strona główna

Aktualności

Kynologiczny renesans

Kynologiczny renesans
Lipiec 19 14:50 2019 Wydrukuj

Propozycja nowelizacji rozporządzenia zwanego regulaminem polowań wywołała burzę zarówno w sieci, jak i w kuluarowych rozmowach kolegów i koleżanek. Nareszcie znalazły się osoby odważne i zdecydowane do działania na rzecz kynologii myśliwskiej – dziedziny myślistwa przez lata traktowanej po macoszemu w naszym zrzeszeniu.
 
Największe kontrowersje wokół nowelizacji rozporządzenia wywołał podpunkt dotyczący kynologii, który pozwolę sobie zacytować: „Polowanie z psem może odbywać się wyłącznie przy użyciu psa rasy myśliwskiej, posiadającego udokumentowane pochodzenie z hodowli zarejestrowanej w Międzynarodowej Federacji Kynologicznej FCI lub we współpracującymi z nią organizacjami [!], trwale oznakowanego, zgodnie z potwierdzonym przez Polski Związek Łowiecki ułożeniem do pracy w zakresie i rodzaju wykonywanego polowania lub do poszukiwania postrzałków”. Cały punkt jest swoistą definicją psa myśliwskiego – psa, od którego niejednokrotnie zależy powodzenie polowania, który wybawi nas z opresji czy pomoże w odnalezieniu rannej zwierzyny. Ten zapis ukróci wolnoamerykankę oraz usystematyzuje dobór zwierząt wykorzystywanych na polowaniach. W Polskim Związku Łowieckim o prawie stuletniej tradycji zostaną wprowadzone pewne standardy. Jest to milowy krok w zakresie wyniesienia rodzimej kynologii myśliwskiej na wyższy, światowy poziom. Takie działania trzeba podejmować w sposób stanowczy i radykalny – bez jakichkolwiek okresów przejściowych.
 
Nastały trudne czasy dla łowiectwa. Jesteśmy ścigani i prześladowani na każdym kroku przez pseudoekologów, którym teraz możemy wytrącić z ręki kolejny argument i chociaż częściowo ograniczyć dysputy na ten temat. Mianowicie hodowla psów ograniczy się do zarejestrowanych w Związku Kynologicznym w Polsce ośrodków, które będą musiały spełniać określone standardy (badania, wykluczenie wad wrodzonych, weryfikacja eksterieru psów na wystawach, przeglądy miotu, kontrole hodowli, prawidłowy odchów szczeniąt). Zarówno ZKwP, jak i każda inna organizacja nie są wolne od wad oraz wewnętrznych problemów. Wszędzie stykamy się z czynnikiem ludzkim, który bywa zawodny. Ale tu mamy do czynienia ze stowarzyszeniem prawie tak wiekowym jak PZŁ, z bardzo dużym dorobkiem i bogatą historią.
 
Przeciwnicy nowelizacji rozporządzenia podnoszą wrzawę, że jest to zwykły skok na kasę członków PZŁ. Nie mogę się z tym zgodzić. Jeśli stać nas na broń, lunety, ubrania czy samochody kupowane specjalnie na polowanie, a warte kilka czy kilkadziesiąt tysięcy złotych, to uważam, że bez problemu można wygospodarować te 1000–1500 zł na psa myśliwskiego pochodzącego z legalnej hodowli, którego nabędziemy z wielopokoleniowym rodowodem i potwierdzonymi szczepieniami oraz oznakowanego w trwały sposób. W ten sposób ograniczymy pokątne rozmnażanie kundelków. Oponenci powiedzą, że przez lata sprawdzały się te nasze wielorasowce, więc po co to zmieniać. Otóż priorytetem w tych działaniach są podniesienie walorów użytkowych i poprawa eksterieru naszych towarzyszy łowów. Przy tym powstrzymamy nieplanowane krycia, eutanazje niechcianych szczeniąt i pozbywanie się zbędnych zwierząt, co bezpośrednio łączy się z szeroko rozumianą etyką.
 
Musimy pamiętać o tym, że kiedy kupujemy małego szczeniaczka, nie mamy pewności, czy sprosta on naszym oczekiwaniom w łowisku. To na nas spoczywa obowiązek pracy nad jego temperamentem i pasją, tak aby stał się uczestnikiem naszej łowieckiej przygody. Gdy pies osiągnie dojrzałość, będzie musiał przejść certyfikację. Ten proces przeprowadzi Polski Związek Łowiecki podczas prób i konkursów pracy. Skoro my zdajemy egzaminy w naszym zrzeszeniu, to i przewodnicy z psami zaczną czynić podobnie. Kto jak nie PZŁ jest instytucją kompetentną do weryfikacji, czy dany pies może polować czy nie?
 
Poprzednie nowelizacje zakazały szkolenia dzikarzy czy norowców na żywej zwierzynie i urządzania konkursów w zagrodach i sztucznych norach. Niestety jako kynolodzy przespaliśmy ten czas i teraz czeka nas bardzo ciężka droga powrotna. Obecnie pracę dzikarzy weryfikuje się na ocenie pracy w naturalnych warunkach, czyli w trakcie polowania. Tu rodzi się pytanie, jak sprawdzać je na polowaniu, skoro psy bez certyfikatu nie mogą brać w nim udziału. Pragnę zwrócić uwagę, że takie polowanie potraktowano jak egzamin. Wygląda to więc tak samo jak w przypadku egzaminu na prawo jazdy w WORD-zie – wyjeżdżamy samochodem na ulicę, choć nie uzyskaliśmy jeszcze prawa jazdy. Wątpliwości rozwiewają się same.
 
Co ważne, pies będzie musiał zostać wyszkolony w konkretnej dziedzinie pracy, co stanowi świetne rozwiązanie i zapobiegnie próbom obejścia przepisów. Mianowice zaliczenie przez wyżła konkursu tropowców nie upoważni go do pracy w miocie podczas polowania zbiorowego. Nareszcie nasze przepisy stają się przepisami na światowym poziomie. Jeszcze dużo pracy przed nami, ale mam cichą nadzieję, że nowelizacja regulaminu polowań na dobre zmieni zarówno oblicze polskiej kynologii, jak i podejście kolegów i koleżanek myśliwych do tej jakże ważnej dziedziny łowieckiej – naszej spuścizny i pracy pokoleń kynologów na niwie myśliwskiej.
 
Dawid Wojtyna, instruktor szkolenia psów oraz przewodnik psów w Opolskim Centrum Kynologicznym
Fot. ADP

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.