strona główna

Aktualności

Behawioralne ciekawostki z życia jelenia fermowego

Luty 17 17:08 2016 Wydrukuj


Fermowa hodowla jeleniowatych, poza całą masą korzyści gospodarczych, daje niecodzienną możliwość przyjrzenia się zachowaniom zwierząt. Wielu szczegółów z jeleniego życia w naturze – takich jak rzucanie młodych i opieka nad nimi w pierwszym okresie życia czy niektóre reakcje stresowe – nie mają okazji zaobserwować nawet myśliwi. Część z nich przedstawili Marek Bogdaszewski, Żaneta Steiner-Bogdaszewska oraz Paweł Bogdaszewski ze Stacji Badawczej Instytutu Parazytologii PAN w Kosewie podczas seminarium Polskiego Towarzystwa Etologicznego 21 stycznia br. w Warszawie. Prelegenci pozostawali zgodni co do tego, że wiedza o behawiorze jeleniowatych utrzymywanych w zamkniętych warunkach wciąż jest niewystarczająca. Natomiast z pewnością wykazują one dużą plastyczność, również w zachowaniach wewnątrzpopulacyjnych.
 
Początki fermowej hodowli jeleniowatych na świecie sięgają czterech dekad wstecz. Stacja w Kosewie jako pierwszy tego typu obiekt ukierunkowany na gospodarczą produkcję zwierząt powstała przed 30 laty (pierwszą fermą naukową była z kolei Stacja Badawcza PAN w Popielnie). Jej cel stanowiło opracowanie podstaw hodowli w technologii fermowej. Z czasem zaczęto prowadzić obserwacje zachowań osobników, zmierzające do doskonalenia metod chowu (bez ukierunkowania selekcyjnego pod kątem masy bądź jakości poroża), a w dłuższej perspektywie – wypracowania dobrych praktyk hodowlanych ułatwiających pracę, przy zachowaniu jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa pracowników obsługi oraz zwierząt.
 
Wprawdzie nie wiemy, na ile zwyczaje jeleniowatych z fermy da się przekładać na populacje dziko żyjące, jednak poczynione spostrzeżenia mogą przybliżyć do rozwikłania pewnych wątpliwości związanych z jeleniem szlachetnym i danielem (to dwa główne gatunki hodowane na fermach; w Kosewie spotkamy także jelenie sika). Okazuje się chociażby, że w pewnych sytuacjach adoptują one cudze cielęta (dzieje się tak w przypadku aktywnych cieląt mających własną matkę; nie obserwowano sierot, dlatego nie ma pewności, że podobne zjawisko występuje również u nich). Ciąże bliźniacze na fermie należą do rzadkości. Z terenu dość regularnie napływają zaś informacje o samicach prowadzących przychówek składający się z dwóch lub nawet trzech młodych. Być może to rezultat przygarnięcia cieląt osieroconych w wyniku upadku matki?
 

Jeden z przejawów pewnej modyfikacji zachowań u danieli i jeleni fermowych stanowi podpijanie mleka od obcych łań, niekiedy wręcz na masową skalę (robią to też dorosłe łańki). Cielęta nie muszą przy tym stosować żadnych zmyślnych forteli. Stołowanie się u „mamki” wcale nie oznacza, że młode jest niedożywione. Jak tłumaczyła Żaneta Steiner-Bogdaszewska, wg hipotezy ulepszonego żywienia zwyczaj ten skutkuje większym przyrostem masy ciała u podpijaczy. Takie postępowanie występuje także w naturze. Jednak u dziko żyjących jeleni rzadko bywa obserwowane.
 
To nie wszystko, czym intrygują nas młode jelenie i daniele. Zaskakujące okazują się ich zdolności organizowania się w grupy. Dochodzi do tego np. w razie odłączenia się cieląt od chmary. Bardzo szybko kontaktują się one ze sobą i wyłaniają lidera, który nimi kieruje. Myślą przy tym kategoriami stada (co doskonale widać również podczas zimowego odchowywania, o czym niżej) mimo braku łani. Co ciekawe, o ile cielę doskonale rozpoznaje odgłos swojej matki, o tyle samica reaguje na każdy dźwięk podobny do wydawanego przez młode (jednak pod warunkiem, że nie ma go przy sobie).
 

Praktyką hodowlaną stosowaną m.in. na fermie w Kosewie jest odłączanie młodzieży od matek na okres zimowy i przetrzymywanie ich wówczas w specjalnych zadaszonych cielętnikach z wybiegami. Dzięki temu niskie temperatury powodują mniejsze straty (pamiętajmy, że Kosewo znajduje się blisko polskiego bieguna zimna). Cielęta szybciej też przyrastają, mają bowiem możliwość samodzielnego pobierania pożywienia, a nie są uzależnione od mleka matki i konkurencji pokarmowej (dotyczącej pokarmów stałych) z jej strony.
 
W zamkniętym stadzie o utartych relacjach widać łagodniejszy przebieg rykowiska (większość byków zostaje wtedy mechanicznie pozbawiona poroża; osobniki, którym nie udało się go obciąć w porę, trzyma się w osobnych zagrodach). Samce, prawdopodobnie z uwagi na to, że stale przebywają blisko siebie, przejawiają mniejszą skłonność do walki. Interesujący jest również stwierdzony w Kosewie wpływ stresu na okres wycierania poroża – może ono nastąpić przed całkowitym ukształtowaniem się oręża i skutkować jego deformacją (wyniki badań na ten temat wkrótce przedstawi Paweł Bogdaszewski na łamach ).
 
Przy braku presji człowieka oraz drapieżników zwierzęta żerują też w innych porach. Pobierają one pokarm w godzinach południowych i popołudniowych. W łowiskach widzimy zaś poranną i wieczorną aktywność. Poza tym obserwacje fermowe rzucają nieco inne światło na rolę licówki. Jak przekonuje Paweł Bogdaszewski, w chmarze niejednokrotnie występuje kilka samic, które mogą przewodzić stadu. Rola konkretnego osobnika – co zwykliśmy uznawać za pewnik w praktyce łowieckiej – okazuje się wcale nie tak wyraźnie zarysowana i często bardzo trudno go zidentyfikować. Strata łani prowadzącej nie musi więc być szczególnie dotkliwa dla chmary.
 
Adam Depka Prądzinski, Fot. Żaneta Steiner-Bogdaszewska (4), ADP (1)

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.