Stawy hodowlane jako ostoje ptactwa wodnego wciąż zagrożone
Marzec 17
11:32
2017
Wydrukuj
Ledwo ucichło echo forsowanej przez Ministerstwo Środowiska zmiany Prawa wodnego, która wprowadzała podwyższone stawki opłat za korzystanie z wód, przez co radykalnie zmniejszyłaby rentowność prowadzenia gospodarki stawowej, a już kolejny krok mogący pogorszyć sytuację hodowców ryb zrobiło Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Istnieje ryzyko, że odbije się to także na zasobach gatunków zwierząt łownych i chronionych.
Podniesienie opłat za korzystanie z wód do poziomów nieakceptowalnych przez hodowców w ostateczności doprowadziłoby do likwidacji stawów, wraz z ich pozytywnym oddziaływaniem na florę i faunę, w tym gatunki łowne i chronione. Projekt, który zakładał też utworzenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, utknął na ścieżce legislacyjnej i jeszcze nie trafił do Sejmu.
Przedstawiciele strony rządowej uspokoili jednak, że opłaty za korzystanie z wód będą miały wymiar symboliczny. Środowisko rybaków przezornie pozostało w gotowości. Nie musieliśmy długo czekać na kolejny atak ze strony rządu. Minister Marek Gróbarczyk poinformował o zamiarach przesunięcia środków pierwotnie przeznaczonych w Programie Operacyjnym „Rybactwo i Morze” na lata 2014–2020 na akwakulturę śródlądową (Priorytet 2) na rzecz rybołówstwa morskiego (Priorytet 1). Wśród hodowców ryb zawrzało. Dopłaty wodno-środowiskowe mają dla nich mniej więcej takie samo znaczenie co wsparcie rolno-środowiskowe dla polskiej wsi. Dzięki tym środkom jest możliwe promowanie akwakultury o wysokim poziomie ochrony środowiska, z uwzględnieniem zdrowia i dobrostanu zwierząt, a także zdrowia i bezpieczeństwa publicznego. Jak czytamy w piśmie wystosowanym po XXII Krajowej Konferencji-Szkoleniu Hodowców Karpia, wykracza to poza podstawowe zasady dobrej praktyki rybackiej. Działania sprzyjające poprawie stanu środowiska i zachowaniu różnorodności biologicznej wód (m.in. ograniczanie przyrostu masy ryb, wykaszanie koron grobli i lustra wody, wapnowanie, tworzenie ścieżek edukacyjnych oraz produkcja cennych gatunków ryb) wiążą się z ponoszeniem kosztów i obniżają dochodowość gospodarstw. Co więcej, rybacy nie otrzymują rekompensat za straty wyrządzone przez gatunki objęte ochroną – wydry, czaple czy kormorany. Rekompensaty wodno-środowiskowe (w wysokości ok. 1 tys. zł do 1 ha stawów) wynagradzają usługi ekosystemowe świadczone przez stawy hodowlane i zabezpieczają ich ciągłość przy zachowaniu rentowności prowadzonych działań. A jak wynika z analiz Instytutu Rybactwa Śródlądowego, wartość funkcji hydrologicznych, ekologicznych i kulturowych stawów hodowlanych dziesięciokrotnie przekracza ich rynkową wartość produkcyjną (nie więcej niż 20 tys. zł/ha).
Przesunięcie środków (mowa o 92 mln euro) w zamyśle ministra Gróbarczyka ma wspomóc ochronę zasobów morskich Bałtyku, m.in. poprawić trudne położenie związane z ograniczaniem limitów połowowych dorsza. Rybołówstwo morskie już jest jednak zasilane ogromnymi kwotami, które nie polepszają znacząco sytuacji. Dlatego hodowcy nie kryją, że to topienie pieniędzy. Realokacja funduszy odbyłaby się natomiast dużym kosztem ochrony wód śródlądowych, istotnej również z punktu widzenia dbałości o stan Morza Bałtyckiego. Bez wpływu na środowisko, w tym zasoby ptactwa łownego, nie pozostaną obniżenie kultury utrzymania zbiorników wodnych, zwiększenie stopnia eksploatacji wód czy migracja gatunków z nimi związanych. Z kolei z uwagi na to, że proponowane rozwiązanie nie obejmie pozostałych krajów zlewni Bałtyku, można się spodziewać także obniżenia konkurencyjności polskich hodowców ryb i w konsekwencji upadku wielu gospodarstw. Nie wspominając o likwidacji miejsc pracy.
Cierpliwość kolejnej grupy społecznej została wystawiona na próbę. 15 marca br. w Ożarowie Mazowieckim oficjalnie zainaugurowano Program Operacyjny „Rybactwo i Morze” na lata 2014–2020. Wydarzeniu towarzyszył protest zorganizowany przez utworzony w lutym br. Rybacki Sztab Kryzysowy. Podejmuje on – przy wsparciu lokalnych grup rybackich – również aktywne działania informacyjne w samorządach (szczegółowe informacje można znaleźć na profilu Ratujmy stawy i przyrodę na Facebooku).
W kraju funkcjonuje ok. 400 dużych gospodarstw karpiowych i 200 hodowli pstrąga. Historia hodowli karpia na ziemiach polskich sięga 800 lat.
Oprac. ADP, Fot. Arch. Gospodarstwa Rybackiego w Rudzie Różanieckiej