strona główna

Aktualności

W Szwajcarii myśliwi jeszcze postrzelają

W Szwajcarii myśliwi jeszcze postrzelają
Wrzesień 25 10:54 2018 Wydrukuj

„W Szwajcarii myśliwi już nie postrzelają?” – pytała w niedawnym artykule „Gazeta Wyborcza”. Odnosiła się w nim do zaplanowanego na 23 września br. referendum inicjatywy społecznej „Wildhüter statt Jäger” (tj. „Łowczy zamiast myśliwego”), które miało zakazać wykonywania polowania myśliwym w kantonie Zurych (nie zaś w całym kraju, jak mógłby sugerować tytuł), a obowiązki redukcji zwierząt scedować na zawodowych myśliwych opłacanych ze środków publicznych. Eliminowaliby oni wyłącznie zwierzęta chore lub ranne, pozostałe aspekty regulowania populacji zwierząt pozostawiając naturze.

 
To rozwiązanie nazwano nowoczesnym i profesjonalnym. Poparło je przeszło 6 tys. mieszkańców kantonu, czym osiągnięto wymóg konieczny dla przeprowadzenia referendum. Nie była to jednak pierwsza próba zmiany sposobu zarządzania zwierzyną w regionie. O delegalizację łowiectwa wnioskowano już w 2017 r. Wówczas rada kantonu Zurych odrzuciła wniosek, motywując swoją decyzję m.in. wysokimi i nieakceptowalnymi kosztami, które wiązałyby się z funkcjonowaniem zawodowych myśliwych, a także realnym ryzykiem nasilenia się zdarzeń konfliktowych z niepodlegającymi regulacji populacjami dzikich zwierząt (w tym szkód w lasach, uprawach i płodach rolnych czy obszarach zabudowanych) oraz kolizji i wypadków na drogach.
 
Dzięki szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej pod nazwą „Jagd schützt. Jagd nützt” (dosł. „Łowiectwo chroni. Łowiectwo jest potrzebne”) udało się obronić system łowiectwa w dotychczasowym kształcie. Na fanpage’u na Facebooku oraz na platformie internetowej inicjatywy (jagd-schuetzt-jagd-nuetzt.ch) powstałej w kontrze do działań aktywistów zestawiono m.in. materiały przedstawiające konsekwencje zmiany obowiązującego systemu, w którym zwierzyną zarządzają nieodpłatnie dobrze do tego przygotowani myśliwi, wyjaśniające znaczenie łowiectwa dla przyrody i społeczeństwa, a także demaskujące nieprawdziwe stwierdzenia powielane przez zwolenników likwidacji łowiectwa. Wśród nich znalazły się choćby znane również z naszego podwórka oskarżenia o żądzę krwi i strzelanie do wszystkiego, co się rusza, oraz o dręczenie zwierząt, stereotypowy pogląd, że myśliwi to starsi, przepici mężczyźni przemierzający knieję w zielonym ubraniu, argument, że przyroda powinna się rządzić sama, i wreszcie, że działalność łowiecka to wyłącznie hobby.
 
Przeciwko radykalnej propozycji Partii Zwierząt w niedzielnym referendum opowiedziało się aż 84% (dokładnie 83,86%) osób (oddano 351,3 tys. głosów), przy frekwencji 39,7% uprawnionych. Inicjatywa upadła zatem już po raz drugi, tym razem siłą opinii publicznej. Myśliwych w kantonie Zurych – silnie zurbanizowanym obszarze o zagęszczeniu ludności na poziomie 860 osób/km
2 – jest 1,3 tys. O tyle bardziej zaskakuje więc wynik głosowania. Jak komentował ogólnokrajowy dziennik „Tages-Anzeiger”, rzeczowa i pozbawiona zbędnych emocji akcja informacyjna dotycząca łowiectwa (prowadzona przy dużym wsparciu finansowym), w odróżnieniu od histerycznej retoryki po drugiej stronie barykady, przyczyniła się do jego popularyzacji. „Aktywiści, którzy chcieli wygonić z lasów myśliwych, paradoksalnie osiągnęli odwrotny efekt” – pisze Thomas Zemp w artykule opublikowanym w witrynie internetowej gazety. Bez inicjatywy zapoczątkowanej przez przyjaciół zwierząt, która – jak się okazało – zmobilizowała myśliwych do działania, zapewne nie doszłoby do tak pozytywnego w skutkach otwarcia się na społeczeństwo.
 
Partia Zwierząt oraz wspierające ją szwajcarskie organizacje prozwierzęce zapowiadają, że nie złożą broni. Swoją porażkę tłumaczą m.in. zbyt małą ilością czasu na odpowiednie uświadomienie społeczeństwa o działaniach myśliwych i przekonanie opinii publicznej do swoich racji. Jak wyjaśniała jedna z członkiń komitetu inicjatywy „Wildhüter statt Jäger”, potrzeba na to od dwóch do trzech lat. Zapewne znów niebawem usłyszymy o żądaniach zmiany systemu łowieckiego w Zurychu. Miejmy nadzieję, że powiedzenie „do trzech razy sztuka” w tym wypadku się nie ziści.
 
ADep, DaKa, Fot. SVshot/Shutterstock

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.