Blisko 300 jeleni zabijanych dziennie. Dorożała obnaża intencje reformy łowiectwa
Sierpień 09
15:13
2024
Wydrukuj
PZŁ zawiesił udział w pracach ministerialnego Zespołu ds. reformy łowiectwa. Decyzja grupy piętnastu naukowców z uznanym dorobkiem i praktyków zapadła w geście sprzeciwu m.in. wobec ignorowania wniosku o zapewnienie transparentności prowadzonych obrad.
Mikołaj Dorożała bardziej nie mógł już odsłonić ideologicznych motywów, które przyświecają mu w planach „deformy” łowiectwa pod dyktando organizacji antyłowieckich skupionych pod szyldem koalicji Niech Żyją!. W swojej retoryce nie waha się manipulować opinią publiczną i wykorzystywać pozycję do bezprecedensowego nadwątlania wiarygodności myśliwych.
Karawana jedzie dalej
Czara goryczy została przelana. 6 sierpnia br. PZŁ zawiesił udział w pracach Zespołu ds. reformy łowiectwa (o jego powołaniu pisaliśmy TUTAJ) w związku z brakiem czytelnych reguł jego działania, brakiem merytorycznej i transparentnej dyskusji oraz ignorowaniem rzetelnych podstaw w debacie nad funkcjonowaniem łowiectwa w Polsce. Naukowcy i praktycy łowieccy zebrani po jednej stronie stołu konsultacyjnego mają naprzeciwko aktywistów, którzy kierują się emocjami, a nie wiedzą. Pomiędzy nimi z założonymi rękami siedzą zaś urzędnicy „wsłuchujący się w przedstawiane argumenty”.
Przede wszystkim jednak MKiŚ ignoruje postulaty reprezentantów PZŁ, aby spotkania były transmitowane online w czasie rzeczywistym, umożliwiając społeczeństwu dostęp do oceny debaty. To ważne choćby z tego względu, że do prac w zespole nie zaproszono przedstawicieli samorządu terytorialnego, izb rolniczych, inspekcji weterynaryjnej oraz ograniczono udział strony społecznej, ignorując wiele organizacji pozarządowych zaangażowanych w sprawy łowiectwa i ochrony przyrody. Mikołaj Dorożała w piśmie do prezesa NRŁ Marcina Możdżonka uznał transmisje za bezzasadne, ponieważ mogą rodzić pokusę manifestów lub wstrzemięźliwości w szukaniu kompromisów. Pozostaje zapytać skąd takie obawy, skoro we własnym mniemaniu Dorożała realizuje postulaty większości społeczeństwa?
Członkowie zespołu zwracają także uwagę, że resort mimo próśb nie udostępnił protokołu ani stenogramu z pierwszego posiedzenia zespołu, które odbyło się 9 lipca br. (złożono także wniosek o stenogram z drugiego, opuszczonego przez myśliwych posiedzenia).
Materiał wideo z wyjaśnieniem decyzji o zawieszeniu uczestnictwa w pracach zespołu pojawił się w mediach społecznościowych, został także wyemitowany przez internetową TV Republika, a oficjalne pismo trafiło m.in. na biurko premiera Donalda Tuska oraz przewodniczących sejmowych i senackich komisji środowiska oraz rolnictwa. Wiceminister Dorożała na swoim profilu na platformie X (dawniej Twitter) zapewnił z właściwą sobie ignoracją, że prace będą się toczyć dalej nawet bez udziału PZŁ, ponieważ jest wiele do zrobienia. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Zaproszenie dla reprezentantów związku jest cały czas aktualne. Powrót strony myśliwskiej do prac nad akceptowalnymi społecznie kierunkami reformy łowiectwa jest jednak możliwy jedynie po spełnieniu podstawowego warunku zapewnienia jawności i przyjęcia merytorycznych podstaw w podejmowaniu decyzji przez ministerstwo.
Gotowe nowelizacje
Staje się jasne, że powołanie zespołu miało jedynie inscenizować konsultacje i otrwartość resortu na głos myśliwych. Wynik jego prac zdaje się z góry założony, a Dorożale przestaje nawet zależeć na stwarzaniu pozorów. Już krótko po pierwszym posiedzeniem zespołu, na którym dyskutowano m.in. kwestię polowań na pióro – ale jak poinformowała strona PZŁ nie wypracowano żadnych wniosków ani rekomendacji – w wykazie prac legislacyjnych Ministra Klimatu i Środowiska pojawiły się dwie nowe pozycje. Było to przygotowanie projektów zmian w rozporządzeniach w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne oraz w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz. Zgodnie z harmonogramem mają one zostać podpisane jeszcze w sierpniu br. (sic!). Projekty zakładają wprowadzenie całorocznego okresu ochronnego dla głowienki, czernicy, cyraneczki, łyski i słonki do czasu uzyskania danych monitoringowych jednoznacznie określających trendy populacyjne oraz dopuszczenie wykonywania polowań na ptactwo wyłącznie za dnia i strzelania tylko w warunkach dobrej widoczności zapewniającej rozpoznanie gatunku.
Mimo wykazania przez PZŁ na pierwszym spotkaniu zespołu braku zasadności skracania listy gatunków łownych (raport na ten temat autorstwa członka zespołu dr. Bartosza Krąkowskiego został opublikowany na łamach sierpniowego wydania BŁ), popartego najnowszymi danymi naukowymi i wynikami monitoringu ptaków, członkowie tego gremium przed drugim posiedzeniem otrzymali gotowe, choć nazwane roboczymi, projekty zmian wspomnianych wyżej rozporządzeń zgodne z intencjami aktywistów. Przedstawiono także dwie kolejne propozycje nowelizacji. Mowa o rozporządzeniu w sprawie zakresu wykroczeń, za które uprawnieni pracownicy Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe oraz strażnicy Państwowej Straży Łowieckiej upoważnieni są do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego oraz w sprawie zwierzyny bezprawnie pozyskanej. Reprezentanci PZŁ w zespole dementują jakoby były to dokumenty opracowane w związku z ustaleniami na pierwszym posiedzeniu zespołu 9 lipca, jak podało ministerstwo. Żadnych ustaleń wtedy nie poczyniono.
PZŁ bez kwalifikacji
Skrywana pod płaszczykiem społecznych oczekiwań resentymentalna krucjata Dorożały przeciwko myśliwym nabrała w ostatnim czasie rumieńców i nie kończy się na pracach zespołu. Głośno zrobiło się o sprzeciwie złożonym przez wiceministra w ramach konsultacji międzyresortowych projektu ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej wobec włączenia PZŁ do grona podmiotów ochrony ludności. W przeciwnym razie – postuluje Dorożała – należy określić wymagania zdrowotne dla myśliwych uprawnionych do wykonywania zadań na mocy tej ustawy. Członkostwo w PZŁ nie wymaga, uzasadniał wiceminister, posiadania określonych kwalifikacji i odpowiedniej sprawności fizycznej, których ustanowienie i spełnienie byłoby zarówno w interesie myśliwych, jak i zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Alternatywnie, postuluje wiceminister, PZŁ można zastąpić Państwową Strażą Łowiecką.
W uzgodnieniach międzyresortowych projektu nowelizacji Prawa budowlanego resort środowiska zgłosił z kolei uwagę, aby ambony i inne urządzenia łowieckie trwale związane z gruntem zostały uwzględnione w definicji obiektu małej architektury i podlegały obowiązkowi dokonywania zgłoszenia, motywując to niespójnością orzecznictwa, luką prawną i wreszcie… poprawą bezpieczeństwa myśliwych oraz innych użytkowników wymienionych urządzeń.
Ile zabijają myśliwi?
Kilka dni po posiedzeniu sejmowej Podkomisji stałej ds. dobrostanu zwierząt gospodarskich i ochrony produkcji zwierzęcej w Polsce oraz zwalczania chorób zakaźnych zwierząt (23 lipca), na której zaprezentowano m.in. informację o wykonaniu planów pozyskania zwierzyny w minionym sezonie łowieckim, w tym odstrzału dzików w związku z ASF-em (relacja z posiedzenia TUTAJ), Dorożała opublikował na swoim profilu na platformie X wpis, w którym przedstawił „twarde dane na temat ilości zabijanych dzikich zwierząt w Polsce (dane tylko z oficjalnych polowań)”. Jak podał serwis informacyjny radiowej Trójki ma to w zamyśle wiceministra służyć edukacji społeczeństwa. Były to oczywiście dane prawdziwe, ale sposób ich prezentacji, uogólnienie i świadome wyrwanie z kontekstu znacznie bardziej złożonej rzeczywistości zarządzania populacjami zwierzyny to jawna manipulacja mająca służyć wywoływaniu emocji. Stąd właśnie wzięło się owe podchwycone i odpowiednio udramatyzowane przez media „300 jeleni dziennie” zabijanych przez myśliwych.
We wspomnianym serwisie informacyjnym Trójki wiceminister dalej naginał rzeczywistość. Odnosząc się do polowań w otulinach obszarów chronionych, powiedział, że są miejsca, gdzie „każde zwierzę, które wychodzi z (…) rezerwatu dostaje strzał”. To zbytnie uproszczenie czy już pospolite kłamstwo wpisujące się w strategię manipulacji? Autorytet głównego konserwatora przyrody w wypowiadaniu takich stwierdzeń jest niestety tylko pozorny.
ADP, Fot. ColdFire/Adobe Stock (AI)