Prowadzący polowanie o postrzeleniu myśliwego
Grudzień 23
20:50
2019
Wydrukuj
Poniżej publikujemy list od przewodniczącego zarządu KŁ „Mewa” w Legionowie. 15 grudnia 2019 r. prowadził on w Kurkach pod Olsztynkiem polowanie, na którym doszło do postrzelenia myśliwego.
Koledzy Myśliwi, ponieważ nasze koło dotknęła fala hejtu, nie mogę stać obojętnie wobec nieprawdziwych informacji. Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Fakty są zgoła inne niż wiadomości ogłoszone m.in. w portalu „Dziennik Łowiecki”. Prowadziłem polowanie. Usłyszałem przez radio, że został trafiony kolega. Nogi się pode mną ugięły, poprosiłem o powtórzenie. Okazało się, że postrzelono myśliwego w rękę i brzuch. Przez brak zasięgu pobiegłem na wzgórze i zacząłem wzywać pomoc, zadzwoniwszy na numer 112. Zgłosiłem postrzał. Przybycie zespołu ratunkowego i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nastąpiło w ciągu kilku minut, bardzo szybko udzielono więc pomocy poszkodowanemu. Jednocześnie zjawiła się policja, zaczęła zabezpieczać ślady i badać alkomatem myśliwych. Wszyscy uczestnicy polowania umieszczeni na liście złożyli dokładne zeznania. Przesłuchania trwały do późnych godzin nocnych. Nikt nie był pijany, prawie każdy myśliwy i naganiacz miał radio do zachowania łączności między sobą. To właśnie naganiacz za pomocą radia powiadomił innych uczestników zbiorówki o całym zdarzeniu. Opisałem tu rzeczywisty przebieg wydarzeń. Każdy dziennikarz może uzyskać prawdziwe informacje dotyczące tego wypadku, dzwoniąc do KPP w Olsztynie bądź do rzecznika prasowego KWP w Olsztynie. Zamiast podać swoje nazwiska, koledzy użyli nicków i rozpisywali się na łamach „Dziennika Łowieckiego” o tym smutnym wydarzeniu. Korzystali ze szczątkowych informacji i dolewali oliwy do ognia. Komu na tym zależało? Każdy hejtujący niech odpowie sobie sam na to pytanie. Pragnę podziękować na łamach „Braci Łowieckiej” Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu oraz wszystkim służbom medycznym za tak szybko przeprowadzoną akcję ratunkową. Dziękuję również redakcji BŁ za możliwość zamieszczenia krótkiego, ale rzetelnego opisu tego wypadku.
Grzegorz Kozibąk, KŁ nr 34 „Mewa” w Legionowie