Specustawa ws. zwalczania ASF-u przeszła w senacie głosami ludowców

Specustawa ws. zwalczania ASF-u przeszła w senacie głosami ludowców
Styczeń 20 12:35 2020 Wydrukuj

Aktualizacja: Prezydent Andrzej Duda 28 stycznia br. podpisał Ustawę z dnia 20 grudnia 2019 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt (nazywaną też specustawą ws. zwalczania ASF-u lub lex Ardanowski). Dwa dni później opublikowano ją w Dzienniku Ustaw RP i weszła w życie 31 stycznia br. Z pełną treścią nowelizacji można się zapoznać TUTAJ.


Specustawa w sprawie zwalczania ASF-u została przegłosowana w senacie 17 stycznia br. stosunkiem 50 głosów za do 49 przeciw. W posiedzeniu nie wziął udziału jeden senator PiS-u. Pozostali (47) byli jednomyślnie przychylni przyjęciu dokumentu. Ze strony opozycyjnej poparli go ponadto Ryszard Bober i Jan Filip Libicki, czyli dwóch z trzech senatorów KP-PSL (sprzeciw zgłosił Michał Kamiński), a także określana jako sympatyzująca z partią rządzącą Lidia Staroń, która reprezentuje trzyosobowe Koło Senatorów Niezależnych.

 
Gdyby nie dwa głosy ludowców, można by opóźnić wejście ustawy w życie, a ponadto podjąć próbę zmiany części jej zapisów, co postulowali nie tylko senatorowie opozycji, lecz także biuro legislacyjne izby wyższej. Senator Libicki wyjaśniał, że poparcie wyrażone przez ludowców dla nowelizacji PiS-u nie powinno być traktowane jako rozpad opozycji.
 
Wspomniani przedstawiciele ludowców już w trakcie debaty senackiej uprzedzali, że poprą ustawę mimo jej niedociągnięć i zgłaszanych również przez nich samych wątpliwości. Jak argumentował senator Bober, należy dać szansę wiceministrowi rolnictwa Szymonowi Giżyńskiemu (który jest zarazem pełnomocnikiem rządu ds. działań związanych z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń na terytorium RP). Ten kilkukrotnie zapowiadał, że ustawa będzie nowelizowana na bieżąco, w miarę potrzeb, a obecnie najważniejsze, by zaczęła obowiązywać. Ryszard Bober zwracał też uwagę na konieczność napisania Prawa łowieckiego od nowa, a jednocześnie przestrzegał, że narzucanie łowczego krajowego przez ministra może się skończyć odwróceniem się myśliwych od realizacji swoich zadań.
 
Sam Giżyński argumentował, że ustawa rozwiązuje ponad 90% trudności związanych ze skutecznym zwalczaniem ASF-u. Wobec tego jego zdaniem pojawi się niewiele poprawek w związku z jej funkcjonowaniem w praktyce. Zgodnie z dotychczasową retoryką minister przekonywał, że gra toczy się o polską rację stanu, a proponowane rozwiązania zostały potwierdzone stanowiskiem unijnym oraz „mądrością rządów Niemiec i Francji”. W odpowiedziach na pytania senatorów wykazywał się dużą biegłością w stosowaniu chwytów erystycznych. Mówił dużo, ale często wymijająco bądź odnosił się niebezpośrednio do wywołanego zagadnienia. Wytknęła to senator Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica), stwierdzając, że wypowiada się pięknie, ale mało konkretnie. Sama próbowała dociec, czy przewidziano stworzenie kryteriów powoływania łowczego krajowego i łowczych okręgowych. – Chodzi o osoby (…), które za priorytet będą uznawać w swojej służbie publicznej interes państwa, polską rację stanu. I tylko takie osoby będą godne zasiadać i na stolcu głównego łowczego, i na mniejszych tronach w okręgowych związkach łowieckich, czyli jako łowczy okręgowi – mówił Giżyński. Odpowiedź była czysto życzeniowa, ponieważ w ustawie takich kryteriów nie uwzględniono. Nie zaplanowano także wydania stosownego rozporządzenia. Dopytany o szczegóły wiceminister odparł, że „nie ma na to kryteriów, na polską rację stanu, bo ona jest oczywista, a nie ma kryteriów na oczywistość”.
 
Senator Jadwiga Rotnicka (KO) indagowała z kolei o uzasadnienie zmiany w Prawie łowieckim wprowadzającej powoływanie łowczego krajowego przez ministra właściwego do spraw środowiska, bez udziału społecznych organów reprezentujących myśliwych. – To jest podyktowane tym, że (...) Polski Związek Łowiecki nie wykazał się w tych ostatnich miesiącach i latach taką nadzwyczajną przykładnością w realizacji tych zadań, które my chcemy na mocy ustawy i tych przepisów zrealizować w ciągu kilku miesięcy – wyjaśniał Giżyński. – Do mnie też dzwonili i dzwonią, teraz bardziej z gratulacjami, wcześniej z postulatami, myśliwi, którzy żądali w sposób bardzo zdecydowany takich rozwiązań, jakie znalazły się w projekcie ustawy, literalnie takich rozwiązań. No i spełniliśmy po części wolę bardzo poważnej części, bardzo istotnej dla nas części, uczciwej, zdroworozsądkowej, bezinteresownej części opinii publicznej zlokalizowanej w Polskim Związku Łowieckim – rozwiewał podobną wątpliwość senatora Libickiego. Argumentował także, że taka zmiana nie odbiera „żywotnych praw” PZŁ, w niczym nie ogranicza też gospodarki łowieckiej ani „rozkoszy polowań”. Na nieco prowokacyjne pytanie senatora Zdzisława Pupy (PiS) o to, czy w ramach planowanej eksterminacji dzików będzie się odbywał również odstrzał prośnych i prowadzących loch, najpierw się obruszył na użycie słowa „eksterminacja”, po czym odparł, że to kwestia czysto łowiecka, więc odpowiedzi na piśmie udzielą merytoryczne resorty klimatu i środowiska.
 
Zdaniem Giżyńskiego nie istnieje podniesiony przez senator Ewę Gawędę (PiS) problem zapewniania dostatecznej liczby chłodni do przetrzymywania tusz dzików. Problemem nie jest też wspomniana przez nią kwestia odpowiedzialności finansowej za utylizację dzików padłych na gruntach prywatnych. Co się zaś tyczy zarzutu niedostatecznego wsparcia bioasekuracji hodowli trzody chlewnej, który wysunął były prezes NIK-u, senator Krzysztof Kwiatkowski (Koło Senatorów Niezależnych), dochodzimy do pełnego ich zabezpieczenia (według Giżyńskiego skontrolowano pod tym kątem już 95% gospodarstw), choć rzeczywiście było z tym różnie.
 
W ostrych słowach ustawę jako zawłaszczającą PZŁ krytykował Stanisław Gawłowski (senator niezależny). W zamyśle tej nowelizacji wietrzył on skok na kasę związku i wieszczył jego rozkład przez nominatów partyjnych. Wytykał także m.in. podnoszone przez innych senatorów zagrożenie bezpieczeństwa związane z legalizacją stosowania tłumików oraz bezzasadność sankcjonowania blokad polowań, które jego zdaniem stanowią margines zdarzeń. Ponadto postulował potrzebę przekazania większych środków na bioasekurację.
 
Posiedzenie połączonych komisji Środowiska oraz Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które w dniu posiedzenia senatu miało rozpatrzyć zgłoszone w jego trakcie poprawki, trwało niespełna dwie i pół minuty. Zakończyło się rekomendacją, by przyjąć ustawę bez zmian. Proponowanych poprawek nawet nie odczytano.
 
Red., Fot. archiwum

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.