Treści publikowane na tej stronie możesz czytać za darmo dzięki osobom, które kupują „Brać Łowiecką” i w ten sposób wspierają naszą działalność. Dziękujemy czytelnikom papierowego i elektronicznego wydania czasopisma! Jeżeli uważasz zamieszczane tutaj materiały za wartościowe, to zachęcamy do kupowania miesięcznika. Dołącz do grona naszych prenumeratorów!
Aktualności
Napisali o myśliwych - z prasy polskiej
SIERPIEŃ
(na zielono fragmenty nie publikowane w papierowym wydaniu BŁ)
Pastuchy kontra dziki
„Dziki (…) mocno
dają się we znaki szczególnie w gminie Książ Wielki. To właśnie tu producenci
kukurydzy mają swoje uprawy w pobliżu lasów. Na zwierzynę nie działa już ani...
ambona, ani tzw. pola zaporowe. (…)
Aby uchronić pola, łowczy dyżurują też na
tzw. ambonach, które są rozmieszczone w różnych miejscach. Stąd obserwują - w
nocy - czy dziki opuszczają las. Jednak (…) populacja dzików - w ostatnim
czasie - wzrosła. I dotychczasowe sposoby przestają być skuteczne. (…) Dlatego
koło «Leśnik» postanowiło zainwestować w pastuchy elektryczne. (…) Przewody (…)
okalają 15 ha upraw kukurydzy. Nie tylko łowczy, ale także rolnicy mają
nadzieję, że odstraszą one dziki. W dzień chowają się w lasach, ale nocami
buszują po polach. Trudno stwierdzić ile ich jest. Bo z ambony można zauważyć
10, a czasami nawet 20 sztuk. (…) Jeśli okaże się, że pierwsze komplety
pastuchów są skuteczne, łowczy zapowiadają, iż wówczas będą prowadzić rozmowy z
kolejnymi rolnikami mającymi nie tylko uprawy kukurydzy, ale ziemniaków i
grochu. Nie wykluczają też partycypacji przy zakupie tych urządzeń”.
Magdalena Uchto
„Dziennik Polski”, 1.08.2011r.
Nie zbadał mięsa, interweniował w sądzie
„Weterynarze karzą myśliwych za to, że ci nie
badają mięsa odstrzelonej zwierzyny. (…) W ubiegłym roku było kilkadziesiąt takich spraw. 23 z
nich dotarły do Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Opolu, który
podtrzymał wcześniejsze decyzje powiatowych lekarzy weterynarii o karach
pieniężnych dla myśliwych. (…) Część myśliwych nie zgodziła się z tą decyzją i
zaskarżyła ją do sądu. Jednym z nich jest myśliwy z Opola, który odstrzelił
kilka dzików, ale mięsa nie oddał do badania. Zdaniem opolskiego powiatowego
lekarza weterynarii myśliwy naraził siebie oraz wszystkich innych, którzy
zjedli to mięso, na silne zatrucie. Dlatego ukarał go grzywną w wysokości
tysiąca zł. Gdy sprawa trafiła do sądu, myśliwy zaczął przekonywać, że w ogóle
nie miał obowiązku badania mięsa, więc wymierzona kara jest wbrew prawu. Na
poparcie swoich argumentów przywołał ustawę dotyczącą mięsa «na użytek własny»,
w której napisano, że «powinny być spełnione wymagania zdrowotne», a skoro «powinny»,
to przecież nie znaczy, że «muszą». Zdaniem myśliwego «powinny» znaczy co
najwyżej «dobrze by było»”.
Izabela
Żbikowska
„Gazeta Wyborcza” Opole, 3.08.2011r.
Myśliwy trafił 9-letnie dziecko!
„Do nieszczęśliwego wypadku doszło we wtorek w
podgorzowskim Karninie. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że ok. 13.00
mężczyzna celował z broni myśliwskiej do bezpańskiego psa, a trafił dziecko,
które było na posesji obok. (…) Lekarz dyżurny na oddziale chirurgii dziecięcej
poinformował (…), że stan chłopca jest stabilny. (…) Ludzie we wsi opowiadają,
że bezpańskich psów biega sporo. Wójt Deszczna Jacek Wójcicki potwierdza, że
jest z tym problem. - Co jakiś czas mamy
sygnały, że psy zagryzają kaczki, kury. W takiej sytuacji jedzie nasz hycel i
wyłapuje zwierzęta. Mamy także niepisaną umowę z myśliwymi, że gdy widzą psa,
który biega luzem, jest dziki i stanowi zagrożenie, to mają strzelać. To na
pewno był nieszczęśliwy wypadek - mówi wójt. Zna bardzo dobrze myśliwego
(…). - To spokojny, opanowany,
fantastyczny człowiek. Dużo działa społecznie. Jeśli miałbym wskazać kogoś
porządnego, to byłby to on - podkreśla”.
Tatiana
Mikułko
„Gazeta Lubuska”, 3.08.2011r.
Wilki w opolskich lasach
„Ślady drapieżników
coraz częściej widywane są pod Kędzierzynem-Koźlem. Na razie pojedynczych
sztuk. Fachowcy nie wykluczają, że z czasem zadomowią się u nas całe watahy.
Chodzi o teren tzw. Pożarzyska (…). Nazwa wzięła się z wielkiego pożaru, jaki
miał tu miejsce w 1992 roku. Las w tym miejscu już się częściowo odrodził. Tej
zimy ślady wilka widział tam pracownik służby leśnej. (…) Wójt pobliskiej
Reńskiej Wsi (…), który jest zapalonym myśliwym słyszał aż trzy relacje o
znalezieniu tropów tych drapieżników w tym rejonie. (…) Skąd pewność, że to
wilk a nie pies? Te ostatnie - jak mówią myśliwi - chodzą szeroko, a wilki
stąpają trop w trop. Fachowo nazywa się to sznurowaniem”.
Tomasz
Kapica
„Nowa Trybuna Opolska”, 3.08.2011r.
Rasowy pies wyglądał jak wioskowy kundel?
„Łowczy z
Bydgoszczy zabił (…) rocznego owczarka belgijskiego. (…) W rozmowie z «Pomorską» (…) podkreśla: Obserwowałem
go 20 minut. Był kłusujący. Dlatego strzeliłem. Popełniłem tylko jeden błąd:
myślałem, że to jeden z tych burków wiejskich. No, ale duchem świętym nie
jestem, bo był cały ubrudzony, biegał po chaszczach, rasa była nie do
rozpoznania. Na te słowa łapie się za głowę Czytelnik «Pomorskiej», od 30 lat
członek PZŁ: - To co, że ubrudzony!
Przecież nie zmienił sylwetki! I miał obrożę. Ten pan winien powiesić broń na
kołku. (…) Trzeba mieć tę żyłkę
myśliwską, by wiedzieć, że pies biegał, bo na chwilę zgłupiał albo się zagubił.
Nie można strzelać do wszystkiego, co się rusza. A jeśli się palec zgina, musi
być wiadomo, do czego celujemy. Sprawa
przynosi wstyd związkowi”.
(iwo)
„Gazeta Pomorska”,
3.08.2011r.
Dwa zarzuty dla
myśliwego, który postrzelił dziecko
„Grzegorz
M., który w podgorzowskiej wsi strzelał do psa, a trafił 9-letniego chłopca,
odpowie za spowodowanie uszkodzenia ciała i narażenia go oraz 7-letniego Dawida
na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Mężczyzna
przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nie miał zamiaru zabić psa, a jedynie go
przestraszyć. Grożą mu trzy lata pozbawienia wolności. Prokurator zastosował
wobec niego środki zapobiegawcze w postacie poręczenia majątkowego oraz dozoru
policji”.
(tami)
„Gazeta Lubuska”,
4.08.2011r.
Sarna zagryziona przez psa - kara: 3 tys. zł
„Dzięki pomocy rowerzysty i szybkiej reakcji
leśniczego udało się złapać właścicielkę psów, które w Gdyni zagryzły sarnę.
(…) Sarnę atakowaną przez psy, którymi były najprawdopodobniej charty włoskie,
zauważył jadący lasem rowerzysta. Próbował je odgonić, ale niewiele wskórał z
dużymi, rozwścieczonymi zwierzętami. (…) Kobieta zostanie ukarana przez sąd.
Wyrok powinien być surowy, gdyż była już karana przez Straż Leśną mandatem za
spuszczanie psów bez smyczy (…). - Najprawdopodobniej będzie to ok. 3 tys.
zł. Składa się na to mandat w wysokości 1 tys. zł oraz ekwiwalent za zabite
zwierzę. Około 10 tys. zł zapłaci właściciel psa, który zimą zagryzł jelenia.
Ta sprawa już się kończy - mówi (…) rzecznik
Nadleśnictwa Gdańsk. (…) W walce z głupotą niektórych
właścicieli psów do tej pory mogli pomóc myśliwi. Mieli oni prawo zastrzelić w
lesie agresywnego psa bez opieki, choć rzadko z tego korzystali”.
Michał
Sielski
trójmiasto.pl, 9.08.2011 r.
Zranioną sarnę trzeba
było dobić
„W Tylmanowej, w lesie o lokalnej nazwie Sobel, nieznany sprawca skłusował
sarnę kozła. Strzelał do niej z broni palnej śrutowej (…). Cierpiące zwierzę -
jak relacjonowali świadkowie - wybiegło na drogę (…) tuż po godzinie 10 rano we
wtorek. (…) Prezes koła łowieckiego «Przehyba» podkreślił, że (…) na
terenie działania koła na szczęście tego typu przypadki są już coraz rzadsze,
choć nadal można spotkać osoby, mające starą broń gładkolufową, z której
strzelają do zwierzyny śrutem, okaleczając ją boleśnie. - My tępimy kłusowników, ale nie jest łatwo ich złapać – wyjaśnił.
(…) Każde skłusowane zwierzę to duża strata dla danego myśliwskiego koła. To,
dlatego, jeśli nawet dane zwierzę poczyni szkody w polu, to za nie płaci
chętnie koło. - Trzeba nam tylko zgłosić,
gdzie i co zostało zniszczone, my pokryjemy straty - zapewnia prezes (…).
Dodaje, że warto też pamiętać, że wszystkie żyjące w należącym do koła lesie
zwierzęta są dokarmianie przez jego członków, zwłaszcza zimą. Natomiast każde
postrzelane zwierzę musi iść do utylizacji, tak też stało się z koziołkiem”.
Beata Szkaradzińska
„Dziennik Polski”; 11.08.2011r.
Zwierzyna niszczy
uprawy rolników
„Podczas ostatniej
sesji Rady Gminy Biszcza lawina pytań radnych skierowana była do obecnego na
zebraniu łowczego (…). Wyjaśniał on, kiedy rolnicy mogą ubiegać się o
odszkodowania od koła łowieckiego. Dyskusję
wywołał wiceprzewodniczący rady gminy (…), który stwierdził, że koła łowieckie
prowadzą grabieżczą gospodarkę. Wspomniał, że dzikie zwierzęta powodują szkody
w uprawach rolników z gminy Biszcza - Dziki
zjadają kolby kukurydzy i ziemniaki, sarny chodzą stadami po gryce, niszczą
także zasiewy zbóż. (…) - Musimy z
rolnikami żyć w zgodzie. Nie jesteśmy najbogatsi i nie zapłacimy 100 procent
szkód. Ale zawsze staramy się dogadać – przekonywał łowczy. Wyjaśnił, że
przedstawiciele koła łowieckiego reagują na każde wezwanie. Co innego, gdy
szkody zostały wyrządzone jeszcze na wiosnę, a rolnicy zgłaszają się dopiero
teraz. (…) Innym problemem zgłaszanym przez radnych było niszczenie przez
myśliwych dróg dojazdowych do pól, rozjeżdżających je samochodami terenowymi.
Na to łowczy (…) odpowiedział, że i na takie osoby ma sposób. - Wystarczy podać datę i godzinę zdarzenia. My
prowadzimy rejestr i jesteśmy w stanie ustalić taką osobę. Będą pociągnięci oni
do konsekwencji finansowych – mówił”.
NK
„Nowa Gazeta
Biłgorajska”; 13.08.2011r.
Ubojnia w garażu?
„ - Myśliwi urządzili u nas masarnię
i tartak - skarżą się mieszkańcy (…) w Namysłowie. - Jesteśmy bezsilni, bo to ziemia rodziny burmistrza. Myśliwi na miejscu w garażach
oporządzają zwierzynę upolowaną w lesie, tną też drzewo dostarczane
samochodami. Ostatnio wykonują drewniane toalety. (…) Najgorsze, że wszystkie odpadki
zwierzęce lądują do kanalizacji burzowej, a potem spływają do rzeki Widawy.
Nigdy wcześniej nie było szczurów. Teraz gryzonie podchodzą pod domy, bo
przyciągają ich resztki pozwięrzęce - oburza się (…) mieszkanka (…). - Nie ma tam żadnej bazy myśliwskiej, a
koledzy z koła nie prowadzą tam nielegalnych ubojów. Czasem zjawią się myśliwi,
by coś załatwić, ale nie na skalę przemysłową. – odpiera burmistrz
Namysłowa. (…) Wojewódzki sanepid dodaje: - Skoro
mieszkańcy twierdzą, że służby gminne nie reagują, powinni zwrócić się do
starosty. Jego urząd na pewno rozpatrzy sprawę”.
Tomasz Dragan
„Nowa Trybuna
Opolska”, 12.08.2011r.
Podpalił ambonę
"Policjant dzielnicowy z Posterunku
Policji w Kisielicach zatrzymał 25 – latka z tamtejszej gminy, podejrzanego o
podpalenie (…) myśliwskiej ambony. (…) Podpalenie (…) zgłosił policjantom
myśliwy z koła łowieckiego, do którego należała ambona. (…) Sprawca podłożył
ogień u podstawy ambony po czym uciekł. Wartość strat przedstawiciel koła
łowieckiego oszacował na kwotę 1500 zł. (…) Zatrzymany przez dzielnicowego (…)
przyznał się do zarzucanych czynów i w sprawach tych złożył wyjaśnienia.
Swoje zachowanie nazwał bezmyślnością i głupotą”.
KPP Iława
„Echo Iławy”, 12.08.2011r.
Nie padł w ogniu!
„ - Obrońcy zwierząt pytają, dlaczego strzelamy
do biednych dzików. Tymczasem plantatorzy wręcz nas proszą, byśmy częściej
polowali na te zwierzęta, bo niszczą im uprawy - wyjaśnia sekretarz KŁ «Bażant». - Dlatego myśliwi pomagają utrzymywać w przyrodzie
naturalną równowagę, którą zakłóciła działalność człowieka. Koło Łowieckie «Bażant»
organizuje wiele akcji, w które angażuje także młodzież szkolną. Dokarmia zimą
zwierzynę, buduje zagrody i urządzenia łowieckie, organizuje turnieje
ekologiczno-przyrodnicze (…) Nie sposób pominąć faktu, że członkowie koła «Bażant»
zasiedlają łowiska bażantami i kuropatwami (…). Każdego roku wypuszczają co
najmniej 100 sztuk każdego z wymienionych gatunków dzikiego ptactwa. (…) Nie
sposób także nie zauważyć, że członkowie koła łowieckiego są obecni ze swoim
sztandarem na uroczystościach państwowych i kościelnych, m.in. na dożynkach”.
WOC
„Internetowe
Słowo Regionu”, 13.08.2011r.
Inwazja
lisów na Warszawę.
„Kobietę karmiącą aż
dziesięć lisów strażnicy miejscy zauważyli zaledwie sto metrów od Wisłostrady.
(…) - Kobieta właściwie przyszła nakarmić
koty, ale oprócz nich na darmowy posiłek przyszły też lisy - mówi Katarzyna
Dobrowolska ze straży miejskiej i dodaje, że wybrały się na kolację całą
rodziną. (…) Mundurowi ostrzegli kobietę o możliwości zarażenia groźnymi
chorobami i poprosili o opuszczenie terenu (…). - Mamy w Warszawie inwazję lisów.
Obfitość pożywienia sprawia, że mioty są coraz liczniejsze. Szczenięta, które
widzieli strażnicy, musiały się urodzić w kwietniu - ocenia Józef Mierzwiński z Lasów Miejskich.
Najbardziej ostrożne szacunki specjalistów mówią o ok. 3 tys. lisów żyjących w
Warszawie. Zwierzęta zadomowiły się już nie tylko na peryferiach. (…) Związek
ma z tym też organizowana przez ratusz akcja karmienia półdzikich kotów. - Zdarza się, że lisy podbierają im pokarm,
ale też te, ponieważ są dokarmiane, mniej polują na gryzonie. Czyli więcej
zostaje ich dla lisów - mówi Mierzwiński. Te nie poprzestają zresztą na
samych myszach i szczurach. Ich przysmakiem są także... same koty. (…) Np. w
Łazienkach Królewskich (…) polują na bezbronne pawie i kaczki, łowią też ryby”.
Jakub Chełmiński
„Gazeta Stołeczna”,
17.08.2011r.
Kłusujący łowczy straci pozwolenie na broń
„Komendant wojewódzki policji cofnął
myśliwemu pozwolenie na broń palną. Wszystko dlatego, że łowczy dopuścił się
kłusownictwa i zabił objętego ścisłą ochroną gatunkową byka łosia. Za ten czyn
sąd łowiecki zawiesił go w prawach członka na 3 lata. Sąd karny umorzył wobec
niego postępowanie karne na okres 2 lat próby. Z rozstrzygnięciem komendanta
nie zgodził się myśliwy i wniósł odwołanie do komendanta głównego policji.
Jednak druga instancja także podtrzymała decyzję o cofnięciu pozwolenia na
broń. Łowczy wniósł więc skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Sąd oddalił skargę. (…) Myśliwy od maja 2008 r. do maja 2011 r. był zawieszony
w prawach członka PZŁ w związku z popełnieniem kłusownictwa. W tym okresie nie
wolno mu było polować. Wygasła więc zdaniem sądu, podstawa uzasadniająca
celowość posiadania broni przez skarżącego”.
Ewa Ivanova
„Dziennik Gazeta Prawna”, 18.08.2011r.
Myśliwy nie odstrzeli zbłąkanego psa
„Projekt nowelizacji ustawy o ochronie
zwierząt wczoraj (…) poparły prawie wszystkie kluby parlamentarne. (…) Projekt przewiduje, że osoba, która napotka w lesie lub
poza terenem zabudowanym porzuconego psa lub kota, musi powiadomić o tym
schronisko dla zwierząt, straż gminną lub policję. Tak więc myśliwi nie będą
mogli odstrzeliwać błąkających się zwierząt domowych. Zakazane też będzie
trzymanie zwierząt na uwięzi dłużej niż 12 godzin albo w sposób powodujący
cierpienie. Łańcuch nie będzie mógł być krótszy niż trzy metry”.
Małgorzata
Kryszkiewicz
„Dziennik Gazeta
Prawna”, 19.08.2011r.
Strzał myśliwych pod
lupą
„PZŁ
wszczął postępowanie wyjaśniające, by zbadać okoliczności oddania strzału do
zwierzyny we wsi Górnica. Okoliczności sprawy zbada rzecznik odpowiedzialności
zawodowej myśliwych (…). Sarna Basia trafiła pod opiekę Marii
Eder trzy lata temu, w marcu. «Pogotowie dla Zwierząt» odebrało ją
kłusownikowi, który trzymał dzikie zwierzę na uwięzi, w tzw. wędzarni. Miała
wówczas rok. Zamieszkała w szopce na podwórku. (…) Doczekała się potomstwa, na
świat przyszedł Kuba. Miał w zwyczaju stawać na poboczu lasu, tuż obok domostw
i obserwować drogę. (…) - W środę, 29
czerwca, około 18.40. Szłam ściągnąć pranie, usłyszałam ten strzał. (…) Myślałam, że to komuś opona wystrzeliła.
(…) Znajomy wracał z ryb rowerem i
widział, jak nieśli Kubę do samochodu – denerwuje się Maria Eder. Według
jego opisu mieli to być dwaj grubi, brodaci, siwi mężczyźni. (…) Strzał oddali
kilkadziesiąt metrów od zabudowań mieszkalnych, z drogi w centrum wsi”.
AP, BM, JS
notecki24.pl,
19.08.2011r.
Nie dokarmiać dzików!
„Na dziki polują też
niektórzy mieszkańcy puszczańskich wiosek. Znam takich, co potrafią wybrać się
do lasu z psami, które dogonią dzika, zatrzymają, a oni potem... nożem albo
siekierką. Te psy do dzików to nie są żadne brytany, ale małe kundelki. Chodzi
o to, że dużego psa uderzenie ryjem by rozerwało albo pogruchotało, a małego
dzik tylko podrzuci do góry i psu się nic nie stanie. Dalej ujadając, atakuje.
Kłusownictwa nie usprawiedliwiam. Ale pomijając aspekty prawne, wydaje mi się,
że facet z siekierką lub nożem goniący za dzikiem jest bardziej fair niż ten,
co czeka na ambonie, aż zgłodniałe zwierzę zwabione kukurydzą wyjdzie pod lufę
sztucera. Bo na dziki polują też myśliwi. Puszcza to mekka myśliwych”.
Adam Wajrak
„Gazeta Wyborcza”,
23.08.2011r.
Radny zastrzelił bezdomnego psa
„Radny Rudy Malenieckiej w Świętokrzyskim na
oczach niepełnosprawnego zastrzelił bezdomnego psa. Pomagał mu kierowca
szkolnego autobusu. - Obaj popełnili
przestępstwo - twierdzi policja. (…) Trzy tygodnie temu przyjechał duży samochód.
Pies nie chciał wsiąść, więc poprosili o pomoc Norberta (…), to 24-letni,
niepełnosprawny mężczyzna. Pies mu ufał, dawał mu się głaskać i karmić. W
samochodzie jechał radny Jerzy K., który jest też leśniczym i myśliwym, oraz
kierowca szkolnego autobusu (…). Obu mężczyznom postawiono (…) zarzuty z art.
35 ustawy o ochronie zwierząt (…). - Nie
było przesłanek do tego, by tego psa zastrzelić. Owszem, pies mógł przeszkadzać
niektórym mieszkańcom, ale nie wolno było tego robić - mówi komendant (…).
Sprawą zajmuje się prokuratura w Końskich. (…) Powiatowy lekarz weterynarii: - Jeśli zwierzę by zaatakowało człowieka,
stanowiło zagrożone dla zdrowia lub życia, to można było użyć broni. A skoro
pies biegał i może nawet warczał, to takiego zagrożenia nie było. (…) Radny
twierdzi, że nic się nie stało. - Zwierzę
było uśmiercone, bo było agresywne i wszystko wskazywało, że ma wściekliznę– powiedział”.
Angelina
Kosiek
„Gazeta Wyborcza”, 25.08.2011r.
Wakacyjny cud!
„Stosunek do zwierząt jest lustrem
naszych dusz i miarą rozwoju cywilizacyjnego. (…) Największą miarą barbarzyństwa jest jednak myślistwo. Bo
tu zabijanie dla zabijania jest przedmiotem przyjemności i chwały. Zabija się w
sposób wyrafinowany, w czasie wolnym, radośnie kontemplując przyrodę. Zabija
się w pojedynkę, zbiorowo, często z nagonką. Potem obcina się „trofea",
pije wódkę i miesiącami opowiada znajomym o własnej dzielności. Obiekty mordu
wystawia na pokaz (w salonie, na zdjęciach). Nie znam większego współczesnego
barbarzyństwa usankcjonowanego prawnie i uważam, że ci, którym sprawia
przyjemność zabijanie dla zabijania, powinni się leczyć, choć nie wiem, czy
barbarzyństwo jest uleczalne. Może i powinno być jednak zakazane. Zwierzęta to
nie rzeczy, zwierzęta czują, cierpią, pragną dobrostanu. Jak ludzie”.
Magdalena Środa
„Wprost”, 34/2011
Zabawy z
bronią
"Od czasu wyborów prezydenckich
Bronisław Komorowski nie polował ani razu. Nad Bugiem nie miał broni. Swój
najnowszy sztucer marki Remington kupił pod koniec 2009 r. Nie zdążył się
nacieszyć nowym cackiem, bo pół roku później wystartował w wyborach. Sztucer
spoczywa teraz w sejfie w belwederskim apartamencie prezydenta. Przez jeden
sondaż i deklarację z kampanii wyborczej. Zamówione przez sztab kandydata
Platformy badanie pokazało, że zaledwie 30 proc. Polaków jest przychylnie
nastawionych do łowiectwa. A myśliwych jest zaledwie 100 tys. Polityk PO: –
Kalkulacja była prosta – Komorowski straci, jeśli nie odetnie się od myśliwych.
Najmocniej namawiali Sławomir Nowak i Grzegorz Schetyna”.
Grzegorz Łakomski
„Wprost”, 35/2011
Potrącenie sarny trzeba zgłosić policji
„Potrącone psy i koty leżące
na poboczu lub na jezdni to widok, który co i raz przed oczami ma każdy
kierowca. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że jeżeli potrąci się
czyjegoś pupila, a nawet dzikie zwierzę, to powinno się mu pomóc lub powiadomić
odpowiednie służby. (…) Jeżeli kierowca nie jest w stanie pomóc zwierzęciu, a
jest ono ranne, to powinien wezwać np. policję. Może też powiadomić o tym straż
gminną (miejską). (…) W przypadku zderzenia z dzikim zwierzęciem (sarna, łoś,
dzik) można powiadomić o zdarzeniu członka PZŁ, pracownika Służby Leśnej lub
Służby Parków Narodowych, strażnika PSŁ, strażnika łowieckiego lub strażnika
Państwowej Straży Rybackiej. W przypadku gdy zwierzę jest ranne i nie ma szans
na przeżycie, to podejmą oni decyzję o jego uśmierceniu. (…) Na drodze giną nie
tylko zwierzęta. W 2010 roku było 149 wypadków z udziałem zwierząt, w których
zginęło 11 osób, a 175 było rannych. Rok wcześniej takich zdarzeń było 177.
Zginęło w nich nieco mniej osób – siedem. Rannych było jednak aż 217 osób”.
Łukasz Kuligowski
„Dziennik Gazeta Prawna”, 26.08.2011r.
Zderzenie z dzikim zwierzęciem to spory wydatek
„Z danych policji wynika, że w ciągu tego roku na drogach
Podkarpacia podobne przygody (kolizja lub wypadek z udziałem dzikiego
zwierzęcia) miało aż 735 osób, czyli o 27 więcej niż w tym samym okresie 2010
r. Do kolizji, których przyczyną jest nagłe wtargnięcie ma jezdnię sarn,
jeleni, lisów i dzików dochodzi najczęściej w pobliżu terenów zielonych. (…) - Recepta na uniknięcie zderzenia jest prosta:
zdjąć nogę z gazu, zwracać uwagę na znaki ostrzegające o dzikich zwierzętach i
na tych odcinkach baczniej obserwować pobocze – radzi Marta Tabasz z KWP w
Rzeszowie. (…) Warto pamiętać, że uderzony z prędkością 100 km/h zając zadziała
na samochód z siłą 125 kg. Przy potrąceniu sarny siła wzrasta czterokrotnie. A
z tą również wielkość strat. Kto może się starać o odszkodowanie? - Kierowcy mający polisę AC. Jeśli tylko umowa
nie zwiera tzw. udziałów własnych przyjętych przez klienta, który chciał płacić
niższe składki przejmując na siebie część ryzyka, to odszkodowanie pokryje
pełne koszty naprawy auta – wyjaśnia (…) rzecznik TUiR Warta. Idealnie jest
od razu po wypadku zrobić zdjęcia samochodu oraz martwego zwierzęcia”.
Anna Janik
nowiny24.pl, 28.08.2011r.
Kuny podgryzają nam
auta
„- Byłem przekonany, że rozładował się akumulator, więc naładowałem go,
ale wóz znów nie chciał odpalić - opowiada Tadeusz Wolański z
Kędzierzyna-Koźla, który dwa razy w ostatnim czasie zauważył uszkodzone kable w
swojej toyocie. (…) Mechanik powiedział mi, że najprawdopodobniej to właśnie
kuny przegryzły przewody. Prawdziwą delicją dla tych futerkowych szabrowników
jest silikon z kabli zasilania. Nie gardzą też osłonami przewodów hamulcowych,
a także matami wyciszającymi silnik. Mechanicy przyznają, że zgłasza się do
nich coraz więcej kierowców, którzy padli ofiarą żarłoczności kun. - Zdarzało się, że w tych matach wyciszających
urządzały sobie nawet gniazda - mówi jeden z pracowników opolskiego serwisu
samochodowego (…). Problem mają też właściciele komisów samochodowych. (…) Skąd
ta inwazja kun na samochody? Jak tłumaczy Grzegorz Skrobek z Nadleśnictwa Kędzierzyn-Koźle,
człowiek budując osiedla na byłych terenach leśnych zaburzył równowagę w
przyrodzie. A teraz wręcz zaprasza do siebie dzikie zwierzęta, zostawiając m.
in. niezabezpieczone śmietniki, będące źródłem pożywienia. Przy okazji
zasmakowały im części samochodowe. (…) - Wyczesane
włosy psa wsadzam po maskę i nigdy nie miałem problemu z kunami - zapewnia
Daniel Witosławski z Kędzierzyna-Koźla. - Chyba
wolą nie zadzierać z psami. W grę nie wchodzi wystawianie trucizny. Kuny są
pod ochroną, dlatego nie wolno łapać tych zwierząt do klatek, ani tym bardziej
zabijać”.
Tomasz Kapica
„Nowa Trybuna
Opolska”, 22.08.2011r.
Nielegalne polowania
pod Krakowem.
„(…) Współpracownik z
Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego, podczas prowadzonych obserwacji w
okolicach stawów PZW (…) koło Myślenic usłyszał strzał z broni palnej. Był
zaskoczony, przecież sezon na polowania jeszcze się nie rozpoczął. Gdy wyszedł
z zarośli, zauważył myśliwego stojącego na brzegu rzeki i płynącego do niego
czarnego psa z upolowaną kaczką. Ku oburzeniu ornitologa była to krakwa, ptak
wodny objęty całkowitą ochroną. Ornitologowi
udało się zrobić zdjęcia. (…) Ornitolodzy twierdzą, że wiedza myśliwych o
chronionych ptakach jest bardzo słaba. Przytaczają na forach fragmenty rozmów z
myśliwymi, którzy przyznają się, że nie rozróżniają gatunków. Na domiar złego
są w swych poczynaniach zupełnie bezkarni. Według ornitologów strzelanie do
nierozpoznanego celu to plaga. (…) Ornitolodzy sugerują (…), aby w piśmie
otwartym poinformować prezydenta RP i rząd. Chcą, aby kandydaci na myśliwych
zdawali egzamin z rozpoznawania ptaków, a myśliwi z uprawnieniami mieli np.
obowiązek okazywania każdego upolowanego ptaka osobie kompetentnej. Doktor
Kazimierz Walasz z MTO idzie jeszcze dalej i proponuje obowiązkową obecność
ornitologa na polowaniach”.
Anna Agaciak
naszemiasto.pl,
29.08.2011r.
Po co myśliwemu
pistolet
„Poprawki,
wprowadzone podczas sejmowych prac nad rządowym projektem nowelizacji ustawy
doprowadziły do uchylenia zakazu używania do celów łowieckich: pistoletów,
rewolwerów oraz tzw. broni bocznego zapłonu, czyli np. karabinku kbks.
Obowiązująca ustawa odsyła w tym zakresie do odrębnych przepisów - ministra
ochrony środowiska - ale te nie rozróżniają broni krótkiej i długiej. Projekt
ustawy pilotowała w Sejmie podkomisja, kierowana przez posła Stanisława Wziątka
z SLD, zapalonego myśliwego. Do czego myśliwi potrzebują pistoletów? - Chodzi o dostrzeliwanie upolowanej
zwierzyny, bo czasem trudno posługiwać się bronią długą - przyznaje (…)
przewodniczący ZO PZŁ w Krakowie. (…) - Do
rozwiązania ciągle jest kwestia przeszkolenia strzeleckiego i egzaminu. Brakuje
w tym zakresie odpowiednich rozporządzeń - dodaje. Od marca w całym kraju
policja wydała już jednak ponad 800 pozwoleń na broń krótką palną dla celów
łowieckich i każdego dnia wpływają kolejne wnioski. Amatorzy polowań nie muszą
zdawać egzaminu, jaki obowiązuje kandydatów ubiegających się o nią w celu
ochrony osobistej. Wprawdzie do wniosku muszą dołączyć wyniki aktualnych badań
lekarskich i psychologicznych, ale nie muszą - tak jak tamci - powtarzać ich co
5 lat. (…) Obecnie pozwolenie na broń bojową, krótką do ochrony osobistej
posiada 438 Małopolan. Na broń myśliwską - ok. 8 tys. osób. Na razie wszystkie
wnioski myśliwych o zarejestrowanie glocków w Krakowie są załatwiane odmownie.
(…) - W tej chwili panuje wolnoamerykanka
i całkowita dowolność w interpretacji przepisów - przyznają (…) policjanci.
Część wojewódzkich komend odmawia pozwoleń, ale inne je wydają bez żadnych
zastrzeżeń. Np. w Łodzi, Radomiu i Katowicach myśliwi nie mają żadnych
problemów. Tamtejsze sklepy z bronią nie nadążają z zaopatrzeniem.
Prawdopodobnie ręce zacierają też producenci. (…) Kolejny prawny bubel związany
jest z definicją "noszenia broni". Przepisy wyraźnie precyzują, że
chodzi jedynie o broń załadowaną. A to w praktyce oznacza, że można po pijanemu
maszerować z pistoletem po mieście, byle magazynek był pusty. (…) Według danych
policji, już po wejściu w życie ustawy, umorzono (…) blisko 60 postępowań
przeciwko pijanym myśliwym”.
Ewa Kopcik
„Dziennik Polski”,
30.08.2011r.
Wałęsające się po wsi psy zaatakowały
„Jak twierdzą mieszkańcy Wojnowa, głodne psy od dawna
wałęsają się po wsi. Wzywali w tej sprawie policję. Bezskutecznie. W końcu
wielkie psy pokazały agresję. (…) Zagryzły
cielną jałówkę. (…) Straty wyceniono na około 3 tys. złotych. (…) — Co będzie kiedy te psy zaatakują ludzi?— pyta właściciel zagryzionej krowy”.
Elżbieta Żywczyk
zwierzeta.wm.pl,
31.08.2011r.
Zebrał ADP
Przeczytaj również
- Rzadka żołędnica znaleziona na Suwalszczyźnie
- KE rozpoczyna prace nad całkowitym wycofaniem ołowiu z amunicji myśliwskiej
- Puchar Bałtyku 2025. Druga edycja konkursu dzikarzy na Łotwie
- Przegrało dobro psów myśliwskich
- Organizacja KZD PZŁ w marcu nie ma sensu?
- Co dalej z Zespołem do spraw reformy łowiectwa? MKiŚ zapowiada usprawnienie jego działania
- Wesołych świąt Bożego Narodzenia!
- Co nam niesiesz, Mikołaju? Zmiany na liście gatunków łownych w 2025 r.
- „Nie wierzymy w tego Mikołaja!” – protest leśników w Warszawie
- Pierwszy Puchar Myśliwskiej Biesiady Dzikarzy. Wyniki konkursu na Słowacji