strona główna

Aktualności

Kolejne zagrożenie – CWD u jeleniowatych

Kolejne zagrożenie – CWD u jeleniowatych
Wrzesień 27 09:36 2018 Wydrukuj

O trwającym programie monitoringu CWD u jeleniowatych w Polsce oraz zadaniach stających w związku z tą chorobą przed służbą weterynaryjną i myśliwymi rozmawiamy z lek. wet. Krzysztofem Jażdżewskim, zastępcą głównego lekarza weterynarii.

Rozporządzenie MRiRW w sprawie wprowadzenia programu mającego na celu poszerzenie wiedzy o ryzyku wystąpienia przewlekłej choroby wyniszczającej (CWD) jeleniowatych na lata 2018–2020 obowiązuje od lutego br. Na jakim etapie znajduje się jego realizacja? Czy udało się wdrożyć system pobierania próbek do badań i czy możemy się spodziewać wystąpienia choroby w Polsce w najbliższych latach?

 
Trudno jest odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Na razie chorobę w Europie potwierdzono jedynie w Norwegii, ale nie można wykluczyć jej przedostania się do Polski. Programem monitoringu objęto także Estonię, Finlandię, Łotwę, Litwę i Szwecję oraz należące do EOG Norwegię i Islandię.

Do tej pory w naszym kraju nie wykonywaliśmy żadnych badań pod kątem CWD. Zgodnie z rozporządzeniem zaczynamy to robić teraz. Na razie pobieramy i gromadzimy materiał. Nie wystartowaliśmy jeszcze w pełni z programem, ale na szczęście próbek nie trzeba od razu poddawać analizom, tylko można je zamrozić. Nieco wolniejsze tempo wdrażania monitoringu ryzyka wystąpienia CWD wynika z natłoku innych zadań, którym musimy sprostać, w tym chociażby związanych z ASF-em czy grypą ptaków. Niemniej jednak pobieramy i mrozimy próbki, podpisaliśmy też porozumienie z PZŁ, a na ukończeniu są wytyczne zawierające m.in. ważne dla sprawnej realizacji programu szczegóły dotyczące logistyki. Te zalecenia podlegały różnego rodzaju konsultacjom z zainteresowanymi stronami. Chcemy, aby były one w miarę jasne, tym bardziej że nigdy nie tworzyliśmy tak rozległego programu w odniesieniu do dzikich zwierząt. Liczymy się wobec tego z pewnymi niedoskonałościami. Myślę jednak, że nawet jeśli nie uda się nam osiągnąć założonego celu (tj. przebadać łącznie 6 tys. próbek w ciągu trzech lat), to KE przedłuży monitoring. Jestem przekonany, że w przyszłym roku uda się już w pełni wdrożyć wszystkie określone w programie działania i dotrzeć procedury w praktyce.
 
Czy można już powiedzieć, jak ma wyglądać zaangażowanie myśliwych w realizację programu?
Przede wszystkim chcemy ich prosić, żeby współpracowali z wojewódzkimi lekarzami weterynarii, którzy koordynują realizację programu na podległych sobie terenach. Zgodnie z jego założeniami, jeżeli nie uda się nam pobrać odpowiedniej liczby próbek od padłych zwierząt – a wymóg określony w rozporządzeniu to 1 tys. próbek rocznie pochodzących ze 100 ferm oraz taka sama ich liczba od wolno żyjących jeleniowatych (mówimy o łosiu, jeleniu szlachetnym i sarnie) – to będziemy je uzupełniająco dobierać od zdrowych zwierząt poddanych ubojowi lub upolowanych.
Tak więc myśliwi powinni zwracać uwagę w szczególności na zgłaszanie zwierząt padłych oraz nietypowo się zachowujących. W ten sposób wytypują nam osobniki do badań. Chciałbym też zwrócić uwagę na kwestię stanu tusz, z których zostaną pobrane próbki. Inspekcja Weterynaryjna ma doświadczenia z BSE u bydła i TSE u owiec, tylko że te choroby dotyczyły regularnie doglądanych zwierząt hodowlanych. Pozwala to więc zakładać, że fragmenty mózgu pozyskiwane do badań od osobników padłych w zagrodach są w miarę świeże. W wielu przypadkach zwłoki zwierząt padłych w naturze nie nadają się już do pobrania próbki. Mózg zbudowany z tkanki miękkiej bardzo szybko ulega lizie. Myśliwi muszą więc wiedzieć, co zgłaszać. Ze świeżych zwłok prawdopodobnie da się jeszcze uzyskać odpowiedni materiał. Przy dość mocno zaawansowanej dekompozycji tuszy (nie mówię o czasie 1–2 dni, kiedy jest jeszcze możliwe pobranie pnia mózgu) nie ma sensu dokonywać zgłoszenia. Warto też podkreślić, że próbki trzeba pobierać od zwierząt powyżej 1. roku życia.

Do rozwiązania pozostaje nam jeszcze problem sposobu dostarczenia materiału do badań do powiatowych inspektoratów weterynarii. Zastanawiamy się, czy ma to być głowa odcięta w całości (próbki pobiera się z pnia mózgu) czy fragment tkanki powinni pobrać sami myśliwi, którzy przecież znają anatomię zwierząt. Podobnie jak w przypadku oceny tuszy po odstrzale nie musieliby robić tego wszyscy polujący. Musimy doprecyzować tę kwestię.
 
Jakie będą granice podstawowych jednostek próbkowania (PJP) w odniesieniu do dzikich zwierząt?
W Polsce mieliśmy duży problem z wyznaczeniem PJP dla dzikich zwierząt utrzymywanych na fermach, ponieważ większość hodowli ma nieduże obsady. Z reguły w ich obrębie jest utrzymywane od kilku do kilkunastu zwierząt, wśród których padnięcia są sporadyczne. Badania powinniśmy zaś opierać właśnie na grupie ryzyka, czyli na naturalnych upadkach. W rezultacie jako PJP ustaliliśmy wybrane hodowle jeleniowatych utrzymujące więcej niż określone minimum zwierząt, a w odniesieniu do populacji żyjących na wolności – całe województwa. W tym przypadku obszarów, z których rocznie musimy pobrać 1 tys. próbek, jest 16. Nie schodzimy więc na poziom obwodów łowieckich, co wynika również z odmienności granic wyznaczonych przez administracyjny i łowiecki podział kraju. Nie powinno to jednak stanowić większego problemu. Wojewódzcy lekarze weterynarii zaczną współpracować z kilkoma łowczymi okręgowymi, a nie tylko z jednym. Razem przeanalizują liczbę i lokalizację pobranych próbek oraz podejmą decyzję o ich doborze, mając na uwadze równomierne rozłożenie i zachowanie pełnej reprezentatywności badania. W tym zakresie będziemy również współdziałać z LP, co przyjdzie o tyle łatwiej, że mamy już wypracowane pewne standardy komunikacji w zakresie zwalczania ASF-u. Wdrożenie programu monitoringu CWD stanie się wobec tego kolejną cegiełką we współpracy inspekcji weterynaryjnej, myśliwych i leśników. Musimy się zresztą przygotować na to, że w wyniku zmian klimatu do naszej strefy geograficznej będzie trafiać coraz więcej chorób nękających dzikie zwierzęta na południu Europy, w Azji lub Afryce. Współpraca między wymienionymi grupami stanowi wobec tego konieczność.

Podsumowując, na PJP składa się 100 ferm jeleniowatych oraz 16 województw.
 
W programie mówi się o pobieraniu próbek od zwierząt zabitych w zdarzeniach drogowych oraz uśmierconych przez drapieżniki. Jak w takim przypadku mają się zachować myśliwi? Czy mogą dostarczać próbki do Inspekcji Weterynaryjnej?
Służby weterynaryjne pobierają materiał do badań od zwierząt padłych lub zabitych, o których otrzymują informacje. W skali kraju mamy już zgromadzone kilkadziesiąt próbek.

Od października, kiedy zaczynają się polowania zbiorowe, powinny obowiązywać wytyczne, a łowczowie okręgowi będą przeszkoleni z ich stosowania w praktyce. Myśliwi mogą jednak zgłaszać teraz przypadki padłych lub zabitych zwierząt do powiatowych lekarzy weterynarii, którzy pobiorą próbki i przekażą je do właściwego laboratorium regionalnego.
 
W rozporządzeniu wymieniono też zwierzęta upolowane, ale niezdatne do spożycia.
To jeden z potencjalnych obiektów próbkobrania i należało o nim wspomnieć. Z tego źródła zapewne będzie pochodzić najmniejszy odsetek próbek. Chodzi o zwierzęta, u których oględziny tuszy wykażą zmiany sugerujące chorobę i dyskwalifikujące mięso z zastosowania konsumpcyjnego. Zdecydowanie więcej próbek otrzymamy z pewnością od zwierząt z wypadków. Jednak musimy przewidzieć wystąpienie również takiej grupy ryzyka.
 
Czy wchodzi w grę także pobieranie próbek z zakładów przetwórstwa dziczyzny?
To dobre miejsca, w dodatku nadzorowane przez urzędowych lekarzy weterynarii, którzy mogliby pobierać próbki. Materiał z normalnie upolowanych i dostarczonych do przerobu tusz będziemy pobierać pod koniec każdego roku obowiązywania programu, znając już skalę naszych braków w stosunku do założonego planu. Ponieważ okres polowań na jeleniowate będzie jeszcze trwał, nie powinniśmy mieć trudności ze skompletowaniem próbek z tego źródła. Założenia programu nie stanowi jednak pobieranie materiału wyłącznie od upolowanych zwierząt, z czym przy wielkości pozyskania jeleniowatych w Polsce nie byłoby żadnego kłopotu. Chodzi o badanie zwierząt nie zdrowych, tylko raczej tych z grupy ryzyka, wykazujących odstępstwa od normy pod względem kondycji i zachowania. Dzięki interwencjom Polski i krajów Pribałtyki, które również angażują ogromne siły w walkę z ASF-em, Komisja Europejska zgodziła się ostatecznie na dobieranie próbek od odstrzelonych lub upolowanych zwierząt zdrowych.
 
Gdzie będą prowadzone badania?
W laboratoriach przystosowanych do badań pod kątem BSE. 1 tys. próbek rocznie to niewielka skala w porównaniu chociażby z wcześniej prowadzonymi badaniami w tym kierunku. To zaledwie trzy próbki dziennie. Z przeprowadzeniem analiz nie będzie więc żadnego problemu.
 
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Adam Depka Prądzinski, Fot. KS-Wildlife/Shutterstock.com, Główny Inspektorat Weterynarii, ADP 

 
Rozmowa z lek. wet. Krzysztofem Jażdżewskim poświęcona wątpliwościom związanym z realizacją programu bioasekuracji myśliwych w związku z ASF-em ukazała się w nr 10/2018.
 
Z treścią rozporządzenia w sprawie wprowadzenia programu mającego na celu poszerzenie wiedzy o ryzyku wystąpienia przewlekłej wyniszczającej choroby (CWD) jeleniowatych na lata 2018–2020 można się zapoznać TUTAJ.

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.