strona główna

Aktualności

Bobry na eksport?

Bobry na eksport?
Luty 27 12:02 2017 Wydrukuj

Zaledwie przed miesiącem minister środowiska tłumaczył się z odstrzału żubra przed sejmową Komisją Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. W czwartek 23 lutego rozpatrywano zaś informację nt. problemów związanych z nadmierną populacją kolejnego kłopotliwego gatunku – bobra. Andrzej Szweda-Lewandowski, podsekretarz stanu i główny konserwator przyrody, wspomniał o porozumieniu podpisanym w lipcu ub.r. przez generalnego dyrektora ochrony środowiska i przewodniczącego ZG PZŁ, dotyczącym odstrzału tego gatunku (w ramach „globalnych działań na terenie całej Polski”), oraz nadmienił, że do tej pory strzelono 200 osobników (z zaplanowanych na najbliższe trzy lata 27 tys.).

 
Uspokoił także, że bóbr nie jest zagrożony, ponieważ wyeliminowane zostaje 10% szacowanej liczebności populacji, przy ok. 10-procentowym przyroście rocznym.
 
Dyskusja toczyła się głównie wokół małej efektywności redukcji. Bóbr zwiększa swoją liczebność i powoduje szkody coraz dotkliwsze finansowo. Do związanych z nim konfliktów dochodzi na obszarach, gdzie do tej pory w zasadzie się o nich nie mówiło. Poseł Zbigniew Ajchler (PO) powiedział nawet, że w reprezentowanym przez niego regionie sierakowskim (Wielkopolska) ten gatunek doprowadził do „katastrofy” – przede wszystkim ze względu na spore straty w gospodarce wodnej. Ajchler zastrzegł jednak, że działania związane z ograniczaniem liczebności bobra powinny być zdecydowane, ale zarazem ostrożne. Parlamentarzyści zgodnie domagali się wprowadzenia mechanizmów sprzyjających skutecznej i realnej, a nie wyłącznie symbolicznej redukcji. Inaczej, jak stwierdziła Anna Paluch (PiS), obywatele wezmą sprawy w swoje ręce. Jedynie zdaniem Elżbiety Stępień (Nowoczesna) odstrzał nie załatwi problemu, ponieważ wolne nisze będą zajmować osobniki migrujące. W radzeniu sobie z konsekwencjami obecności bobrów należałoby więc uwzględnić postulaty przyrodników. Tego zalecenia poseł Stępień, niestety, nie rozwinęła.
 
W czasie posiedzenia zasygnalizowano także kwestię krukowatych i łosia, również zwiększających swoją liczebność. Szweda-Lewandowski przyznał, że należy się zastanowić nad rozpoczęciem zrównoważonego użytkowania tych gatunków (świadomy awantury, do której bez wątpienia by doszło w związku z przedstawieniem takiej propozycji). W odniesieniu do bobra trzeba by nawet rozważyć jego wprowadzenie na listę gatunków łownych. A prośby o to docierają do ministerstwa m.in. od samorządów. Słabe postępy w redukcji minister tłumaczył krótkim okresem, kiedy jest możliwy odstrzał. Zapowiedział jednak przeznaczenie środków z NFOŚiGW, które miałyby zachęcić myśliwych do większego zaangażowania w odstrzał. Wyjaśniał też, że ograniczanie skutków działalności bobrów następuje równolegle przez odłów zwierząt z konfliktowych stanowisk. Odniósł się również do pretensji poseł Elżbiety Stępień, jakoby w pracach nad planem redukcji tych gryzoni nie brali udziału przyrodnicy. Jak bowiem przekonywał, uwagi ze strony organizacji pozarządowych w znacznej mierze uwzględniono.
 
Debatę skwitowała poseł Beata Mateusiak-Pielucha (PiS), która zapytała – całkiem na poważnie – o możliwość przesiedlania bobrów na Zachód (np. do Francji, wzorem eksportu żywych zajęcy w minionym stuleciu). Zdaniem Szwedy-Lewandowskiego taka propozycja została złożona przez ministra Szyszkę przed kilkoma laty i (podobnie jak oferta dzielenia się polskimi żubrami) nie spotkała się z zainteresowaniem.
 
ADP, Fot. avs_lt/Fotoli
a

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.