strona główna

Aktualności

Napisali o myśliwych - z prasy polskiej

Listopad 04 16:02 2011 Wydrukuj

WRZESIEŃ

W listopadowym numerze nie został opublikowany wybór doniesień z prasy polskiej. Całość zamieszczamy poniżej.
Zachęcamy czytelników do przesyłania pod adresem braclowiecka@oikos.net.pl materiałów o polskim łowiectwie publikowanych na łamach lokalnej prasy.


Grozi nam epidemia wścieklizny?
„Wścieklizna, groźna choroba zakaźna może się rozprzestrzeniać. Kuna i trzy lisy, wcześniej był jeszcze pies – zwierzęta chore na wściekliznę znaleziono na terenie powiatu jasielskiego. (…) – W ostatnich latach rozprzestrzenianie się choroby skutecznie ograniczają wiosenne szczepienia lisów. Jak widać, nie wszystkie, szczególnie młode osobniki, przyjęły szczepionkę, stąd zagrożenie.– mówi (…) powiatowy lekarz weterynarii w Jaśle. (…) Uwaga! Obszar zagrożony wścieklizną zwierząt! – tabliczki z takimi ostrzeżeniem pojawiły się w 14 miejscowościach powiatu (…). Jak widać nie ma żartów, skoro powiatowy lekarz weterynarii wydał takie rozporządzenie. Na tym obszarze nakazuje się trzymanie psów na uwięzi, a kotów w zamknięciu. Jeśli ktoś chciałby wywieźć swojego pupila poza teren zagrożony musi uzyskać na to zgodę weterynarii. (…) Zakazane są też wszelkie polowania (…). U człowieka okres wylęgania się choroby, czyli do czasu do wystąpienia pierwszych objawów, wynosi od 7-10 dni do ponad 1 roku. (…) Najgorsze jest (…) to, że kiedy pojawiają się pierwsze objawy wścieklizny, jest już za późno na leczenie”.
Ewa Wawro

nowiny24.pl, 1.09.2011 r.

Dziki poszarpały kobietę! Weterynarz kazał je odstrzelić
„Kara grzywny grozi 57-letniemu mężczyźnie, który bez zezwolenia przetrzymywał na swojej posesji dziki. (…) Zwierzęta wydostały się z zagrody i zaatakowały sąsiadkę. Kobieta z ranami szarpanymi prawego pośladka trafiła do szpitala. Decyzją lekarza weterynarii, dziki zostały odstrzelone”.

(mad)

„Gazeta Lubuska”, 2.09.2011 r.

Inspektorat weterynarii rozpoczął szczepienie lisów przeciw wściekliźnie
„Akcja szczepienie lisów przeciw wściekliźnie rozpoczęła się w województwie śląskim. (…) Na pola, łąki, do lasów, ogródków działkowych i parków trafi około 200 tys. szczepionek. (…) Po zakończeniu akcji, przez dwa tygodnie, nie wolno wyprowadzać na tereny niezabudowane zwierząt domowych. (…) Zastępca Śląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii (…) poinformowała, że po dotychczas prowadzonych akcjach znacznie spadło występowanie wścieklizny wśród zwierząt. Od 2003 roku odnotowywane były pojedyncze przypadki wystąpienia choroby. Po raz ostatni lekarze zetknęli się z tą chorobą w 2006 roku. Dotknęła ona nietoperza.

Z danych przekazywanych przez myśliwych wynika, że w województwie śląskim żyje obecnie ponad 7,5 tys. lisów”.

PAP

„Dziennik Zachodni”, 2.09.2011r.

Poszukiwany od lat kłusownik zatrzymany na gorącym uczynku
„Straż Leśna i gdańscy policjanci zatrzymali na gorącym uczynku poszukiwanego od kilku lat kłusownika. (…) Straż Leśna poinformowała o swoich ustaleniach policję i wspólnie zorganizowano zasadzkę. Teren leśny w okolicach Gdańska Brętowa został otoczony kordonem. Mężczyzna dał się w nim zamknąć i został zatrzymany z nabitą bronią gotową do strzału. - Po sprawdzeniu w policyjnych rejestrach okazało się , że to broń, która została skradziona prawie 10 lat temu - dodaje rzecznik prasowy Nadleśnictwa Gdańsk. - To specjalistyczna broń trójlufowa - dubeltówka łączona z bronią kulową. (…) Mężczyzna odpowie za polowanie bez wymaganych zezwoleń, nielegalne posiadanie broni i posługiwaniem się skradzionym przedmiotem. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia”.

Agata Grzegorczyk

„Dziennik Bałtycki”, 5.09.2011r.

Ochrona zwierząt z poprawkami senatorów
„Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt i utrzymaniu porządku w gminach 18 sierpnia (…). Komisje senackie: Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, Środowiska na wspólnym posiedzeniu przyjęły poprawkę senatora Jana Olecha (PO), która z katalogu podmiotów, które mogą stwierdzić potrzebę bezzwłocznego uśmiercenia zwierzęcia (by zakończyć jego cierpienie), wykreśla członków PZŁ. (…) W myśl ustawy każdy kto napotka w lesie lub poza terenem zabudowanym porzuconego psa lub kota - w szczególności na uwięzi - musi powiadomić o tym schronisko dla zwierząt, straż gminną lub policję. Oznacza to m.in., że myśliwi nie będą mogli odstrzeliwać błąkających się zwierząt domowych. (…) W ustawie zakazano także tzw. kopiowania, czyli przycinania psom ogonów i uszu dla celów estetycznych.

Ustawa stanowi, że gminy będą opracowywały co roku program opieki nad zwierzętami bezdomnymi, obejmujący m.in. zapewnienie im miejsca w schronisku, sezonowe dokarmianie, poszukiwanie dla nich właścicieli, a także sterylizację lub kastrację”.

jaga, pap

„Rzeczpospolita”, 7.09.2011r.

Dzik czeka za progiem
„W gminie Krzeszowice funkcjonuje sześć kół łowieckich (…). Z działalności niektórych z nich mieszkańcy nie są zadowoleni. (…) Michalina Nowakowska-Malczyk uważa, że miejsce zwierzyny jest w lesie i powinna ona żerować na wyznaczonych żerowiskach, a nie w polach rolników, gdzie myśliwi ustawili ambony do obserwacji zwierząt. (…) Przewodnicząca RM uważa, że bardzo ważnym elementem jest właściwa wycena szkód poczynionych przez zwierzęta. (…) Gmina wspiera koła łowieckie, przyznając im pieniądze na zakup ziaren do obsiewania pól i nawozy czy środki odstraszające zwierzęta. Jednak, jak podkreśliła naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego, gospodarka łowiecka nie jest zadaniem gminy. Leży w kompetencjach Nadleśnictwa (…) oraz Rady Łowieckiej. One opracowują plany hodowlane. W pewnym zakresie np. o odłowie czy redukcyjnym odstrzale zwierząt - decyduje starosta. Natomiast za szkody na obszarach niewchodzących w obwód łowiecki - wojewoda. W sezonie 2010/2011 koła wypłaciły rolnikom w gminie Krzeszowice 41,65 tys. zł”.

Ewa Tyrpa

„Dziennik Polski”, 8.09.2011r.

Czy państwo ma płacić za wszystkie szkody bobrów
„Sąd Rejonowy w Pile ustalił, że właściciele działek narażeni na szkody wyrządzane przez te zwierzęta nie mogą się bronić przed kolejnymi stratami. Art. 126 ust. 1 pkt 5 ustawy o ochronie przyrody daje im wprawdzie prawo żądania odszkodowania od Skarbu Państwa, mogą się go jednak domagać tylko właściciele gospodarstw rolnych, leśnych i rybackich.

Pozostali właściciele działek nie mają szans na te pieniądze. Nie mogą nawet wystąpić do sądu o odszkodowanie na podstawie zasad ogólnych, z kodeksu cywilnego. Sąd Najwyższy w swoim wyroku z 7 września 2000 r. (…) stwierdził bowiem, że można żądać odszkodowania na podstawie kodeksu cywilnego, tylko gdy nie ma przepisów szczególnych w tej sprawie. W tym wypadku zaś takie uregulowania są, tyle że nie dają prawa do odszkodowania wszystkim właścicielom. (…) Z tego powodu Sąd Rejonowy w Pile zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym, czy jest zgodny z konstytucją art. 126 ust. 1 pkt 5 ustawy o ochronie przyrody w zakresie, w jakim uzależnia odpowiedzialność Skarbu Państwa za szkody wyrządzone przez bobry od zaistnienia ich wyłącznie w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim”.

Renata Krupa-Dąbrowska

„Rzeczpospolita”, 8.09.2011r.

Myśliwy zastrzelił żonę, bo myślał że to dzik
„40-letni Jacek W. siedział przyczajony w krzakach. Nagle, w odległości 100 metrów, zobaczył zarys postaci. Był święcie przekonany, że to dzik. Nie zastanawiając się długo, przymierzył broń i strzelił. (…) - Okazało się, że to nie było zwierzę, a bliscy myśliwego: jego żona oraz 38-letni przyjaciel (…), też myśliwy, ze swoją żoną - opowiada nadkomisarz Mariusz Furgała z KPP w Dzierżoniowie.
Kula wystrzelona przez Jacka W. zabiła jego żonę (…), która, mimo reanimacji, zmarła po kilkunastu minutach. Pocisk trafił ją w brzuch, co najprawdopodobniej spowodowało krwotok wewnętrzny. Myśliwy został zatrzymany. Był trzeźwy, podobnie jak inni uczestnicy polowania. Miał też niezbędne dokumenty łowieckie. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu do 5 lat więzienia. (…) Mężczyzna przyznał się (…) do winy. (…) - Pamiętajmy, że w kraju mamy ponad 110 tysięcy myśliwych. A to tylko ludzie, którzy, niestety, popełniają błędy – dodaje prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Wałbrzychu. Tłumaczy, że polowania teoretycznie są bardzo bezpieczne. A jeśli dochodzi do wypadku, wówczas zawsze winę ponosi człowiek. -Albo nieprawidłowo obchodzi się z bronią, albo też działa zbyt pochopnie. Myślę, że tak było w tej sytuacji. Zadziałała adrenalina – uważa”.

Małgorzata Moczulska

„Gazeta Wrocławska”, 12.09.2011r.

Zając pod ochroną
„Przez dwa lata myśliwi nie będą mogli polować na zające i kuropatwy. Takie rozporządzenie chce wprowadzić minister środowiska. PZŁ i część przyrodników uważa jednak, że i tak nic to nie da. (…) - Zające i kuropatwy to tradycyjni mieszkańcy polskich pól. Oba te gatunki mogą już niedługo zniknąć z naszego krajobrazu. Dlatego musimy podjąć zdecydowane działania i zakazać polowań na nie – wyjaśnia Minister środowiska Andrzej Kraszewski (…). Rozporządzenie jest w tej chwili w ostatniej fazie uzgodnień międzyresortowych, ministerstwo chce je wprowadzić jak najszybciej, by już w tym roku nie można było polować na zające (…). Pomysł ministra nie podoba się jednak myśliwym, PZŁ podkreśla, że od lat prowadzi programy, których celem jest zwiększenie liczebności tych gatunków zwierząt (…). Na spadek liczby zajęcy i kuropatw wpływ mają przede wszystkim zmiany w środowisku, wielkoobszarowe uprawy zbóż, choroby oraz rosnąca liczba drapieżników. Podobnie pisze w swojej opinii Państwowa Rada Ochrony Przyrody”.

Joanna Bosakowska

„Gazeta Wyborcza”, 15.09.2011r.

Montują 50 specjalnych rur
„Na realizację projektu «Ochrona siedlisk Bobra Europejskiego» WFOŚiGW w Białymstoku przyznał RDOŚ 50 tys. zł. Za te pieniądze zostanie zamontowanych 50 rur w tamach bobrowych na terenie województwa. (…) Zamontowane rury przelewowe umożliwiają przepływ wody przez zaporę, zbudowaną przez bobry. To skutecznie niweluje straty rolników, wyrządzane podtopieniami, a zatrzymuje zwierzę przy tamie, i zniechęca je do osiedlania się w innej okolicy, budowania nowych tam oraz powodowania kolejnych strat. W województwie podlaskim zamieszkuje obecnie ok. 1/3 ogólnopolskiej populacji bobra europejskiego (ok. 15 tys. sztuk). To powoduje, że i szkody wyrządzane przez bobry w naszym województwie są największe. Tylko w tym roku rolnicy złożyli do RDOŚ w Białymstoku 1045 wniosków o odszkodowanie (…) Zwierzęta niszczą też drzewostan. – Montowanie rur to kolejna, ekologiczna metoda walki z bobrami, (obok odławiania i przesiedlania, zezwoleń na niszczenie tam oraz odstrzału), dzięki której można ograniczać szkody powodowane przez te chronione prawem zwierzęta – zaznacza rzecznik RDOŚ w Białymstoku”.

Urszula Ludwiczak

„Gazeta Współczesna”, 16.09.2011r.

Zwierzęta niszczą, a państwo płaci miliony
„Na Podkarpaciu w tym roku prawdziwym utrapieniem są niedźwiedzie, które niszczą pasieki. Z kolei Podlasie upodobały sobie bobry. (…) Bobry i niedźwiedzie, również żubry i rysie są zwierzętami chronionymi. (…) Mówi o tym ustawa o ochronie przyrody. Na jej podstawie właściciele zniszczonej nieruchomości mogą żądać odszkodowania od Skarbu Państwa, ale tylko ci, którzy są właścicielami gospodarstw rolnych, leśnych i rybackich (…).Przepisy nie pozwalają uzyskać odszkodowań za szkody poczynione w obrębie innych nieruchomości, np. na działce rekreacyjnej. (…) Podobnie jest ze zwierzętami łownymi, takimi jak: dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny. Na odszkodowanie za straty, które spowodowały, mogą liczyć rolnicy na podstawie prawa łowieckiego. (…) Pieniądze w imieniu państwa za zwierzęta chronione wypłacają regionalne dyrekcje ochrony środowiska, a w wypadku zwierząt łownych – dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego.

W zeszłym roku wypłaciliśmy w sumie 50 mln zł – mówi Marek Matysek z PZŁ. – Indywidualne odszkodowanie to kwoty od 20 zł do 25 tys. zł”.

Renata Krupa-Dąbrowska

„Rzeczpospolita”, 17.09.2011 r.

Ekolodzy przekazali bacom owczarki podhalańskie
„Trzy owczarki podhalańskie przekazała w czwartek organizacja ekologiczna WWF Polska bacom wypasającym owce na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Psy, oprócz pilnowania stad przed wilkami, mają przywrócić tradycyjny krajobraz górskich hal. (…) Według obrońców przyrody, przekazanie owczarków podhalańskim bacom ma szczególne znaczenie nie tylko w ochronie owiec przed drapieżnikami, ale również w ocaleniu polskiej rasy psów pasterskich. Owczarek podhalański to rasa specjalnie przystosowana do ochrony stad owiec przed drapieżnikami. (…) WWF Polska od kilku lat przekazuje hodowcom owiec psy pasterskie, które skutecznie chronią stada przed atakiem wilków. Dotychczas ekolodzy przekazali 24 owczarki hodowcom z Polski południowej i północno-wschodniej.

Co roku w całej południowej Polsce wilki zagryzają kilkaset owiec. Odszkodowania za poniesione straty z tego tytułu hodowcom wypłacają wojewódzkie Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska”.

NZ/PAP

wiadomosci.onet.pl, 15.09.2011 r.

Gmina Sianów: Myśliwy zabił nasze psy
„ – Nie można trzymać psów, bo wszystkie nam zabiją – oburza się Wiesław Rogala z Sieciemina nad martwymi zwierzętami. Zastrzelił je myśliwy. Trzeciego psa też trafił, ale ten przeżył. (…) – Myśliwi nie chcą strzelać do psów – przekonuje (…) okręgowy rzecznik dyscyplinarny PZŁ w Koszalinie. – Mamy jednak masę przypadków pogryzień, szczególnie saren, przez wałęsające się psy– zapewnia. (…) – Nie mieliśmy informacji od koła łowieckiego z Sianowa o przypadkach pogryzień zwierząt płowych przez psy – informuje komisarz Urszula Chylińska, rzecznik prasowy koszalińskiej policji. – W tej chwili ustalamy przebieg zdarzenia i sprawdzamy, czy doszło do naruszenia przepisów prawa – relacjonuje (…)”.

gk24.pl, 23.09.2011r.

Prokuratura zbada sprawę postrzelonego rybołowa
„Rybołów (…) został postrzelony w okolicach Głowna. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Zgierzu, bo rybołowy są w Polsce pod ścisłą ochroną. (…) Postrzelonego, osłabionego ptaka znalazł rolnik z miejscowości Lubianków. Powiadomił głowieńskich myśliwych z koła łowieckiego «Sokół», którzy zaopiekowali się rybołowem, a następnie zawieźli go do Leśnictwa Miejskiego w Łodzi, gdzie jest leczony w ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt. (…) Rybołowa zabrano na zdjęcie rentgenowskie. Badanie wykazało w jego ciele liczne śruciny.
- Ptaka znaleziono kilkaset metrów od stawów rybnych, gdzie, jak sądzę, został postrzelony (…) - powiedział Tomasz Przybyliński z Komitetu Ochrony Orłów. - Strzelanie do tak rzadkiego gatunku ptaka, pomijając nielegalność, jest prawdziwą katastrofą z punktu widzenia ochrony przyrody – dodaje”.

Marcin Bereszczyński

„Dziennik Łódzki”, 21.09.2011r.

Powstanie centrum łowiectwa
„Myśliwi z Piły chcą, by powstało nowoczesne centrum edukacyjno-przyrodnicze. Obiekt ma być na miarę europejską, a koncepcje jego zagospodarowania myśliwi będą przedstawiać w Brukseli. Nie przez przypadek, bo zamierzają się starać o środki unijne na jego budowę. Na razie radni zatwierdzili zmianę planu zagospodarowania przestrzeni. (…) – Działkę(…) kupiliśmy od Farmutilu – tłumaczy (…) łowczy okręgowy PZŁ w Pile.

W centrum przyrodniczo-ekologiczno-łowieckim miejsce znajdą zielone klasy dla dzieci, w których zajęcia będą mogli prowadzić nauczyciele biologii.
W społeczeństwie myśliwy nie jest popularny, ale gdy się pokaże, co ten myśliwy robi dla środowiska, dla ochrony przyrody, uczestnicząc w świetnej akcji sprzątanie świata czy dokarmianiu zwierząt zima, to wówczas obraz tego myśliwego zupełnie się zmienia – zapewnia łowczy okręgowy. Zmianie tego wizerunku maja służyć specjalne lekcje”.

Agnieszka Kledzik

„Głos Wielkopolski”, 21.09.2011 r.

Kruki do odstrzału, bo przeszkadzają myśliwym
„Odstrzału domagają się myśliwi, którym kruki rzekomo przeszkadzają w odtworzeniu populacji zajęcy i kuropatw. Polowania na zające i kuropatwy należą do najbardziej ulubionych zajęć myśliwych. (…) Według nich za spadek liczby zajęcy i kuropatw są odpowiedzialne ataki drapieżników, tj. lisów, sów, zdziczałych psów i kotów, a na Warmii i Mazurach także kruków, wron i srok. Na tej podstawie 29 lipca decyzję o odstrzale tych ptaków wydał (…) regionalny dyrektor ochrony środowiska w Olsztynie. Zezwolił na zabicie 250 kruków, 190 wron siwych oraz 600 srok. (…) I na to zwracają uwagę ekolodzy: nie ma dowodów, że to ptaki są winne zmniejszeniu populacji zajęcy i kuropatw, a nie myśliwi i zmiany w rolnictwie. - Bo właśnie nadmierny odstrzał tych zwierząt przez myśliwych - a nie wpływ drapieżnych ptaków - jest wymieniany, obok przemian w krajobrazie rolnym i rosnącej liczebności lisów, jako przyczyna zanikania zajęcy i kuropatw - wyjaśnia Paweł Średziński, rzecznik WWF Polska. Lisy mają się coraz lepiej, ponieważ za pomocą szczepień zlikwidowaliśmy główny czynnik ograniczający ich liczbę, czyli wściekliznę.
Skąd więc tak duży nacisk myśliwych na redukcję krukowatych? - To może wynikać z korzeni myślistwa. Pokutuje w nich przeświadczenie, że gdy znikną drapieżniki, zniknie problem- mówi Zdzisław Cenian z Komitetu Ochrony Orłów.
Oburzenia nie kryją ornitolodzy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP). Twierdzą jednoznacznie, że szykuje się rzeź ptaków w majestacie prawa”.

Robert Robaszewski

„Gazeta Wyborcza” Olsztyn, 28.09.2011 r.

Borsuki i dziki wspólnie bronią się przed strażnikami
„Konfrontacja straży miejskiej z dzikami trwa już kilka lat. Jeszcze niedawno wydawało się, że szala zwycięstwa przechyla się na korzyść formacji porządkowej. Sukcesy zapewniła strzelba strzelająca zastrzykami usypiającymi, a także «tajna broń», czyli pułapki, do których mundurowi od trzech lat coraz skuteczniej zapędzali dziką zwierzynę na obrzeżach Lasu Miejskiego. - Fachowo nazywają się odłowniami - wyjaśnia (…) zastępca komendanta Straży Miejskiej w Olsztynie. (…) Strażnicy zakładali, że ostatnią, najbardziej nieuchwytną i lubującą się w wojażach po mieście watahę skierują w którąś z odłowni w Lesie Miejskim. I pewnie tak by było, gdyby na odsiecz dzikom nie przyszły... borsuki. - Cwane zwierzaki zorientowały się, że w pułapce znajduje się łatwe pożywienie i chodzą tam sobie teraz jak do stołówki. Ale przy okazji zepsuły nam robotę z dzikami- stwierdza z goryczą inny strażnik miejski. - To dla nich żadna pułapka, bo pazurami podkopują się nawet metr pod ziemią i uciekają później w las.
Na tym jednak nie koniec. Strażnicy spotkali się już z sytuacją, kiedy tunelem wydrążonym przez borsuka z pułapki czmychnął również dzik. Ale nawet nie to ich najbardziej zdenerwowało. Borsuki porobiły bowiem w odłowniach tak głębokie podkopy, że te zaczęły się zapadać. Ich odbudowa trwa nawet kilka dni, a dziki w tym czasie nadal bezkarnie harcują sobie po mieście”.

Marcin Wojciechowski

„Gazeta Wyborcza” Olsztyn, 29.09.2011r.

Północ Olsztyna w strefie zagrożenia wścieklizną
„Powiatowy Lekarz Weterynarii wprowadził trzymiesięczny zakaz wyprowadzania psów bez smyczy i wypuszczania z domów kotów w tzw. obszarze zagrożenia, czy północnej części miasta. (…) A wszystko przez dwa potwierdzone w tym miesiącu przypadki wścieklizny u nietoperzy na Zatorzu. (…) Służby sanitarne zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą, ale nikt nie wie, ile zwierząt mogło zachorować. (…) - Około 2000 r. mieliśmy nawet 80 przypadków rocznie, a od tego czasu przeprowadzano przecież skuteczne szczepienia – zaznacza Powiatowy Lekarz Weterynarii. (…) We wspomnianej strefie zagrożenia zostanie przeprowadzona wzmożona akcja wyłapywania bezpańskich zwierząt”.
miko

„Gazeta Wyborcza” Olsztyn, 30.09.2011r.

Zebrał ADP


dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.