Treści publikowane na tej stronie możesz czytać za darmo dzięki osobom, które kupują „Brać Łowiecką” i w ten sposób wspierają naszą działalność. Dziękujemy czytelnikom papierowego i elektronicznego wydania czasopisma! Jeżeli uważasz zamieszczane tutaj materiały za wartościowe, to zachęcamy do kupowania miesięcznika. Dołącz do grona naszych prenumeratorów!
Aktualności
Ad vocem „Wpływu polowań na ptaki i sposobów ograniczania ich negatywnego oddziaływania”

W BŁ nr 5/2019 Artur Mikiciński w swoim tekście „Skrzydlata pseudonauka” w bardzo emocjonalnych słowach skomentował pracę Cezarego Mitrusa i Adama Zbyryta „Wpływ polowań na ptaki i sposoby ograniczania ich negatywnego oddziaływania”. To, co znajdowało się w tym artykule, stało w sprzeczności z doświadczeniem życiowym oraz myśliwskim Mikicińskiego i zapewne czuł się on urażony w jego mniemaniu pomówieniami. Adam Zbyryt zgodnie z najlepszymi standardami dostał szansę na replikę i w BŁ nr 9/2019 („Replika na artykuł »Skrzydlata pseudonauka«”) wyjaśnił nam, jak trudnego zadania się podjęli z Cezarym Mitrusem i jak starannie są sprawdzane tego typu artykuły w poważnym czasopiśmie, a takim jest „Ornis Polonica”. Przekonywał też, że artykuł zawiera przykre dla myśliwych, ale jednak naukowo potwierdzone prawdy. Postanowiłem przeanalizować tę pracę. W trakcie doszedłem do wniosku, że może jakieś systemy pisania i sprawdzania jednak zawiodły.
3 grudnia 2019 r. wysłałem, zgodnie z zasadami zamieszczonymi na stronie czasopisma „Ornis Polonica”, swoją replikę na mail redaktora naczelnego – prof. Tadeusza Stawarczyka. Były jakieś kłopoty z tym adresem, więc wyszukałem właściwy kontakt do profesora na stronie uczelni i poprosiłem o informację, czy mój artykuł ma szansę na wydrukowanie. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, dlatego pod koniec lutego jeszcze raz mailowo zadałem profesorowi pytanie o los mojej repliki. Dodatkowo, aby się upewnić, że tekst na pewno dotarł, to samo pytanie wraz z załączonym artykułem skierowałem do czterech członków redakcji. Na jakąkolwiek reakcję również się nie doczekałem, a ponieważ minęło już sześć miesięcy, jakie „Ornis Polonica” ma na odpowiedź zgodnie ze swoim regulaminem, temat najprawdopodobniej został przez zespół tego pisma zlekceważony. Poniżej zamieszczam artykuł, który tam przesłałem (tutaj w wersji zredagowanej przez zespół „Braci Łowieckiej”). Pisałem go z myślą o wydruku w piśmie naukowym, stąd jest trochę, nazwijmy to, dystyngowany.
Abstrakt: Teza przedstawiona przez autorów (Mitrus & Zbyryt 2015), że nawet ponad 30% ptaków zabijanych w Polsce przez myśliwych należy do gatunków chronionych, nie znajduje potwierdzenia w cytowanej pracy źródłowej (Wiehle & Bonczar 2007). Damian Wiehle i Zbigniew Bonczar prowadzili swoje badania na dwóch rybnych stawach hodowlanych. Ptaki były tam zabijane (strzałem) zarówno przez pracowników stawów w celu ograniczenia strat gospodarczych, jak i przez myśliwych w czasie sezonu łowieckiego. Znaleziono również znaczącą liczbę martwych ptaków padłych z innej przyczyny niż strzał. Ponadto założenie, że proporcje gatunków wśród znalezionych martwych ptaków są identyczne jak w przypadku pozyskania łowieckiego, wydaje się zupełnie bezzasadne.
Z zainteresowaniem sięgnąłem po artykuł „Wpływ polowań na ptaki i sposoby ograniczania ich negatywnego oddziaływania” Cezarego Mitrusa i Adama Zbyryta, który pojawił się w „Ornis Polonica” 2015, z. 56. Chciałbym się skupić na jednym fragmencie tego opracowania – „Zabijanie ptaków objętych ochroną gatunkową”. Padły tu bowiem bardzo ważne stwierdzenia warte zacytowania w całości: „W Polsce nawet ponad 30% zabijanych w czasie polowań ptaków stanowią gatunki ściśle chronione, w tym wiele znajdujących się w załączniku I dyrektywy ptasiej, np. bąk Botaurus stellaris, czapla biała Ardea alba, błotniak stawowy Circus aeruginosus, rybitwa rzeczna Sterna hirundo, dubelt Gallinago media, bielik Haliaeetus albicilla (Wiehle & Bonczar 2007, Ledwosiński 2008), co może znacząco negatywnie wpływać na zachowanie ich właściwego stanu ochrony. Do najczęściej strzelanych gatunków ptaków objętych ochroną należą śmieszki Chroicocephalus ridibundus, mewy białogłowe Larus cachinnans, łabędzie nieme Cyngus olor, cyranki A. querquedula i perkozy dwuczube Podiceps cristatus. Poza tym ofiarą myśliwych padają tak rzadkie kaczki jak podgorzałka Aythya nyroca czy hełmiatka Netta rufina (Wiehle & Bonczar 2007)”.
Te stwierdzenia, a zarazem oskarżenia, oparto na pracy „Śmiertelność ptaków w warunkach stawów rybnych” (Wiehle & Bonczar 2007). Już sam tytuł informuje nas, że badania prowadzono na pewnych wyjątkowych akwenach, mianowicie na stawach rybnych Przeręb i Spytkowice koło Zatora. Dla prowadzących taką działalność gospodarczą wybrane gatunki ptaków są generatorem szkód, bo zjadają karmę dla ryb oraz same ryby w różnych stadiach wzrostu. Autorzy zbierali martwe ptaki, po czym ustalali gatunek i prawdopodobną przyczynę śmierci. Z artykułu wynika, że wiele z tych osobników zginęło z powodu działalności pracowników gospodarstwa rybackiego. Cytuję: „Gatunkiem szczególnie eksterminowanym przez pracowników gospodarstw stawowych była czapla siwa, której odstrzał na terenie stawów rybnych w Polsce jest zgodny z prawem. (…) Zaskakujące są dane o celowym prześladowaniu bąka, gatunku chronionego i zagrożonego wyginięciem, umieszczonego w Polskiej czerwonej księdze zwierząt (Dombrowski 2001). Na badanym terenie bąk występuje niezbyt licznie i nie tworzy większych koncentracji (Wiehle et al. 2002), w związku z tym jego wpływ na populacje ryb jest znikomy. Przypuszcza się, że intensywny odstrzał śmieszki i mewy białogłowej wynikał z przeświadczenia pracowników gospodarstw rybackich o stratach, jakie wyrządzają te gatunki w okresie odłowu ryb”.
Damian Wiehle i Zbigniew Bonczar przypisują odstrzał gatunków chronionych również myśliwym, bo w drugiej połowie roku, gdy zaczyna się sezon polowań, rośnie liczba znajdowanych martwych ptaków, choć oczywiście autorzy nie mieli danych, kto dokonał takiego odstrzału. Przyjrzyjmy się sytuacji łabędzia niemego. Dziś jest to ptak tak lubiany przez ludzi jak chyba tylko bocian biały. Celowe zabijanie łabędzi, symbolu piękna, miłości i wierności, zostałoby uznane przez społeczeństwo za zbrodnię. Panowie Cezary Mitrus i Adam Zbyryt obarczają winą myśliwych i umieszczają łabędzia niemego na trzecim miejscu na liście gatunków chronionych, które zabijają myśliwi (11,1% wśród odnalezionych martwych ptaków). Tymczasem w pracy źródłowej (Wiehle & Bonczar 2007) pojawia się wprawdzie informacja o znalezieniu 38 martwych łabędzi, ale przyczynę śmierci 22 z nich określono jako naturalną, a 16 – nieznaną. Nie ma ani słowa o łabędziu, który zginął z ręki myśliwego czy ogólnie od strzału.
W tym miejscu należy rozróżnić polowanie i odstrzał redukcyjny. Polowanie mogą wykonywać wyłącznie myśliwi, a podlegają mu tylko gatunki łowne. To, co robią pracownicy gospodarstw rybackich stosownie do uzyskanych pozwoleń, jest odstrzałem redukcyjnym. Jeśli w wyniku celowego odstrzału giną ptaki nieujęte w tych dwóch kategoriach, to mamy do czynienia z kłusownictwem.
Zupełnie innym zagadnieniem pozostaje, czy dane, które uzyskali w swoich ciekawych badaniach Damian Wiehle i Zbigniew Bonczar, mogą posłużyć do ustalenia procentowego udziału poszczególnych gatunków wśród wszystkich strzelonych przez myśliwych. Aby tak było, prawdopodobieństwo, że jakiś ptak zostanie nieznaleziony lub porzucony przez myśliwego, powinno się utrzymywać na podobnym poziomie dla każdego gatunku. Czyli jeśli przyjmiemy hipotetycznie, że myśliwi zastrzelą np. 100 śmieszek i 100 krzyżówek, to powinni wziąć ze sobą do domu powiedzmy 98 śmieszek i 98 krzyżówek, a po dwa osobniki tych gatunków zostawić w wodzie [czy ktoś widział myśliwego niosącego śmieszkę na trokach? – przyp. aut.]. Do podobnych, kontrowersyjnych wniosków doszlibyśmy, analizując np. udział kaczek gatunków chronionych wśród wszystkich martwych kaczek znalezionych przez badaczy. Przez siedem lat badań znaleźli oni m.in.: 30 krzyżówek, cztery krakwy, trzy świstuny oraz po jednej podgorzałce i hełmiatce. Z załączonych statystyk łowieckich wynika, że w sezonach 2003/2004, 2004/2005, 2005/2006 i 2006/2007 strzelano średnio po mniej więcej 1350 krzyżówek. Gdyby rozumowanie Cezarego Mitrusa i Adama Zbyryta uznać za poprawne i ze znalezionych postrzałków oraz martwych ptaków wnioskować o ich całkowitym udziale w pozyskaniu, można by szacować, że na badanych stawach zginęło po ponad 100 świstunów i krakw, a także po kilkadziesiąt hełmiatek i podgorzałek. Jeśliby taki sam udział gatunków przenieść na całkowite pozyskanie kaczek w Polsce, to okazałoby się, że te gatunki wcale nie są takie rzadkie. A ile w takim razie zginęło łabędzi, skoro znaleziono ich więcej niż krzyżówek? Prosta proporcja i otrzymujemy 1710 sztuk rocznie. W żadnym wypadku z danych przedstawionych w pracy Damiana Wiehlego i Zbigniewa Bonczara nie można wyciągać wniosku o 30-procentowym udziale gatunków chronionych w całkowitej liczbie ptaków strzelonych przez myśliwych i pracowników gospodarstw rybackich. Ale to zrobiono.
Niezależnie od prywatnego zdania autorów na temat polowań na ptaki nauka powinna dostarczać rzetelnej wiedzy o opisywanym zagadnieniu. Ja jestem tylko amatorem poszukującym wiedzy i nie należę do grona myśliwych. Gdy trafiam na artykuł, gdzie znajduję niedopowiedzenia, manipulacje czy błędy logiczne, zaczynam się zastanawiać, komu mam wierzyć. Pracę Cezarego Mitrusa i Adama Zbyryta w tej chwili stosunkowo często cytują środowiska antymyśliwskie. Informacja o 30-procentowym udziale ptaków chronionych w całkowitym odstrzale realizowanym przez myśliwych jest jej najlepiej znanym fragmentem. Zapewne niewiele osób dociera do źródła tej wiadomości, z którego nic podobnego nie wynika. A to wszystko m.in. dlatego, że praca ukazała się w renomowanym czasopiśmie naukowym.
Podsumuję jeszcze raz w prosty sposób, co się wydarzyło. Cezary Mitrus i Adam Zbyryt przypisali myśliwym ptasie ofiary, które padły w wyniku działalności pracowników stawów rybnych, ograniczających w ten sposób straty związane z hodowlą. Praca źródłowa wręcz sugeruje, że najczęściej ginące gatunki chronione, takie jak śmieszka, mewa białogłowa czy rzadziej spotykany bąk, mogły padać z tego powodu. Najbardziej jaskrawym przykładem tendencyjnego potraktowania tematu jest tu chyba łabędź. Nie ma dowodu, aby choć jeden zginął od śrutu, jednak społeczeństwo zostało poinformowane, że te powszechnie darzone sympatią ptaki giną w wyniku polowań przez fantazję myśliwych.
Swego rodzaju kuriozum w logicznym myśleniu jest wnioskowanie na podstawie pozostawionych w wodzie martwych ptaków o składzie gatunkowym w pozyskaniu łowieckim. Myśliwi muszą polować z ułożonymi do aportowania psami, skrzętnie wyszukującymi strzelone sztuki, czego najlepszy dowód stanowi znalezienie przez badaczy w ciągu siedmiu lat tylko 30 krzyżówek mimo upolowania wielu tysięcy tych ptaków. To, co zostało w wodzie, było po prostu nikomu niepotrzebne lub jeśli już trafiła się pomyłka, to myśliwy ze wstydem porzucał zdobycz. Czy pracownicy gospodarstw rybackich też polowali z psami na wyrządzające im szkody ptaki, po czym starannie je zbierali – nie wiem. Ogólnie ptaki porzucone w wodzie w moim mniemaniu raczej były nieużyteczne i dlatego ich nie podnoszono.
Nie zaliczam się do wrogów myśliwych, ale gdyby naprawdę strzelali oni prawie co trzeciego ptaka chronionego gatunku, tobym kazał odebrać im broń za kłusownictwo. A co myślą o myśliwych czytający takie rewelacje mniej zorientowani czytelnicy? Sądzę, że pasują tu idealnie przepisy Kodeksu karnego:
Art. 212. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Niebawem rozpocznie się sezon polowań na ptaki i znów usłyszymy teorie o 30-procentowym udziale ptaków chronionych w pokocie, stawiające myśliwych w wyjątkowo złym świetle. Oczywiście nie można wykluczyć, że ta sytuacja wynika ze zwykłych, ludzkich błędów autorów tekstu, ale błędy się prostuje. Do tego potrzebna jest zaś dobra wola zarówno autorów, jak i redakcji „Ornis Polonica”. Jeśli to nie nastąpi, to w obronie swojego dobrego imienia muszą wystąpić poszkodowani, czyli myśliwi i przede wszystkim PZŁ lub ich przedstawiciele.
Tekst i zdjęcia Ryszard Adamus
(adamus.ryszardd@gmail.com) | BŁ nr 8/2020
Przeczytaj również
- Wesołych świąt!
- Związek Zawodowy „Wspólna Sprawa” – rok działalności w obronie łowiectwa
- Pierwszy Piernikowy Przegląd Sygnalistów Myśliwskich w Toruniu
- UE uchyla drzwi do aktywnej ochrony wilka w państwach członkowskich
- Rzadka żołędnica znaleziona na Suwalszczyźnie
- KE rozpoczyna prace nad całkowitym wycofaniem ołowiu z amunicji myśliwskiej
- Puchar Bałtyku 2025. Druga edycja konkursu dzikarzy na Łotwie
- Przegrało dobro psów myśliwskich
- Organizacja KZD PZŁ w marcu nie ma sensu?
- Co dalej z Zespołem do spraw reformy łowiectwa? MKiŚ zapowiada usprawnienie jego działania