprowadziły. Podkreślał, że wypadki z bronią to marginalna skala, a wnioskodawcy próbują je wyolbrzymić do rangi największego zagrożenia dla Polaków. Obyśmy nie musieli się przekonywać, że broń w posiadaniu myśliwych może także służyć do obrony naszego kraju, nawet w XXI w. – mówił w nawiązaniu do wcześniejszej wypowiedzi Sławomira Ćwika (PL2050), który bagatelizował potencjał obronny myśliwych, ironizując, że nie są to czasy powstania styczniowego.
Przemysław Wipler (Konfederacja) pytał z kolei ile pieniędzy publicznych MKiŚ wydało na wspomniane wyżej badanie opinii, sugerując że był to nieuzasadniony wydatek. Resort Pauliny Hennig-Kloski zachęcał zaś do zajęcia się rzeczywistymi problemami wypadków śmiertelnych z łosiami na drogach oraz dzikami w miastach. Małgorzata Golińska (PiS) stwierdziła, że w przygotowaniu projektu zabrakło rzetelnej analizy, wiedzy i faktów, a politycy kierujący się w stanowieniu prawa emocjami szkodzą. Wytknęła posłom popierającym proponowaną nowelizację, że bezkrytycznie przyjęli fałszywe treści zaserwowane PL2050 i wieszczyła, że po zamachu na leśników oraz myśliwych przyjdzie kolej na rolników, hodowców, a pewnie i wędkarzy. Sugerowała także, że zamiast osłabiać wizerunek myśliwych, których rola w społeczeństwie jest pozytywna, należałoby wyjaśniać znaczenie aktywnego zarządzania zwierzyną, a do podstaw programowych w szkołach dodać rzetelną edukację w zakresie zrównoważonej ochrony środowiska, w tym łowiectwa i leśnictwa.
Katarzyna Sójka (PiS), minister zdrowia w końcówce rządów PiS-u, naigrywała się, że koalicja rządząca chce wyleczyć ochronę zdrowia badając myśliwych. Tymczasem, zwracała uwagę, kolejki do lekarzy są już dłuższe „niż sezon na dzika” (ten przykład nie został najszczęśliwiej dobrany). Na wizytę u specjalisty czeka się średnio ponad cztery miesiące – wydłużyły się także kolejki do psychiatrów i psychologów. Priorytetem rządzących jest tymczasem „przesłuchanie każdego z dubeltówką w ręku”. Tradycja łowiecka, łowisko, bezpieczeństwo – wygląda na to, że to polityczny cel, do którego posłowie Lewicy, Hołowni, Polski 2050 strzelają od dawna bez dokładnego rozpoznania – kończyła swoje wystąpienie.
Sokoli wzrok
Artur Łącki (KO) zapewniał, że rozmawiał z kołami łowieckimi w reprezentowanym przez siebie okręgu szczecińskim i dowiedział się, że myśliwi chcą się badać, ale nie przymuszeni ustawą, która ich stygmatyzuje. Łącki mówił także, że ustawy nie można uzasadniać nieprawdziwymi lub naciąganymi argumentami. Uważa natomiast, że należy rozmawiać poważnie nad regulacją dotyczącą wszystkich posiadaczy broni. Przedstawiony już Sławomir Ćwik (PL2050), który w okresie świątecznym słyszał strzał podczas spaceru w swoim prywatnym lesie i chciałby mieć pewność, że myśliwi mają doskonały wzrok zasugerował, żeby PZŁ stworzył prostą ścieżkę badań nie obciążającą kieszeni zainteresowanych. Daria Gosek-Popiołek (Lewica) na gorąco przytoczyła kilka nośnych medialnych nagłówków w sprawach związanych z wypadkami na polowaniach („Myśliwy zastrzelił myśliwego”, „Śmiertelnie postrzelił kolegę na polowaniu”, „Myśliwy zastrzelił 20-letniego żołnierza”, „Tragiczny finał wyprawy na polowanie. Nie żyje zięć myśliwego”, „Myśliwy przez pomyłkę zastrzelił 16-letniego chłopca”), nie siląc się nawet na ich uprzednią weryfikację. Wytykała również częste usprawiedliwianie wypadków z bronią na polowaniach pomyłką z dzikiem i wiązała to z niedomaganiami okulistycznymi myśliwych. Została skontrowana cytatem z wypowiedzi prezesa NRŁ Marcina Możdżonka, który w jednym z wywiadów tłumaczył, że pomyłki z dzikiem to tylko powszechna linia obrony.
Bardzo aktywna w sprawach dotyczących myśliwych i łowiectwa Katarzyna Piekarska (KO) opowiedziała się za dalszym procedowaniem projektu, a wobec silnego oporu ze strony parlamentarzystów przeciwnych nowelizacji sugerowała wyznaczenie granicy wieku, po przekroczeniu której należałoby przechodzić okresowe badania. Elżbieta Burkiewicz (PL2050) przekonywała z kolei, że będą one okazją do profilaktyki zdrowotnej – tu pojawiła się kontra Anny Paluch (PiS), która wypomniała obecnej władzy likwidację z końcem grudnia 2024 r. darmowych badań w ramach programu „Profilaktyka 40 Plus”. Aleksandra Leo (PL2050) podtrzymując zmanipulowaną linię argumentacji partyjnych kolegów zastanawiała się, dlaczego myśliwi są pod względem okresowych badań uprzywilejowani. Narusza to jej zdaniem równość wobec prawa, będącą fundamentem demokracji, i faworyzuje jedną grupę w imię jej partykularnych interesów. Myśliwy, który miał robione badania np. pół wieku temu, obecnie ma (…) 80 czy 90 lat, nie musi ich powtarzać. Chcielibyście spotkać takiego myśliwego, z kniejówką, podczas spaceru w lesie? No ja bym nie chciała – tym obrazowym przykładem próbowała pobudzić wyobraźnię parlamentarzystów.
Talent copywriterski zdradziła Barbara Okuła (PL2050), kończąc swoją wypowiedź sentencją: Jeśli myśliwi nie będą się bali badań, to nikt nie będzie się bał myśliwych. Nie zawiodła również jak zwykle ekspresyjna Klaudia Jachira (KO): Myśliwi stanowią mniej niż jeden promil całego społeczeństwa, ale są bardzo wpływowi, co widać po tej dyskusji, i chcą mieć sto procent kontroli i nad tą izbą, i najlepiej nad całym rządem. Zabijanie jest dla nich rozrywką, niestety często zakrapianą alkoholem. Mają karabiny z noktowizorami, po lasach jeżdżą SUV-ami ze swoimi psami, zatrudniają nagonkę. Jednym słowem żyją, jak w serialu „1670”, tylko mamy XXI w. A w XXI w. jak się ma dostęp do broni, to ma się też regularne badania i to nie jest żadna szykana. Przytoczmy jeszcze fragment wypowiedzi Jakuba Meysztowicza (KO), któremu trudno odmówić trafności: (…) Mam nadzieję, że takie zaangażowanie i taka frekwencja będzie nam towarzyszyła, kiedy rozpatrujemy naprawdę ważne dla Polski ustawy.
Projekt odrzucony
Oświadczenia i zapytania poselskie zamknął Krzysztof Bosak, wytykając PiS-owi fatalny błąd popełniony w poprzedniej kadencji, który został zapamiętany przez myśliwych. Zapytał, czy posłowie tej partii są gotowi wspólnie z Konfederacją i PSL-em przywrócić możliwość udziału dzieci w polowaniach oraz zezwolić na układanie psów i ptaków łowczych na żywej zwierzynie.
Głos zabrał także wiceminister MSWiA Czesław Mroczek (KO), który oświadczył, że nie ma oficjalnego stanowiska rządu wobec dyskutowanego projektu nowelizacji UOBiA, jest to jednak regulacja właściwa jego resortowi. Zapewnił, że w razie skierowania projektu do komisji sejmowych przedstawiciele ministerstwa będą brali udział w pracach nad jego ostatecznym kształtem. Na szczęście nie będzie to konieczne.
Blok głosowań prowadził już marszałek Szymon Hołownia. Wcale nie dużą przewagą, bo stosunkiem głosów 225 za (wszyscy obecni posłowie PiS-u, PSL-TD, Konfederacji oraz Wolni Republikanie), 203 przeciw (wszyscy obecni posłowie PL2050-TD oraz partii Razem; z Lewicy wyłamał się Tadeusz Tomaszewski, z KO natomiast Michał Kołodziejczak, a przeciw głosował sam premier Donald Tusk) i 1 wstrzymujący się (Wiesław Szczepański z Lewicy), projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji autorstwa grupy posłów PL20250 został w całości odrzucony.
Adam Depka Prądzinski, Fot. Mikkel H. Petersen/ Adobe Stock
Przeczytaj również
- Program zwalczania ASF-u obejmie trzy kolejne lata od 2025 r.
- Hańbiący projekt Hołowni. Plany wprowadzenia okresowych badań myśliwych pokrzyżowane przez sejm
- Stanowisko TSUE dotyczące zakazu używania amunicji ołowianej
- Nowelizacja UoBiA w zakresie okresowych badań myśliwych do odrzucenia w pierwszym czytaniu
- MKiŚ wywraca stolik negocjacyjny. Polska 2050 złożyła projekt wprowadzenia badań okresowych
- PSL przywraca samorządność PZŁ w projekcie noweli Prawa łowieckiego
- Program zwalczania ASF-u na 2024 r. Mniej środków na odstrzał dzików
- Ważny wyrok sądu – zwrot wypłaconego przez koło odszkodowania
- Prace nad zakazem importu trofeów wstrzymane. Afryka weźmie udział w debacie parlamentarnej
- PiS planuje zakazać importu trofeów do Polski