Na co doniósł Izdebski do CBA?
Marzec 21
13:35
2017
Wydrukuj
Zgodnie z głośnymi zapowiedziami, na fali działań wymierzonych przeciwko władzom PZŁ, przewodniczący OPZZRiOR Sławomir Izdebski złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego doniesienie „o możliwości popełnienia przestępstwa płatnej protekcji i nielegalnego wpływania na decyzje i działanie najwyższych organów państwowych tj. Sejmu RP”. Do tych nieprawnych działań miało dochodzić podczas polowań organizowanych w ośrodkach hodowli zwierzyny zarządzanych przez PZŁ. Asumpt do wspomnianego doniesienia dały publikowane w mediach informacje o tzw. aferze bażanciej (opisany przez Wirtualną Polskę udział ministra środowiska Jana Szyszki w polowaniu na klatkowe bażanty w OHZ-ecie ZG PZŁ w Grodnie) oraz sygnały napływające od myśliwych.
Co się znalazło w doniesieniu? Główny zarzut dotyczy korupcyjnych powiązań tworzonych przy okazji organizowanych w ośrodkach hodowli zwierzyny darmowych polowań dla prominentów i działaczy partyjnych. Pismo otwiera niesłuszny – jak się wydaje – sąd o niezgodnym z ustawą Prawo łowieckie przekazywaniu obwodów w zarząd podmiotom innym niż zrzeszone w PZŁ.
Sławomir Izdebski alarmuje, że OHZ-ety służą przede wszystkim organizacji atrakcyjnych polowań m.in. dla wysokiej rangi urzędników państwowych. Ich uczestnikami (na zaproszenie Lecha Blocha i bezpłatnie) mieli być m.in. posłowie poprzedniej kadencji, którzy pracowali nad nowelizacją Prawa łowieckiego. Wpływ rzekomo wywierany na nich przez przewodniczącego ZG PZŁ ponoć przejawiał się brakiem postępów w pracach nad zmianą ustawy. W konsekwencji jej nie uchwalono. Tym samym – jak z właściwą sobie retoryką stwierdza Izdebski – zostały zlekceważone wyrok TK i interes polskich rolników, a umocniona – pozycja myśliwych. To twierdzenie ma ulec weryfikacji po zidentyfikowaniu przez CBA powiązań przewodniczącego Blocha z parlamentarzystami. Izdebski sygnalizuje także, że na terenie OHZ-etów, „przy milczącej aprobacie PZŁ i bezczynności Ministra Środowiska”, polowali myśliwi zagraniczni, którym wygasły uprawnienia nabywane – z mocy obowiązującej ustawy – na pięcioletnie okresy. Tym samym zarządcy obwodów przywłaszczali sobie środki ze sprzedaży nielegalnie pozyskanych (skłusowanych) tusz, choć powinny one zasilić publiczną kasę. Nie zabrakło, oczywiście, konstatacji, że OHZ-ety PZŁ nie wypełniają swoich ustawowych zadań i ograniczają się niemal wyłącznie do hodowli zwierzyny pod kątem polowań komercyjnych.
Przy okazji w doniesieniu wywleczono dawne i, wydawałoby się, już zamknięte sprawy czerpania osobistych korzyści przez osoby funkcyjne z Zarządu Głównego, błędów w prowadzeniu ksiąg rachunkowych, nieprawidłowości finansowych przy zakupie samochodów terenowych, wydania albumu z okazji 80-lecia PZŁ czy słynnego zakupu krawatów po zawyżonej cenie. Sławomir Izdebski zasugerował również wejście władz PZŁ w konszachty z wymiarem sprawiedliwości (policją, prokuraturą i sądami). Wszystko jakby na poparcie tezy o korupcyjnych powiązaniach władz. Przewodniczący OPZZRiOR wytknął jednak w ten sposób przede wszystkim wewnątrzorganizacyjne słabości oraz niedomaganie związku. Wiele z tych nieprawidłowości było sygnalizowanych i rozdmuchiwanych przez dziennik „Łowiecki”, a część poruszaliśmy też na łamach BŁ, ale w większości uległy one przedawnieniu albo zakończyły się umorzeniami lub prawomocnymi wyrokami, które nie godziły w status władz PZŁ (co zresztą także zostało przywołane w dokumencie). Część wywodów z doniesienia Izdebskiego odbiega więc od meritum problemu, nie wspominając już o tym, że nie bardzo nadaje się do rozpatrzenia przez CBA, które ma zwalczać korupcję w instytucjach państwowych i samorządowych oraz eliminować działalność godzącą w interes ekonomiczny państwa. Uzasadnione byłoby natomiast sprawdzenie powiązań ministra Jana Szyszki z innymi osobami biorącymi udział w polowaniach oraz charakteru jego obecności – o ile rzeczywiście, jak napisał w oświadczeniu prasowym z 9 marca br. odnoszącym się do „rzezi klatkowych bażantów”, wiązała się ona z jego obowiązkami nadzorczymi nad PZŁ, powinny istnieć dokumenty na poparcie tego zapewnienia.
Informacja o złożeniu doniesienia do CBA spotkała się z natychmiastową reakcją ZG PZŁ. Działanie Izdebskiego uznał on za skandaliczną próbę szkalowania dobrego imienia Związku oraz środek do uzyskania poklasku dla forsowanych przez OPZZRiOR zmian w Prawie łowieckim. Rzecznik prasowa Diana Piotrowska poinformowała, że w odwecie do prokuratury trafiło „zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pana Sławomira Izdebskiego, polegającego na bezpodstawnym zawiadomieniu CBA o domniemanym przestępstwie płatnej protekcji”. Jednocześnie przypomniała, że jakiś czas temu do sądu złożono pozew o naruszenie dóbr osobistych PZŁ przez przewodniczącego rolniczego OPZZ-etu. Ten pozew jednak może się odbić działaczom czkawką. Aby wykazać słuszność oskarżeń wygłaszanych pod adresem PZŁ i w odpowiedzi na rzeczony pozew, Izdebski poprosił m.in. o weryfikację w IPN-ie powiązań z komunistycznych aparatem bezpieczeństwa osób piastujących stanowiska w ZG, NRŁ, GSŁ oraz Kapitule Odznaczeń Łowieckich. Wniósł także o udostępnienie szczegółowych wykazów myśliwych polujących w OHZ-etach, wraz z dowodami płatności, oraz o przedstawienie rocznych sprawozdań podatkowych przewodniczących Zarządu Głównego i zarządów okręgowych. Dobra strona całej sprawy – ZG PZŁ wreszcie musiałby odkryć karty. Niemożliwe jest jednak, żeby poszło tak łatwo.
ADP, Fot. mat. pras. CBA