Co nowy minister sądzi o noweli Prawa łowieckiego?…

Co nowy minister sądzi o noweli Prawa łowieckiego?…
Styczeń 12 17:20 2018 Wydrukuj

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom sejmowa podkomisja nowelizująca Prawo łowieckie, pod przewodnictwem poseł Anny Paluch (PiS), nie zakończyła dzisiaj prac. Wiązało się to, na szczęście, nie z żadną zorganizowaną akcją ugrupowań opowiadających się przeciwko zmianom w tym dokumencie, tylko z poprawkami porządkującymi ogólny kształt przyszłej ustawy zgłoszonymi przez Biuro Legislacyjne Sejmu. Rzeczywiście jednak krótko po otwarciu posiedzenia pojawił się wniosek (odrzucony w głosowaniu) poseł Doroty Niedzieli (PO), aby przerwano prace nad dokumentem do czasu, kiedy nowy minister środowiska wyrazi swoje zdanie na temat rozwiązań proponowanych w nowelizacji.

 
 
Henryk Kowalczyk, nowy szef resortu, w dzisiejszej audycji „Salon polityczny Trójki” (do odsłuchania TUTAJ) o łowiectwie wypowiedział się dość ambiwalentnie (jednocześnie osobiście zdementował twierdzenia, jakoby był myśliwym). – Niektóre zapisy, szczególnie te, które mówią o nakładaniu kar, powinny być modyfikowane i też powinniśmy zachować stosowne odległości od zabudowań – powiedział. Zapewnił także, że skorzysta z części propozycji zgłaszanych przez organizacje przyrodnicze. Niewykluczone, że na tej podstawie poseł Niedziela zapowiedziała złożenie poprawek – na posiedzeniu finalizującym funkcjonowanie podkomisji, które zaplanowano na środę 24 stycznia – odnoszących się do kar za umyślne utrudnianie wykonywania polowania.
 
Wśród zagadnień poddanych pod dyskusję w czasie dzisiejszych obrad pojawiła się kwestia odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne w uprawach i płodach rolnych w sytuacji, kiedy niewydolne finansowo koło zbankrutuje. Jak przekonywali reprezentanci ZG PZŁ i Ministerstwa Środowiska, do takiego zdarzenia dotąd nie doszło. Przyznali oni zarazem, że jest to obszar nieuregulowany. Wobec takiego postawienia sprawy poseł Jan Duda (PiS) zasugerował, że skoro PZŁ de facto nie ponosi żadnej odpowiedzialności za gospodarkę łowiecką, to powinno się rozważyć możliwość dobrowolnego zrzeszania się kół łowieckich poza auspicjami tej instytucji. Z kolei Sławomir Anusz, delegat Mazowieckiej Izby Rolniczej, wywodził, że w sytuacji ryzyka upadku koła łowieckiego należy przede wszystkim zabezpieczyć interes skarbu państwa w zakresie odpowiedzialności za szkody łowieckie. Wyraził też ubolewanie, że podkomisja nie pochyliła się nad zgłoszoną m.in. z jego inicjatywy poprawką przenoszącą odpowiedzialność za podział na obwody łowieckie – a zatem i decydowanie o własności – na poziom gminy. Utrzymywanie decyzyjności w tym zakresie na szczeblu województwa uznał za dyskryminowanie środowiska wiejskiego. Podkreślił ponadto, że przyjęcie postulowanej zmiany stanowi minimum dla uznania przez stronę społeczną realizacji wyroku TK z 2014 r. W odpowiedzi na argument o wykraczaniu granic obwodów poza zasięg terytorialny jednej gminy poszedł dalej w swoich żądaniach. Jego zdaniem maksymalna powierzchnia obwodu łowieckiego powinna wynosić 3 tys. ha, a to, że PZŁ ma w tym względzie inne zdanie, nie oznacza, że powinno ono dominować w pracach podkomisji. Krytycznie o tej koncepcji wyraziła się nawet poseł Niedziela – zauważyła, że nie zmienia to nic w kwestii możliwości wyłączania nieruchomości z granic obwodów łowieckich, to zaś nie powinno się wiązać z udowadnianiem poglądów przed sądem, tylko ma polegać na zgłoszeniu marszałkowi województwa swojej woli. Czyżby w szeregach łowieckiej opozycji pojawił się dwugłos?
 
Głównym wydarzeniem posiedzenia było jednak wystąpienie Kingi Rusin (uczestniczyła również w poprzednim spotkaniu podkomisji – pisaliśmy o tym TUTAJ). W imieniu strony społecznej, jako przedstawicielka suwerena (zobrazowała swój mandat kalkulacją: 38 mln obywateli minus 120 tys. myśliwych), wygłosiła ona szereg oczekiwań wobec Prawa łowieckiego. Przede wszystkim myśliwi powinni słuchać głosu społeczeństwa, które w „swej ogromnej większości” jest przeciwne realizowanemu przez nich „hobby” oraz zwiększaniu ich przywilejów. Wśród postulatów pojawiły się także: zakaz polowań zbiorowych, wstrzymanie polowań w otulinach parków narodowych (równowagę powinny zaprowadzać tam drapieżniki przy wsparciu np. wsiedlanych rysi), a także wprowadzenie obowiązku okresowych badań okulistycznych i psychiatrycznych dla myśliwych oraz uzasadniania odstrzałów i otwartej dyskusji społecznej nad ich koniecznością. Nie mogło zabraknąć sprzeciwu przed wpuszczaniem myśliwych do polskich parków narodowych. – Oczekuje [społeczeństwo – przyp. red.] dokonywania jedynie koniecznych, bardzo ograniczonych i udokumentowanych przez specjalistów odstrzałów sanitarnych przez wyspecjalizowane służby parków narodowych, przy udziale lekarzy weterynarii – perorowała Kinga Rusin. Zażądała wreszcie wprowadzenia społecznego nadzoru nad Lasami Państwowymi i PZŁ (w tym wglądu do raportów z działalności komercyjnej i sprawozdań finansowych), które zarabiają, korzystając z publicznej własności. – Mówimy dość samowoli i hucpie, mówimy dość wpływowej grupie lobbystów, którzy niszczą to, co należy do nas wszystkich. Czas to zmienić i tego od posłanek i posłów oczekuje polskie społeczeństwo – zakończyła.
 
Wygłoszony apel został na piśmie przekazany uczestnikom posiedzenia podkomisji. Ma zostać także rozpowszechniony w mediach.
 
Red.,
Fot. Anna Stępień/Marcin Chodorowski/Fotolia

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.