Rolnicy okupują komisje
Marzec 09
14:13
2016
Wydrukuj
Posiedzenie sejmowych Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa 9 marca br., na którym miało się odbyć pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji ustawy Prawo łowieckie (druk nr 219 – do pobrania TUTAJ) w zakresie regulującym szkody powodowane przez zwierzęta łowne, zostało zbojkotowane przez reprezentantów środowisk rolniczych. Skończyło się blokadą sali i wezwaniem do ogólnopolskiego protestu.
Poseł sprawozdawca Robert Telus (PiS) nie krył, że przygotowywane zmiany mają przede wszystkim zadowolić rolników, którzy dotychczas byli wyłącznie petentami. W związku z licznymi stanowiskami do projektu nowelizacji zgłaszanymi przez gości przybyłych na posiedzenie (przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jarosław Sachajko z partii Kukiz'15 dał możliwość zabrania głosu wszystkim zaintersowanym) procedowanie ustawy zostało wstępnie przełożone na piątek 11 marca br. Skończył się bowiem czas, na jaki została zarezerwowana sala kolumnowa Sejmu (o godz. 10.00 miało się w nim odbyć spotkanie Klubu Parlamentarnego PiS przed 13. posiedzeniem Sejmu RP VIII kadencji). Taka decyzja spotkała się z jawnym niezadowoleniem rolników obecnych na sali, którzy przystąpili do blokady wejścia do pomieszczenia, deklarując, że pozostaną tam aż do kolejnego posiedzenia komisji. Wywołane zamieszanie doprowadziło do wznowienia obrad. Potrwały do godz. 11.00. Kontynuacja prac komisji została przy tym zapowiedziana na godz. 16.15 tego samego dnia.
Dramatyczny ton debaty zainicjowała wypowiedź Sławomira Izdebskiego (przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych), który nawoływał do wynagradzania szkód w rzeczywistym wymiarze i wytykał lekceważący stosunek myśliwych do rolników. Marcin Szarejko, jeden z podlaskich gospodarzy, zwracał zaś uwagę na brak skutecznych narzędzi nadzoru rządu nad PZŁ i PZŁ nad kołami łowieckimi. W sukurs przyszedł mu Aleksander Bojczuk (radca prawny „reprezentujący rzesze rolników z Podlasia”). Stwierdził, że konieczność uregulowania spraw finansowych związanych ze szkodami wynika z patologii w kołach łowieckich, na które nie ma wpływu PZŁ. Ostre stanowisko zaprezentowała także rolniczka z województwa zachodniopomorskiego. – Dlaczego budżet ma płacić za hobby? Jeżeli nie stać was na łowiectwo, zbierajcie znaczki pocztowe – grzmiała. Jej zdaniem zamiast nowelizacji ustawy wystarczy odpowiednio zmienić rozporządzenie Ministra Środowiska. Jako remedium na trapiący rolników problem ze szkodami łowieckimi zaproponowała powiązanie prawa własności z prawem do polowania oraz wprowadzenie rygoru pozbawienia wolności za wstęp z bronią na teren prywatny.
Rolnicy wywołali ponadto tematy ASF-u u dzików, problemów ze zbytem żywca, a nawet rosnących szkód powodowanych przez żubry i stratach wyrządzanych przez kormorany i czaple w stawach rybnych.
Nie zabrakło również wyważonych głosów. W obronie obecnego modelu stanął poseł Dariusz Bąk (PiS). Zwrócił on m.in. uwagę na społeczne i finansowe zaangażowanie myśliwych w realizację zadań z ramienia państwa oraz przestrzegał przed nakładaniem na nich nadmiernych obciążeń. Podkreślał także, że procedując nowelizację, powinniśmy mieć na względzie wrażliwy obiekt naszych działań, którym jest zwierzyna. Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej, wytykał zaś liczne niedociągnięcia w zapisach omawianego dokumentu, w tym chociażby brak przejrzystej metodyki oraz wzoru protokołu szacowania szkód. Wyrażał też wątpliwość co do właściwego przygotowania merytorycznego i organizacyjnego po stronie wojewodów, którzy mieliby odpowiadać za szacowanie oraz wypłatę rekompensat za straty wyrządzane przez zwierzynę.
Red., Fot. ADP