strona główna

Aktualności

Napisali o myśliwych - z prasy polskiej

Maj 02 12:35 2011 Wydrukuj

MARZEC
Marcowa prasa nie ustaje w doniesieniach o szkodliwości wałęsających się psów i zagrożeniu jakie nadal stwarza kłusownictwo (w tym rozpowszechnienie tego procederu wśród myśliwych). Kwestia zdziczałych psów ukazała się również na łamach "GW", która skonfrontowała dotyczące wspomnianego problemu publikacje dwóch ogólnopolskich miesięczników łowieckich.
Trzeba przyznać, że dość interesująco zaprezentowała sytuację zastrzelenia psa dziennikarka gorzowskiego wydania "GW". O ile relacja ze zdarzenia jest całkiem obiektywna, to komentarz którym została opatrzona chyba aż nadto uczłowiecza zwierzę.
Niestety marzec przyniósł też wypadek śmiertelny z użyciem broni.
Pośród prasowych artykułów pojawiają się wzmianki o szkodach dziczych, a nawet uciążliwości dzikiej zwierzyny, która w poszukiwaniu łatwego żeru pojawia się na cmentarzu.
Niewątpliwie pozytywnym aspektem są utrzymane w konwencji promującej łowiectwo doniesienia o społecznym sukcesie wystawy trofeów łowieckich w Jedwabnie oraz wynikach inwentaryzacji zwierzyny, które potwierdzają jej dobry stan ilościowy, niejako poświadczając zarazem prawidłowo prowadzoną gospodarkę zasobami tego składnika przyrody.
(na zielono fragmenty nie publikowane w papierowym wydaniu BŁ)

Sfory dzikich psów terroryzują wieś
„Mieszkańcy Mołtajn napisali, że ich położoną tuż przy granicy z Rosją wieś, liczącą 1500 mieszkańców nawiedzają sfory psów. Niektóre z nich pochodzą nawet z Obwodu Kaliningradzkiego w Rosji. Ludzie narzekają, że władze gminy i policja nic z tym faktem nie robią. (…) - Wieczorem strach wyjść na ulicę, bo podbiegają od tyłu i atakują - mówi sołtys Roman Głód (50 l.) - Na razie warczą i szczekają, ale w lasach widać pożarte zwierzęta, to może się skończyć tragedią- kończy sołtys. (…) Ustaleni właściciele psów zostali ukarani. (…)”
(kab)
Fakt.pl; 1.03.2011 r.
 
Łosie ocalone z rozlewiska zostały uśpione
„Nie udało się uratować dwóch łosi wyciągniętych z lodowej pułapki na rozlewisku Bugu w pobliżu Terespola (…) trzeba było je uśpić. Mimo, że się nie udało (…), Wąsiński (kierownik schroniska „Leśne Pogotowie” w Mikołowie) uważa, że warto było próbować. "Nie żałuję tego wysiłku, był cień szansy na uratowanie tych łosi, trzeba było próbować" - powiedział (…). Prezes koła łowieckiego Dąbrowa w Białej Podlaskiej, Bogusław Żądło, który organizował opiekę nad łosiami, także sądzi, że ta akcja miała sens. "Nie wolno było po prostu odstrzelić tych zwierząt, choć pojawiały się takie głosy. Próba ich ratowania powinna być przeprowadzona, dobrze, że tak się stało" - powiedział (…) Żądło. "Warto na przyszłość zastanowić się, jak doprowadzić do szybszej oceny stanu zdrowia zwierząt w takich sytuacjach, żeby nie męczyły się długo" - dodał Żądło.”
PAP
gazetaprawna.pl, 2.03.2011r.
 
Zastrzelona sarna. Policja bada sprawę
„– Gdy pojawiliśmy się w mieszkaniu myśliwego, którym jest 60-letni mieszkaniec gminy Nowa Wieś Lęborska, mięso sarny było już poporcjowane i przygotowane do przyrządzenia. Mężczyzna był ogromnie zaskoczony wizytą policjantów – relacjonuje (…) oficer prasowy KPP Lębork. (…)
(…) Podejrzany o kłusownictwo miał w domu dwie sztuki broni myśliwskiej, ale na jedną ze strzelb nie miał pozwolenia. (…) Jeśli uda się udowodnić, że myśliwy zastrzelił sarnę w okresie ochronnym, za taki czyn (…) grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. Udało nam się ustalić, że 60-letni myśliwy jest członkiem koła łowieckiego "Kormoran” w Lęborku. – Po tej całej sytuacji zdecydowaliśmy się na zawieszenie członkostwa tej osoby w naszym klubie – komentuje (…) prezes koła łowieckiego Kormoran.”
Grzegorz Bryszewski
gp24.pl, 6.03.2011 r.
 
Komendant rozbił samochód, naprawę opłacił podwładny
„Komendant Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie rozbił służbowy samochód, ale za naprawę szkód zapłacił jego podwładny. Komendant zwrócił mu pieniądze dopiero po naszej interwencji.(…) Strażnik z własnej kieszeni zapłacił 1241 zł za naprawę służbowego auta, należącego do Urzędu Wojewódzkiego. Dlaczego? (…) Pojazd nie posiadał ważnych badań technicznych. Urząd zapewnia, że powinien tego pilnować strażnik jadący z komendantem. – Koszty naprawy samochodu pokryją wspólnie pracownik PSŁ, który odpowiadał za pojazd i komendant – mówiła Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody. (…) Jak się dowiedzieliśmy, komendant wręczył gotówkę strażnikowi dopiero w piątek, po naszym telefonie do urzędu w tej sprawie. – Wcześniej nie miałem pieniędzy. Jestem przedsiębiorcą, ale na skraju bankructwa – mówi Stefan Kowalewski.”
Rafał Panas
dziennikwschodni.pl, 6.03.2011 r.
 
Rozjeżdżał dziki jeepem
„Do brutalnego zdarzenia, które teraz swój finał znalazło w sądzie, doszło w ubiegłym roku na polach pod Olszową (pow. strzelecki). 34-letni Piotr P. pilnował wieczorem swojego pola z kukurydzą. W pewnym momencie zauważył stado dzików. Rolnik zaczął je gonić jeepem. Dwa z nich nie zdążyły uciec i wpadły pod koła samochodu. Żeby uśmiercić dziki Piotr P. wykonał jeszcze kilka manewrów i dokładnie je rozjechał. (…) - One ciągle niszczyły mi kukurydzę - mówi dzisiaj P. - Zgłaszałem to do koła łowieckiego, ale nie było odzewu. No i puściły mi nerwy. (…) - Sąd uznał (…), że oskarżony nie działał ze szczególnym okrucieństwem - tłumaczy rzecznik Ewa Kosowska-Korniak. - Co prawda jego czyn był okrutny, ale nie “szczególnie okrutny”. Różnica polega na tym, że oskarżony dążył do uśmiercenia zwierząt. Jego celem nie było zadawanie dodatkowego cierpienia. Taki wyrok dziwi działaczy koła łowieckiego.”
Radosław Dimitrow
„Nowa Trybuna Oplolska”, 8.03.2011 r.
 
Sarna zaatakowana przez psy koło Koszalina.
„Po mojej prośbie o pomoc w Urzędzie Gminy powiedziano mi, że w ciągu 30 minut przyjedzie łowczy – dodaje Stanisław Zalesiński. Do Niekłonic trafiliśmy w chwili, gdy strażnik łowiecki wynosił przestraszone koźlę z działek. – To młodziak, ma zaledwie rok – mówi Mariusz Pietrzak z koła łowieckiego "Dzik Koszalin”. – Widać, że koźlę było atakowane przez psy. Uciekając przed nimi przeskoczyło ogrodzenie ogrodów działkowych. (…) Sarna najprawdopodobniej wydobrzeje. Jestem dobrej myśli. Jeżeli nie wdało się jakieś większe zakażenie to na pewno przeżyje. Za słaby jest jeszcze żeby go wypuścić do lasu. Trafi więc do azylu – mówi. (…) Wspomniany azyl to kawałek terenu ogrodzony płotem przy gospodarstwie Mariusza Pietrzaka. – Trzymam tam zwierzęta, które trafiły do mnie z różnych powodów. Są dokarmiane i mają opiekę weterynaryjną do czasu aż wydobrzeją. Następnie są wypuszczane do lasu – dodaje strażnik łowiecki.”
Rafał Czabrowski
gk24.pl, 9.03.2011 r.
 
Agresywne psy rozszarpują sarny
„Strażnicy miejscy szukają dzisiaj właścicieli psów które na terenie Rodzinnych Ogródków Działkowych "Wilcze” w Przemyślu zagryzły kolejne dwie sarny.– Te psy są żądne krwi. Boimy się o własne zdrowie a nawet życie – alarmują działkowicze i mieszkańcy osiedla. (…) Mamy otwarte pytanie do Straży Miejskiej. Czy i tym razem właściciele psów będę bezkarni? Dlaczego do tej pory pomimo wcześniejszych podobnych przypadków służby miejskie nie wyegzekwowały od właścicieli psów respektowania prawa? – burzą się zarówno działkowicze jak też mieszkańcy pobliskiego osiedla. (…) Zdaniem mieszkańców osiedla, tylko tej zimy psy zagryzły tu na śmierć 7-8 saren.”
Janusz Motyka
nowiny24.pl, 3.03.2011 r.
 
Horror. Zwierzęta giną w męczarniach
„Są bezwzględni. Liczy się tylko mięso, choć zwierzę ginie w męczarniach. Kłusownicy nadal są groźni.(…) Strażnicy leśni spotykają też amatorów dziczyzny, których narzędziem są sfory psów wyszkolonych do polowania. Jeden z takich leśnych bandziorów miał przy sobie zagryzionego warchlaka. (…) – U nas taka akcja trwa na okrągło. Zdejmujemy śmiercionośne wnyki, a pojawiają się wciąż nowe. Ten proceder raczej zanika, bo wymierają starsi kłusownicy, a młodzi nie są już tacy skorzy do ryzyka – mówi nadleśniczy Andrzej Wyłucki z Nadleśnictwa Gołdap. Na specjalne akcje nie czekają też służby leśne z Olecka. Każdej zimy zdejmuje się tam po kilkadziesiąt pętli, szczęk i pułapek żywołownych.– Łowiectwo ludowe nie zanika, przychodzi nowe pokolenie morderców zwierząt. Ich łupem stają się sarny i dziki – nie podziela opinii kolegi zza miedzy Zbigniew Poniatowski, nadleśniczy z Olecka.”
Kazimierz Radzajewski
„Gazeta Współczesna”, 12.03.2011r.
 
U nas żubry mają się dobrze
„Liczenie żyjących na wolności żubrów w rejonie Puszczy Knyszyńskiej odbywa się tradycyjnie każdej zimy. W ub. roku doliczono się tu 86 osobników. W bieżącym aż 94. (…) Obserwacje leśników potwierdzają, że żubry w Puszczy Knyszyńskiej są w dobrej kondycji fizycznej (…).Stado zamieszkujące Puszczę Knyszyńską, pomimo poprawy naturalnych warunków bytowania (…), koncentruje się nadal na granicy polno-leśnej. Te stałe miejsca przebywania stada w okresie zimowym, sprzyjają żerowaniu żubrów na polach uprawnych, powodując znaczne szkody w plonach rolników.”
Urszula Ludwiczak
„Gazeta Współczesna”, 12.03.2011r.
 
Myśliwy farbą umazany
„Trudno wytłumaczyć właścicielom strzelonego psa, że myśliwi zrobili to nie dla przyjemności, ale z obowiązku - martwi się Zygmunt Jabłoński, prezes Głównego Sądu Łowieckiego na łamach pisma "Łowiec Polski". (…) Inny myśliwski miesięcznik "Brać Łowiecka" donosi o milionowych stratach, które powodują na terenach łowieckich psy i koty. (…) Kilka stron dalej ciekawa debata: Skąd zła opinia o myśliwych w społeczeństwie? Skąd potępienie myśliwych? Z niewiedzy! W szkołach i przedszkolach powinno być więcej programów propagujących łowiectwo jako formę wypoczynku. W artykule "Patroszyć etycznie" garść porad z dziedziny PR: (…) Konkurencyjny "Łowiec Polski" ma w tej sprawie jednak inne zdanie. Zamieszcza zdjęcia myśliwych, którzy pomazali sobie twarze farbą. Czerwone krechy na czole i policzkach są modne.”
Grzegorz Sroczyński
„Gazeta Wyborcza”, 12.03.2011r.
 
Lis wygląda jak szczur. Mieszka w Ustce
„Pracownicy usteckich wodociągów nie mogą się doprosić o usunięcie lisa, który zagnieździł się tuż przy ujęciu wody. Żadna ze służb nie poczuwa się w obowiązku interwencji wobec zwierzęcia, które na pewno jest chore. (…) Zgrupą bezdomnych kotów urządził tu sobie coś w rodzaju barłogu kloszardów. W dzień razem z kotami sypia tu w cieple, a w nocy żeruje w pobliskich śmietnikach. – Na pewno jest chory, nie ma w wielu miejscach na ogonie sierści i z takim patykowatym ogonem wygląda jak duży szczur – potwierdza (…) brygadzista z usteckich Wodociągów (…). Straż Leśna wyjaśniła, że mogłaby interweniować tylko wówczas, gdyby Ustka była wsią, a nie miastem. Straż Miejska z kolei obiecała pomoc, ale jakoś się z lisem rozmija. Podobnie Straż Ochrony Zwierząt ze Słupska. (…) Prezes Wodociagów Ustka przyznaje, że najprostszym rozwiązaniem byłoby dyskretne odstrzelenie lisa. (…) Ale teraz na wszystko są procedury – zaznaczył.”
Marcin Barnowski
gp24.pl, 13.03.2011r.
 
Zginął po strzale z własnej broni
„Tragedia pod Opatowem. Przed własnym domem zginął 48-letni mężczyzna.- Z relacji bliskich tego człowieka wynika, że był członkiem koła łowieckiego, ale to jeszcze będziemy weryfikować. Mężczyzna powiedział dzieciom, że idzie czyścić broń. Wyszedł przed dom, dramat rozegrał się na ławce. Jego najbliżsi chwilę później usłyszeli strzał – opowiadają policjanci. Dzieci mężczyzny wezwały pogotowie, ale na ratunek dla 48-latka było już za późno. Mężczyzna zmarł.”
saba
echodnia.eu, 13.03.3011r.
 
Myślistwo to nie tylko strzelanie, ale także piękna tradycja...
„Ponad 300 osób zjechało do Jedwabna, by podziwiać trofea myśliwskie. — Impreza z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością — mówi Marek Trędowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Jedwabno. W nadleśnictwie (…) po raz kolejny zorganizowano wystawę łowiecko-przyrodniczą, która jest jednocześnie jedną z ważniejszych imprez łowieckich w regionie. (…) - To doskonała okazja do pokazania, że myślistwo to nie tylko ganianie za zwierzyną i strzelanie, ale także tradycja, piękna tradycja — mówi nadleśniczy (…) — To także pewien sposób życia, hobby, który w Polsce uprawia już ponad 120 tysięcy osób. (…) Na wystawie w Jedwabnie zaprezentowano ponad 50 trofeów łowieckich. Wiele z nich to tzw. medalowe, które zdobyto w Puszczy Wielki Patrąg.”
Grzegorz Siemieniuk
„Gazeta Olsztyńska.pl”, 14.03.2011r.
 
Dziki doprowadzą myśliwych do bankructwa
„Polski Związek Łowiecki wypłaca coraz wyższe odszkodowania za straty spowodowane przez dziki - ujawnia "Dziennik Polski". (…) PZŁ coraz częściej wypłaca rolnikom odszkodowania. W minionych latach były to kwoty rzędu 200-250 tys. zł w skali roku, teraz dochodzą do 400 tys. (…) Zdeterminowani rolnicy wymieniają między sobą, także w Internecie, informacje o sposobach zniechęcania dzików do poszukiwania łatwej paszy. Z powodu wysokich odszkodowań myśliwi są zainteresowani ograniczaniem populacji dzików. Plany odstrzału rosną z roku na rok.”
PAP
polskalokalna.pl, 15.03.2011r.
 
Spacerujesz z psem, uważaj na myśliwych
„Nawet w szczerym polu właściciel czworonoga powinien trzymać swojego pupila na uwięzi. Bo nieświadomie może wkroczyć na teren łowiecki. I będzie kłopot.Pani Aleksandra ze Zbylitowskiej Góry (…) została dwa tygodnie temu zatrzymana przez strażnika łowieckiego. Nieznoszącym sprzeciwu tonem nakazał kobiecie zapięcie psa na smycz. Powód? Mieli znaleźć się na terenie łowieckim. - Nie znam definicji terenu łowieckiego, a obszar, na którym się znajdowałam. w żaden sposób nie był oznakowany - relacjonuje kobieta. Polecenie myśliwego wykonała. Gdy oddaliła się, psa znów spuściła ze smyczy, sądząc, że wyszła już poza "teren łowiecki". Ale najwyraźniej zirytowała tym strażnika. Mężczyzna zawrócił i zażądał od kobiety dokumentów. Ta ich nie miała. Myśliwy, który - według właścicielki psa - nie wylegitymował się ani nie przedstawił, wezwał policję.”
Andrzej Skórka
„Gazeta Krakowska”, 15.03.2011r.
 
Zające i kuropatwy wypuszczają na wolność
„Podlascy myśliwi planują w najbliższy czwartek wypuszczenie (…) około 170 kuropatw. To już druga partia w tym roku.(…) Tomasz Mizura z Urzędu Marszałkowskiego tłumaczy, że odbywa się to w ramach programu "Odbudowa populacji zwierzyny drobnej w województwie lubelskim”. (…)Pierwsze na wolność trafiły zające. Urzędnicy wraz z myśliwymi wypuścili prawie 50. Jesienią zostały przywiezione ze Słowacji i zimą były dokarmiane w zagrodzie adaptacyjnej (…) – Niestety, zające bardzo źle zniosły podróż ze Słowacji. Przyjechały w opłakanym stanie, dlatego ich część padła. – dodaje Roman Laszuk, okręgowy łowczy PZŁ z Białej Podlaskiej. (…) Kolejna akcja została przeprowadzona z kuropatwami (…) Zenon Dymicki, łowczy z 51 koła PZŁ "Szarak”, cieszy się, że (…) przetrwały zimę w wolierze w bardzo dobrym stanie. – Ptaki zostały parami wypuszczone do lasu.”
Marek Pietrzela
„Dziennik Wschodni”, 16.03.2011r.
 
Wadera została zabita strzałami z broni palnej
„Ślady (…) doprowadziły leśniczego wraz ze Strażą Leśną do ciała martwego wilka. W trakcie oględzin okazało się, że jest to zabita wadera (…). Wszystko wskazuje na to, że zwierzę zostało zabite dwoma strzałami z broni palnej. Wilczyca należała prawdopodobnie do jednej z trzech bytujących na Terenie Nadleśnictwa Czarna Białostocka watah. Według najbardziej aktualnych danych, każda z grup liczy ok. 3-4 osobniki.”
Andrzej Romaniuk
lasypolskie.pl, 16.03.2011r.
 
Myśliwi wabią zwierzynę odpadami z ubojni
„Zdjęcia z odpadami z ubojni rozrzuconymi pod myśliwską amboną przysłał do redakcji czytelnik. - Tak myśliwi z koła Cietrzew wabią lisy i dziki - stwierdził.(…) Czy wiadomo, kto je wyrzucił? - Mógł to zrobić każdy - przyznaje Danuta Sęk, zastępca nadleśniczego z Łagowa. - Ambona stoi przy drodze. Chociaż to droga leśna, teraz praktycznie nieprzejezdna, to jest drogą gminną, każdy mógł tutaj zimą, kiedy ziemia była zmarznięta, wjechać. Prezes Koła Łowieckiego Cietrzew Mieczysław Różycki nie ma wątpliwości, że to działanie ludzi, którzy chcą dokuczyć myśliwym. (…) - Nasza obecność w lesie nie jest na rękę kłusownikom, złodziejom drewna - wyjaśnia. - Oni palą nam ambony, ostatnio spalili kolejne dwie. Policja jest bezradna, a my wiemy, kto to robi. Oblewają rozpuszczalnikami zanęty dla zwierząt. (…)”
Lidia Cichocka
echodnia.eu, 16.03.2011r.
 
Polska Partia Myśliwych
„<> – usłyszał kilka lat temu poseł PiS Marek Suski od kolegi z SLD Andrzeja Brachmańskiego, członka PZŁ, gdy chciał wprowadzić zakaz picia alkoholu na polowaniach. Poprawka została odrzucona, a myśliwi do dziś piją. I to mimo, że wewnętrzne prawo PZŁ im tego zabrania. (…) – Jest wspólny mianownik w psychice myśliwych i polityków. Do władzy i do broni pchają się ludzie agresywni, pozbawieni skrupułów. Tu żądza władzy przekłada się na moc decydowania o życiu lub śmierci zwierzęcia.”
Agata Jankowska
Wprost, 20.03.2011r.
 
Czy wiesz, ile jest u nas zwierząt?
„Leśnicy i myśliwi oszacowali stan zwierzyny w leśnych ostępach.(…) Coroczne obliczenia wskazują, że w Puszczy Augustowskiej przybywa zwierzyny. Nie zawsze sprzyja to równowadze w środowisku naturalnym.– Najgorsze są łosie – uważa nadleśniczy z Augustowa. – Niszczą wszystko, co znajdzie się na ich drodze. W zimie zjedzą lub stratują każdą sadzonkę, która wystaje ponad warstwę śniegu. (…) Najwięcej w Puszczy Augustowskiej jest jednak saren i jeleni. Wprawdzie im szczególnie dała się we znaki ostra zima, ale jakoś zdołały ją przetrwać, chociaż często stanowiły łatwy łup dla wilków i zdziczałych psów. (…) Kilkanaście lat temu w Puszczy Augustowskiej doliczono się tylko jednego rysia. Teraz jest ich prawie dwudziestka. Jeszcze lepiej czują się tutaj wilki.”
(yes)
„Gazeta Współczesna”, 22.03.2011r.
 
Sarny biegają po grobach i zjadają kwiaty
„– Mamy dość tej zwierzyny – skarży się pani Dorota ze Stargardu. – W Dobrzanach mam groby mamy i babci. W sobotę posadziłam na nich świeże kwiaty. W niedzielę po mszy bratków już nie było. Sarny je zżarły! A na grobie babci daniel się załatwił. Mamy tego dosyć! (…) Zwierzęta przyciąga tam jedzenie, głównie stawiane przez mieszkańców, świeże kwiaty. – Te zwierzęta profanują miejsca pochówku – żalą się mieszkańcy. – Wyrządzają ogromne szkody! Przecież za te wszystkie kwiaty płacimy i chcemy, by choć trochę zdobiły groby. (…) Przegonić zwierzaki mogliby myśliwi, ale oni nie chcą do zwierzaków strzelać, bo cmentarz znajduje się we wsi.”
Wioletta Mordasiewicz
„Głos Szczeciński”, 22.03.2011r.
 
Dziki ryją w polach a rolnik musi cierpieć
„- Zwierzęta niszczą nasze łąki i pola! - poskarżył się nam Rolnik z Trzebicza Młyna. Sprawdziliśmy: cholera, zamiast łąk, ludzie mają jedno wielkie pobojowisko! Skarżą się, że odszkodowania od kół łowieckich to grosze. (…) Ludzie ratują się jak mogą. Grodzą łąki i pola elektrycznymi pastuchami, najważniejsze uprawy obstawiają belami siana, przez które dziki nie powinny przejść. Ale jakimś cudem i tak dostają się na pola. Marnym pocieszeniem dla rolników są odszkodowania, o które mogą się starać w kołach łowieckich. Dostają śmieszne pieniądze: kilkadziesiąt, rzadziej kilkaset złotych. - A żeby na takiej łące wyrównać zryty przez dziki teren, zapłacić za paliwo do maszyn, posiać trawę, trzeba jakieś 5 tysięcy.”
„Gazeta Lubuska”, 23.03.2011 r.
 
Potrąciłeś sarnę? To lepiej jej pomóż
„Dzika zwierzyna już zaczęła wybiegać na jezdnię, wprost pod koła samochodów. Kierowców, którzy uciekną z miejsca wypadku czeka słona kara.(…) - Z ustawy o ochronie zwierząt wynika, że kierowca potrącając zwierzę zobowiązany jest w miarę możliwości do zapewnienia mu pomocy - informuje (…) oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Zwierzę jako istota żyjąca zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek winny mu jest ochronę, opiekę, szacunek. Co w praktyce ma oznaczać pomoc "w miarę możliwości”? - Zgłoszenie potrącenia odpowiednim służbom - odpowiada oficer prasowy. Zatem kogo kierowca ma powiadomić? Najlepiej policję lub straż miejską. (…) Padłą zwierzyną chętnie zajmują się koła łowieckie. - Mamy narzucony plan odstrzałów, w przypadku jeleniowatych musimy go wykonać w stu procentach, by uniknąć kar - wyjaśnia Henryk Krzywdziński (…), łowczy chełmińskiego Koła Łowieckiego. - Plan jest wygórowany, więc zwierzynę potrąconą chętnie zbieramy z dróg i przekazujemy do utylizacji. Wliczamy ją do planu i o tyle mniej musimy wtedy odstrzelić. (…) Co grozi kierowcy, który potrącił zwierzę i uciekł? - Jeśli ktoś poda nam numery rejestracyjne, znajdziemy sprawcę - zapewnia oficer prasowy. - Taka osoba podlega karze aresztu lub grzywny. Sąd może orzec nawiązkę do 1 tys. złotych na cel związany z ochroną zwierząt.”
Monika Smól
„Gazeta Pomorska.pl”, 24.03.2011r.
 
Zastrzelili psa. Bo się wałęsał po lesie
„W Santocznie pod Gorzowem od miesięcy kręcił się bezpański pies. Wieś twierdzi, że nie był agresywny. Jedna z mieszkanek się go bała. (…) - W końcu w marcu kobieta (…) zagroziła, że skoro gmina nie może nic z tym zrobić, to ona zawiadomi telewizję i gazety. Wtedy zawiadomiłam koło myśliwskie. Niech oni zdecydują... Postanowili, że trzeba psa odstrzelić - mówi wójt. Kilka dni po telefonie do myśliwych, do urzędu zgłosiła się kobieta, która chciała przygarnąć psa. - Miała pretensje. Opowiadała, że dokarmia psa i nie można go tak po prostu zastrzelić, bo nie jest agresywny. (…) Prezes koła "Orzeł", zarzeka się, że pies łowczym był znajomy. Wiele razy - twierdzi - widzieli go przy zwłokach saren. - Kłusował, jestem tego pewien. Wiem to z relacji sąsiadów. Jeden z sąsiadów opowiadał mi, że pies był agresywny, warczał na ludzi - mówi prezes (…). - Bezpańskie psy to wielki problem. Zabijają zwierzynę leśną. Wprawdzie robią to, aby przeżyć, ale stanowią zagrożenie dla zwierząt, które należą do skarbu państwa. Według przepisów powinno się je odstrzelić - tłumaczy. (…) Inspektorzy TOZ nagrali rozmowy z mieszkańcami. Ci mówią, że pies nie był agresywny. Nie widzieli, jak atakuje ludzi. Niektórzy go dokarmiali.
Komentarz (fragmenty): Zanim go trafiła kula myśliwego, przeżył kilka miesięcy. Nikt nie wie, jak na niego wołano. Był wygnańcem, bo ktoś go porzucił. Podchodzącym pod domy ludzi, żeby znaleźć jakieś resztki jedzenia. Przestraszonym zwierzęciem, które całą zimę morderczo walczy o przetrwanie. (…) Gdy śmiertelnie postrzelony umierał, nawet przez myśl mu nie przeszło, że jest przestępcą - "polował na zwierzynę, będącą własnością skarbu państwa". Gdyby trafił do schroniska od razu, oszczędzono by mu cierpień, które trudno sobie wyobrazić. Przecież nie zagryzał saren, bo ma taką naturę. Instynkt podpowiadał mu co innego.”
Agnieszka Drzewiecka
„Gazeta Wyborcza” Gorzów, 25.03.2011r.
 
Polowanie to hobby czy sport?
„- Po polowaniu, gdy już pochylamy się nad ustrzeloną zwierzyną, musimy jej krwią pomazać sobie policzki. W ten sposób oddajemy jej hołd i ostatni kęs – opowiada pan Darek z Bydgoszczy, myśliwy.Nie można polować bez zezwolenia. Trzeba należeć do Polskiego Związku Łowieckiego. Większość myśliwych traktuje polowania jako hobby, sport. Tylko: czy można rozrywką nazywać strzelanie do zwierząt i potem brudzenie sobie rąk jeszcze ciepłą krwią? – My tak tego nie postrzegamy. Nazywamy siebie naturalnymi selekcjonerami przyrody – mówi pan Darek. - Nie ma wilków. Drapieżników jest też mało. Ktoś to musi w lesie robić, prawda? (…) Przed każdym polowaniem zbiorowym gra się na rogu melodię "Początek polowania na łowy". Nie da się zostać myśliwym, nie znając języka polujących. (…) Dlaczego polują? – Chodzi o dreszczyk adrenaliny, czasem nerwy, wyścig z czasem i zwierzyną. No i o satysfakcję. Do dziś na ścianie w moim salonie wisi skóra z pierwszego dzika, którego sam ustrzeliłem – opowiada jeden z myśliwych.”
Katarzyna Piojda
„Gazeta Pomorska.pl”, 25.03.2011r.
 
Bezzasadna skarga kasacyjna myśliwego z Przemyśla
„W lutym 2007 roku pan Dariusz spacerował po lesie w okolicach Korczowej. Tam na dziki samotnie polował Henryk W. z Koła Łowieckiego "Ryś” w Przemyślu. Kiedy je dostrzegł, wycelował i wystrzelił. Kilka minut później zamiast zwierzęcia znalazł martwego człowieka. (…) Proces w tej niecodziennej sprawie miał charakter poszlakowy. Obrońcy podsądnego twierdzili, że brak jest jednoznacznych dowodów na to, że śmiertelny strzał padł właśnie z "kniejówki” ich klienta (biegli dopuścili tylko taką możliwość).”
Dariusz Delmanowicz
nowiny24.pl, 26.03.2011r.
 
Radzyń Podlaski: Pies Atos wytropił kłusownika
„Oficer dyżurny radzyńskiej policji otrzymał zgłoszenie od myśliwego koła łowieckiego "Leśnia” o nieżywej sarnie. Zwierzę leżało we wnyku. Sprawą zajęli się radzyńscy kryminalni oraz policyjny pies Atos ze swoim przewodnikiem. Atos (…) szybko doprowadził funkcjonariuszy na podwórko podejrzanego o kłusownictwo. (…) Mężczyzna przyznał się do ustawienia wnyków. - Sarny nie zabrał, gdyż stwierdził, że była już napoczęta przez leśne zwierzęta.”
(pim)
„Dziennik Wschodni”, 27.03.2011r.
Zebrał ADP

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.