Dalszy spadek cen dziczyzny
Styczeń 31
16:29
2020
Wydrukuj
Koniec okresu polowań na łanie i kozy, tradycyjnie uznawany za zamknięcie dużego sezonu łowieckiego, przynosi dalszy spadek cen dziczyzny. Został on zapoczątkowany, o czym informowaliśmy, w listopadzie ub.r. w związku z nieoczekiwanym przeskokiem ASF-u na zachód kraju. Jak informuje Tomasz Tarnawski, prezes Krajowego Związku Eksporterów Dziczyzny, sytuacja dotyczy zarówno stawek w skupie, również w krajach zachodniej Europy, jak i istotnej z handlowego punktu widzenia obniżki cen elementów tusz przez ich najważniejszych odbiorców.
Dla zobrazowania zagadnienia można się posłużyć choćby przykładem combra jelenia. Normalnie w ciągu ostatniej dekady cena tego elementu w sprzedaży hurtowej utrzymywała się w granicach 14–17 euro/kg. Na przełomie listopada i grudnia 2019 r. osiągnęła absurdalny poziom 22–25 euro/kg. Obecnie Hiszpania czy Nowa Zelandia oferują zaś comber za 10–12 euro/kg. Szynkę dzika z kością sprzedawano w hurcie za blisko 5 euro/kg (w najlepszym momencie nawet powyżej 6 euro/kg), a jest spodziewany spadek do poziomu poniżej 4 euro/kg. – Tak jak przewidywaliśmy, stanęliśmy przed koniecznością wprowadzenia dalszych obniżek w punktach skupu dziczyzny jeszcze przed końcem bieżącego sezonu łowieckiego – mówi Tarnawski.
W grudniu minionego roku, po pierwszym spadku cen, wartość jelenia spadła do 6 zł/kg, dzika – 3 zł/kg, sarny zaś – 12 zł/kg. Jeśli chodzi o ostatnie dwa gatunki, to zdaniem Tomasza Tarnawskiego i tak były to stawki nadal dość wysokie, zważywszy na trudną sytuację rynkową. W styczniu spadły one jednak bardziej zgodnie z przewidywaniami z końca minionego roku – za jelenia nawet do 5 zł/kg, a za dzika – poniżej 2 zł/kg. – W związku z zakończeniem sezonu polowań na sarny ewentualna korekta w przypadku tego gatunku nie ma teraz znaczenia. Można się jednak spodziewać, że w maju, wraz z rozpoczęciem sezonu na rogacze, będzie się wyjściowo kształtowała na poziomie 9–10 zł/kg. O ile nie zmieni się sytuacja na rynku, a wiele zależy od nastrojów konsumentów – twierdzi Tarnawski.
Obecnie na niskie ceny dziczyzny w skupie wpływają dwa czynniki. Pierwszy to nadpodaż mięsa dzika oraz jelenia, a drugi – obawy konsumentów spowodowane rozprzestrzeniającym się ASF-em i wynikająca z tego niechęć do kupowania mięsa dzika oraz w ogóle dziczyzny mimo zapewnień decydentów o sprawnej kontroli weterynaryjnej i nieszkodliwości wirusa dla ludzi. Jak informuje Tomasz Tarnawski, w ubiegłym roku zarówno krajowi, jak i niemieccy przetwórcy skupili średnio o 50–100% więcej tusz dzików niż w poprzednich latach. – Doświadczamy efektów cyklu koniunkturalnego. Wydawało się, że już wychodziliśmy z dołka, ale sytuacja z ASF-em odwróciła ten kierunek i okres depresji się przedłuży. Odbicie od dna i powrót do normy w końcu jednak nastąpią. Przypomnę, że uśrednione ceny rynkowe, które należy uznać za optymalne, to 3,5–4 zł/kg w przypadku dzika, 6,5–7 zł/kg – jelenia i 12–13 zł/kg – sarny – mówi prezes Krajowego Związku Eksporterów Dziczyzny. Według niego towarzyszący tąpnięciu cen dzika spadek wartości jelenia jest konsekwencją utrzymujących się jeszcze w zeszłym roku zbyt wysokich stawek za tusze tego gatunku, przez co straciliśmy klientów na jeleninę, a lukę wypełnił tańszy surowiec z Hiszpanii i Nowej Zelandii (o takim ryzyku Tomasz Tarnawski informował w wywiadzie opublikowanym na łamach BŁ nr 11/2019).
W związku z trwającą dekoniunkturą na rynku dziczyzny tradycyjnie wracają polityczne postulaty zintensyfikowania działań promujących spożycie tego rodzaju mięsa w kraju, uzasadniane niską ceną i dużą podażą mięsa intensywnie redukowanych dzików. Tomasz Tarnawski zwraca jednak uwagę na dwa związane z tym aspekty. Mimo zauważalnego, choć nadal mało istotnego, wzrostu zainteresowania Polaków dziczyzną nasz rynek nie wchłonie całej produkcji. Nie da się więc z dnia na dzień zrezygnować z eksportu. Błędne jest również przekonanie, że spadek cen dziczyzny w skórze przełoży się na niższe ceny wyrobów na sklepowych półkach. – Zmiany cen skupu na poziomie 1–2 zł nie mają zbytniego znaczenia w całym procesie produkcyjno-dystrybucyjnym od myśliwego do domowej kuchni. Dużo bardziej znaczące są koszty pośrednie, czyli wydatki ponoszone na obsługę punktów skupu i transport tusz, utrzymanie zakładu przetwórczego oraz zatrudnienie wykwalifikowanych pracowników, które ciągle rosną. Należy też mieć na uwadze niską wydajność mięsną tusz zwierząt łownych w porównaniu ze zwierzętami rzeźnymi. Wszystko to przy stałym wzroście cen paliw, energii oraz płac. Odrębną kwestią pozostają koszty pośredników w procesie dystrybucyjnym – uzasadnia Tarnawski. – Ceny na polskim rynku być może nieznacznie spadną. Szczególnie w sklepach firmowych, prowadzonych przez kilku krajowych przetwórców. Trzeba jednak pamiętać, że tak jak koła łowieckie i nadleśnictwa szybko przyzwyczajają się do wysokich cen za tusze, tak konsumenci – do niskich cen produktów. Kiedy sytuacja się unormuje i znów trzeba będzie je podnieść, mogą ich już nie zaakceptować – dodaje.
ADP, Fot. chris/Adobe Stock