Koalicja „Niech Żyją!” ws. dzików i ASF-u
Styczeń 25
11:19
2019
Wydrukuj
W czwartek 24 stycznia odbyła się konferencja prasowa koalicji „Niech Żyją!” poświęcona zagadnieniu odstrzału dzików i ASF-owi. Zainteresowanie mediów tym spotkaniem okazało się marginalne. Poza reprezentantami organizacji związanych z koalicją wzięła w nim udział zaledwie garstka osób.
Wśród prelegentów znaleźli się: prof. Andrzej Elżanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Badania Ssaków PAN w Białowieży (jeden z autorów głośnego listu przeciw odstrzałowi dzików, wystosowanego przez naukowców do premiera), Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot oraz Tomasz Zdrojewski i dobrze znany myśliwym Zenon Kruczyński z koalicji „Niech Żyją!”. Zwrócili oni uwagę na zamieszanie i dezinformację wywołane ostatnimi decyzjami związanymi z redukcją populacji dzików, w tym organizacją w całym kraju wielkoobszarowych polowań (przypomnijmy, że zgodnie z wyjaśnieniami głównego lekarza weterynarii „wielkoobszarowe” miało oznaczać skoordynowane w granicach powiatu), a także nieprzejrzystością aktów prawnych regulujących zwalczanie choroby. Wyrażono również brak aprobaty dla ograniczenia zagęszczeń do założonego przez ministerstwo środowiska poziomu 0,1 os./km2. Przypomniano jednocześnie, że minister rolnictwa kilkukrotnie mówił wprost o wybiciu dzików do zera, a z resortu środowiska wypłynęło oficjalne pismo wskazujące na potrzebę maksymalnej ich redukcji. Dążenie do eksterminacji gatunku, wbrew późniejszym tłumaczeniom, zostało w ten sposób wyrażone nader jaskrawo.

Polityczny dyktat
Prof. Andrzej Elżanowski stwierdził, że wybijanie dzików zarówno w Niemczech, jak i w Polsce jest dyktatem politycznym potężnego elektoratu rolników. Mówił o braku rozwiązania problemu ASF-u, które dałoby się streścić w jednym zdaniu, i postulował wypracowanie modelu działania ze wszystkimi zainteresowanymi, przede wszystkim z udziałem przedstawicieli nauki, ekologów populacji ssaków. Choć, jak przyznał, nie lubi polowań, to liczy się z tym, że komisje złożone z fachowców mogą zalecić „zogniskowane, selektywne, kontrolowane redukcje populacji tu i ówdzie”, ale prowadzone z sensem, a nie bez pojęcia tak jak do tej pory.
Dr hab. Krzysztof Schmidt z jednej strony wskazał na wielokrotny wzrost populacji dzików w ostatnich latach, który niewątpliwie nastąpił z winy człowieka, z drugiej zaś wytknął brak przemyślanej strategii mającej rozwiązywać problem ASF-u dzięki wzajemnie się uzupełniającym działaniom. Mówił też, że sygnały o planowanych, całkowicie pozbawionych sensu zmasowanych odstrzałach dzików wprowadziły w błąd społeczeństwo oraz naukowców. Dzik stał się głównym winowajcą, ponieważ roznosi chorobę i jest go dużo, a łatwo pokazać, że coś się robi, koncentrując uwagę opinii publicznej na jego redukcji. Pominięto natomiast problem niedbałości ludzkiej w rozprzestrzenianiu wirusa. Krzysztof Schmidt przyznał zarazem, że obniżenie zagęszczeń gatunku jest istotne, ale nie w sposób przypominający pospolite ruszenie, jak planowało Ministerstwo Środowiska przy udziale PZŁ. Trzeba to zrealizować ostrożnie, lokalnie i z poszanowaniem zasad bioasekuracji. Wielkoskalowe akcje mogą nie tylko doprowadzić do skutku odwrotnego niż zamierzony i skończyć się rozprzestrzenieniem choroby, lecz także negatywnie wpłynąć na ważny środowiskowo gatunek, jakim niewątpliwie jest dzik.
Okresy ochronne i kontrola myśliwych
Radosław Ślusarczyk sprecyzował postulaty koalicji „Niech Żyją!” skierowane do polskich władz, a związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się ASF-u. Są wśród nich m.in.: wprowadzenie na powrót górnego limitu odstrzału dzików, przywrócenie okresu ochronnego dla loch, całkowity zakaz dokarmiania zwierzyny (ponieważ dziki korzystają również z karmy wykładanej dla innych gatunków) oraz przewidzenie opłat za zgłaszanie padłych dzików (monitoring bierny) dla każdego obywatela, a nie wyłącznie dla przedstawicieli służb publicznych i myśliwych. Koalicja domaga się „zaniechania planu depopulacji dzików na obszarze całego kraju i pozostawienia populacji na poziomie niezagrażającym trwałości gatunku, po przeprowadzeniu rzetelnej inwentaryzacji liczebności (...)”. W swoim stanowisku wskazuje także na konieczność poprawy w zakresie bioasekuracji, wzmocnienia inspekcji weterynaryjnej i przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej z zakresu ASF-u. Zainteresowani znajdą szczegóły na niechzyja.pl.
Tomasz Zdrojewski na podstawie informacji z prowadzonego w całym kraju przez aktywistów monitoringu polowań wytykał, że bioasekuracja u myśliwych nie działa. Alarmował też, że polowania zbiorowe są organizowane w strefie, w której główny lekarz weterynarii rekomenduje ich zaniechanie (obecnie dotyczy to pasa o szerokości 40 km od obszaru czerwonego lub niebieskiego). Jest to – jak czytamy w informacji prasowej z 24 stycznia br. – sabotowanie walki z ASF-em, które przyczynia się do dyspersji wirusa. Stąd postulat wdrożenia pewnych mechanizmów, choćby wyrywkowych kontroli myśliwych.
Potrzebna współpraca
Działacze koalicji oczekują, że rozpoczną się poważne rozmowy, a dyskusja nad planowanymi rozwiązaniami będzie się toczyć z uwzględnieniem zdania naukowców i strony społecznej, nie zaś za zamkniętymi drzwiami w kręgu ministerstw rolnictwa i środowiska oraz myśliwych.
Biorąca udział w spotkaniu poseł Dorota Niedziela (PO) stwierdziła z kolei, że trzy grupy zainteresowane kwestią zarządzania dzikiem, mające zarazem bezpośredni wpływ na walkę z ASF-em – myśliwi, rolnicy i ekolodzy – muszą zacząć wspólną debatę i skończyć z pogłębianiem dzielącej je przepaści. Rezultatem takiej dyskusji powinny być rozwiązania zabezpieczające interesy rolników oraz środowiska naturalnego, a także wyeliminowanie złych emocji, które dziś towarzyszą wzajemnym relacjom. Tylko współpraca, zaufanie i rozsądek mogą doprowadzić do zminimalizowania strat związanych z ASF-em. Dorota Niedziela postulowała również ciągłe edukowanie rolników (wyjaśnianie, po co wprowadza się bioasekurację), myśliwych (nie wytykanie im błędów, ale przede wszystkim wyegzekwowanie od nich jasnego przekazu co do stanu populacji dzików) i przyrodników. Poinformowała wreszcie, że Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) wskazuje na zależność między szybkością rozprzestrzeniania się ASF-u a zagęszczeniem dzików, wobec czego zmniejszenie zagęszczenia jest konieczne. Jednak nie do założonego przez resort środowiska poziomu 0,1 os./km2 (jak wyjaśnił Krzysztof Schmidt, ta wartość wzięła się z rekomendacji EFSA z 2015 r. i została później zmieniona). Według informacji poseł Niedzieli EFSA przekazuje swoje zalecenia dla zagęszczenia 1,5 os./km2, a jeden z rekomendowanych u nas poziomów, tj. 0,5 os./km2, został – jak wynika z oficjalnych danych – osiągnięty już w 2016 r. (takie zagęszczenie stanowiło wynik inwentaryzacji prowadzonej we wrześniu 2016 r. na zlecenie ministra Jana Szyszki). Natomiast GUS podaje, że w marcu ub.r. mieliśmy 87,9 tys. dzików. Jak stwierdziła Dorota Niedziela, analiza statystyk odstrzału w zestawieniu z danymi o liczebności pozwala sądzić, że populację trzymamy w ryzach. Kontynuacja redukcji w Polsce jest więc zbędna. Posłanka odniosła się też do przykładu Niemiec, gdzie pogłowie wiosenne tego gatunku ma wynosić ok. 400 tys. osobników (Zenon Kruczyński zareagował twierdzeniem o 1,5–2 mln, WWF Polska podał zaś ostatnio w informacji prasowej wartość 5 mln – to nadal szacunki, ale jak się wydaje, przeprowadzone już w trakcie sezonu i uwzględniające przyrost), wobec czego odstrzał na poziomie 800 tys. stanowi w tym kraju normalną planową działalność.
Uczestnicy spotkania zwrócili jednak uwagę, że wiarygodność krajowych danych o stanie liczebnym budzi wątpliwości. Robert Jurszo z portalu OKO.press wspomniał, że sami myśliwi przyznali się mu w rozmowach do świadomego jej zaniżania w obawie przed odgórnym narzucaniem odstrzałów sanitarnych. Niestety nikt nie dostrzegł w tym dobrej woli polujących.
W czasie konferencji mocno podkreślano potrzebę uszczelnienia systemu bioasekuracji gospodarstw. Podkreśliła to również poseł Niedziela. Powinna temu towarzyszyć likwidacja wirusa w środowisku, tj. zbieranie i utylizacja padłych dzików, rekomendowane przez EFSA jako jedno z głównych działań. Parlamentarzystka zwróciła jednak zarazem uwagę na to, że los hodowców trzody chlewnej jest trudny, znajdują się oni niekiedy w tragicznej sytuacji spowodowanej nieudolnym zwalczaniem ASF-u. Wspomniała m.in., że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie funkcjonuje sprawnie w zakresie finansowania i rozliczania bioasekuracji małych gospodarstw.
Ciężarne lochy
Zenon Kruczyński w swoim wystąpieniu skupił się na etyce myśliwych. Nie dał wiary ich publicznym zapewnieniom, że nie będą strzelać ciężarnych i prowadzących loch. Zastanawiał się też, skąd taki opór, skoro dobrowolnie zdecydowali się zabijać zwierzęta. Nie kwestionowali także cofnięcia okresu ochronnego dla loch. Podważając wartości etyczne myśliwych, Kruczyński mówił także, że oswoili się oni ze strzelaniem do loszek przelatkowych, które były prośne, bo ta grupa wiekowa nigdy nie podlegała ochronie, nawet wśród samic. Podważał również deklaracje myśliwych, sugerując, że dadzą się przekupić 650 złotymi, które dostaną za uśmiercenie prośnej lochy. Zenon Kruczyński obrazowo opowiedział, jak przy chłodni rozcina się powłoki brzuszne i wyjmuje pęcherz płodowy, stanowiący dowód, że myśliwemu przysługuje nie 300 zł, ale kwota dwukrotnie wyższa. Tutaj dopuścił się jawnej manipulacji. Dalej argumentował, że w przypadku karmiących samic można „z dolnej lufy pociągnąć do lochy, a z obu górnych – do warchlaków”, po 300 zł każdy. – Zabijanie, szczególnie hobbystyczne, nie można powiedzieć, że jest etyczne. Ta cała etyka myśliwska nie zajmuje się niebywałym dylematem ludzkim, czy wolno mi zabić czy nie. (…) Zajmuje się tylko tym, jak zabić – mówił.
Zarówno reprezentant nauki (działacze koalicji wytykali brak takich osób w opracowywaniu planów redukcji populacji dzika), jak i przedstawicielka sprzyjającej przyrodnikom strony politycznej zgodzili się co do tego, że odstrzał jest konieczny, ale nie w chaotycznej wersji zaproponowanej przez władze. Te wnioski zupełnie nie współgrały z obrazem problemu zarysowanym przez Zenona Kruczyńskiego, który niezmiennie stawia myśliwych w najgorszym możliwym świetle.
Tekst i zdjęcia ADP