Wojna z polską kynologią
Wrzesień 25
12:10
2024
Wydrukuj
Środowiskiem kynologów, niezależnie od poglądów i wzajemnych sympatii, wstrząsnęła w ostatnich dniach wiadomość o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego przeciw bielskiemu łowczemu okręgowemu Grzegorzowi Siwcowi.
Powodem interwencji głównego rzecznika dyscyplinarnego Grzegorza Sobolaka było (wedle jego opinii) złamanie zapisów ustawy Prawo łowieckie oraz Statutu PZŁ poprzez wydatkowanie funduszu zrzeszenia na imprezę kynologiczną organizowaną poza granicami RP oraz sam fakt organizacji konkursu dzikarzy w gościnnej Słowacji.
Zdumiewające pismo rzecznika
Jak informuje Sobolak w swoim piśmie: Do Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego wpłynęło zawiadomienie, z którego wynikało m.in. że ZO PZŁ w Bielsku-Białej „nie trzyma się dyscypliny budżetowej”, dopuszczając np. „konkurs psów na Słowacji”. A dalej: „(…) obwiniony kol. Grzegorz Siwiec może ponosić bezpośrednią odpowiedzialność za organizowanie konkursu z naruszeniem ustawy Prawo łowieckie oraz Statutu Polskiego Związku Łowieckiego. Co więcej, z ogłoszenia oraz informacji przesłanej przez Łowczego Okręgowego wynika, że konkurs odbędzie się „wg. Regulaminu PZŁ dla Gończych Polskich i Gończych Słowackich”. [pisownia oryginalna – przyp. red.].
W okręgu bielskim nie jest tajemnicą, że zarówno przed okręgowym zjazdem delegatów, jak i w jego trakcie 27 czerwca br. dokładnie te oraz inne zarzuty podnosił były prezes NRŁ Rafał Malec. A jako że jego interesy od lat reprezentuje mecenas Grzegorz Sobolak, łatwo się domyślić, dlaczego również teraz wszczął dochodzenie już jako główny rzecznik dyscyplinarny. Uczestnicy wspomnianego zjazdu mówią zresztą wprost o swoim oburzeniu wobec zarzutów, które Malec poruszał na forum tamtego zgromadzenia, a które pozostawiły głęboki niesmak wśród przysłuchujących się im delegatów. Teraz mamy ciąg dalszy tego już na szerszym forum.
Podcinanie skrzydeł
Cała sprawa tylko po części uderza w łowczego okręgowego, postawione zarzuty to bowiem cios w całą polską kynologię łowiecką, w lata tradycji oraz we wszystkich psiarzy starających się ocalić użytkowość psów myśliwskich w najtrudniejszych dla nich czasach w historii. Rafał Malec wykreował swój wizerunek jako zaangażowanego kynologa, podkładacza, przewodnika posokowca, a nawet członka zarządu Klubu Posokowca ISHV. Jak widać, z tej pięknej karty pozostała jedynie legenda, bo dzisiaj w imię prywatnych, lokalnych interesów jest w stanie utopić w szklance wody całą naszą kynologię łowiecką. Dziwi fakt, że rzecznik dyscyplinarny w ogóle podjął się dochodzenia w przypadku tak mizernie skonstruowanych zarzutów, na które uprzednio otrzymał wyczerpujące odpowiedzi od łowczego okręgowego.
Nie ulega wątpliwości, że dobrze wyszkolony pies jest fundamentem etycznego i skutecznego polowania. Godne najwyższej pochwały są wszelkie działania mające na celu promowanie kynologii łowieckiej nie tylko w teorii, ale przede wszystkim w praktyce. Wielu kynologów poświęca prywatne pieniądze i przemierza tysiące kilometrów, żeby stworzyć czworonogom możliwość testów, na jakie w naszym kraju nie ma już szansy. Jeśli więc prominentny działacz PZŁ występuje przeciw takim inicjatywom, to jaki przykład daje reszcie? Czy da się bardziej zdemotywować wszelkiego rodzaju społeczników? Czy działania głównego rzecznika dyscyplinarnego zachęcą inne zarządy okręgowe do dalszego wspierania podobnych inicjatyw? Absurdalny bowiem zdaje się zarzut niezgodnego ze Statutem PZŁ wydatkowania funduszy zrzeszenia poza granicami kraju. Idąc tym tropem, przed rzecznikiem powinny stanąć wszystkie komórki organizacyjne PZŁ odpowiedzialne za promocję zrzeszenia na zagranicznych targach, finansowanie wyjazdów na zagraniczne zawody strzeleckie czy kynologiczne, nie wspominając o delegacjach. Sam udział w Światowej Wystawie Łowieckiej w Budapeszcie przed trzema laty winien skutkować pogrążeniem dziesiątek działaczy! Co z badaniami, współpracą z FACE, CIC czy FCI?
Trudno się też domyślić, co autor miał na myśli, podając w wątpliwość legalność konkursów dzikarzy w odniesieniu do zapisów Prawa łowieckiego. Polskie prawo niestety nie dopuszcza treningu na żywym zwierzęciu, ale przecież nie zabrania tego polskiemu obywatelowi w krajach, w których dzicze zagrody są w pełni legalne. Właśnie na tę okoliczność został stworzony regulamin konkursu dzikarzy PZŁ, by móc jakkolwiek radzić sobie w zaistniałej sytuacji, korzystając z gościnności innych państw. [To z tego powodu powstał objęty patronatem BŁ konkurs dzikarzy – Puchar Bałtyku, by na łotewskiej ziemi móc legalnie sprawdzać ich pracę – przyp. red.]. Tym samym priorytetem kierował się ostatnio ZO PZŁ w Katowicach, organizując wyjazdy treningowe do dziczej zagrody u naszych południowych sąsiadów.
Czy w związku z tym wszyscy biorący udział w tych i innych imprezach powinni być postawieni w stan oskarżenia, a dodatkowo członkowie PZŁ winni odpowiedzieć przed rzecznikiem dyscyplinarnym? Jak zrozumieć postępowanie grabarzy polskiej kynologii łowieckiej? Najgorsze, że już widać szkodliwe skutki tej sprawy, bo pojawiają się głosy, że może nie warto ryzykować inicjatywami poprawiającymi jakość polskich psów, skoro można zapłacić postępowaniem przed rzecznikiem dyscyplinarnym.
Brudna polityka
Od sześciu lat psiarze błąkają się ze swoimi czworonogami, próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Każdego roku rośnie liczba kontuzji, zwłaszcza wśród młodych dzikarzy. Jednocześnie wszyscy oczekują, że podkładacze będą mieli psy świetnie wyszkolone, unikające cięć i skutecznie wypychające zwierza. Tymczasem torpedowane są takie inicjatywy, jak zagraniczne konkursy dzikarzy, co tylko tragicznie pogorszy statystyki.
Nie dość więc, że jako środowisko zostaliśmy przez rządzących zepchnięci na margines, to jeszcze sami sobie wewnętrznie próbujemy utrudniać życie. Okazuje się, że wciąż bardzo dobrze mają się działacze, którzy dla osiągnięcia własnych korzyści gotowi są pociągnąć na dno wszystkich dookoła. Swoją drogą, interesująco mogłoby wyglądać porównanie kosztów licznych delegacji antykynologicznych działaczy z kwotami przeznaczanymi na kynologię.
Ciekaw jestem, jak z tej sytuacji wybrnie główny rzecznik dyscyplinarny i czy w ogóle zorientuje się, jak mocno dał się wyciągnąć w brudną politykę, przez którą cierpią nasze psy myśliwskie.
Jerzy Czarniewski, Fot. Piotr Wesołowski | BŁ 10/2024
Konkurs dzikarzy na Słowacji, który odbył się 30 września 2023 r. i zakończył się komentowanym powyżej zawiadomieniem do GRD, relacjonowaliśmy na łamach BŁ nr 12/2023.